Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

11. "Pająk"

Do końca dnia nie odzywaliśmy się do siebie ani słowem. Byli dzisiaj prawie wszyscy pracownicy, więc ciężko było choćby z kimkolwiek zagrać, a co dopiero wygrać.

Przez to, że nie miałam nic do roboty, a do domu z wiadomych przyczyn wrócić nie mogłam spędziłam cały dzień na rozmyślaniu. Doszłam do wniosku, że to naprawdę było głupie, by tak bardzo wpieprzać się w jego życie. Nadal ciekawiła mnie historia tego miejsca. Ale nadal też wiedziałam, że nie mogę dalej zgłębiać tych tajemnic.

Tak bijąc się z myślami przypomniało mi się moje podejście do bycia ciekawskim w liceum. Jak dobrze pamiętam to nienawidziłam wszystkich ludzi. Ale przede wszystkim tych, którzy palą, piją, wpieprzają się w nie swoje sprawy i pomagają tylko ze względu na korzyści. Skojarzyło mi się jak bardzo podobna jest obecna sytuacja do tego, jaką ja miałam niegdyś z Kitsune. Z tym, że teraz Afuro zajął moje miejsce, a ja zajęłam miejsce Kitsune.

- Jak ty byłaś w stanie do mnie dotrzeć w liceum? - Spytałam nagle. Oderwała wzrok od telewizora spoglądając na mnie zdziwionym wzrokiem.

- Co cię nagle wzięło? - Zaśmiała się ponownie skupiając swoją uwagę na ekranie. - Nie wiem no... jak wtedy ci zdjęłam koszulkę w szatni to zauważyłam twoje siniaki na... wszędzie. Potem ciągle śledziłam twoje zachowanie łącząc kropki, aż miałam ułożoną całość. A tamtego jednego wieczora, jak znalazłam cię prawie nieprzytomną, całą mokrą od łez i z krwawiącymi dłońmi zwyczajnie... Tak jakby coś mi kazało do ciebie przybiec. - Streściła pod koniec wyglądając na już poddenerwowaną, że nie skupiam się na filmie.

- Coś ci kazało? - Spytałam, na co ta westchnęła zdenerwowana.

- Oglądaj film! - Zarządziła przekręcając moją głowę w stronę telewizora.

- Nudny jest! Mamy ciekawszy temat do rozmowy. - Zaśmiałam się obejmując ją ramieniem.

- Ech... - Westchnęła najpewniej dochodząc do wniosku, że ze mną nie wygra. Zastanowiła się chwilę przed odpowiedzią. - Tak jakby... Po prostu czułam, że muszę do ciebie biec. Że jeśli tego teraz nie zrobię to stanie ci się krzywda. - Wtuliła się we mnie smutniejąc na wspomnienie tamtych dni.

- Miałaś tak wcześniej? Albo później? - Dopytywałam dalej mając ciągłe wrażenie, że teraz ze mną i Afuro jest dokładnie tak samo.

- Wcześniej nie, ale to dosłownie się pojawiło jak tylko miałam wszystkie elementy układanki. Jakby nie wiem sama sobie rozkazałam, że muszę cię uratować przed... Przed tym wszystkim. - Uśmiechnęła się. - Ale później tak miałam. Pamiętasz te moje nagłe nocne wiadomości, gdzie pytałam czy wszystko u ciebie w porządku? - Przytaknęłam po chwili. Faktycznie zdarzyło się coś takiego. - Właśnie wtedy też miałam takie przebłyski.

- Ciekawe... - Westchnęłam ze śmiechem w głosie. W końcu po dziesięciu latach dowiedziałam się czemu czasami nagle się mnie pytała czy żyję.

Jak wspomniała o tej nocy, kiedy mnie "uratowała" przypomniało mi się, że tamtej nocy i jeszcze wcześniej, zanim się poznaliśmy miałam w zwyczaju zapisywać wiele moich przemyśleń i emocji na kartkę. Często nie mogłam przez nie zasnąć, a takie wylanie się pozwalało mi na chociaż chwilowy spokój. Nie wiem, czy jest jakakolwiek możliwość, że jeszcze je gdzieś ze sobą mam. Nie pamiętam, czy ich nie spaliłam, lub też czy mama ich nie podarła. A jak nie to nadal mogłam je zgubić przy przeprowadzce, czy kiedyś.

W nocy nie dawało mi to spokoju. Kitsune od kilku godzin spała jak zabita, a ja przewracałam się z boku na bok myśląc o tym, co się z tymi zapiskami stało. W końcu dałam za wygraną i najciszej jak tylko mogłam wyszłam z łóżka udając się do szuflady z papierami. Od niej najłatwiej będzie zacząć.

Niestety, pustka. Tylko jakieś umowy, kredyty i inne nieciekawe rzeczy. Ale znalazłam stronę z wielkiego słownika Meteory. Skąd ona się tam wzięła? Nie mam pojęcia. Ale szybko ją zabrałam i schowałam tam, gdzie leżała reszta skserowanych kartek. Tam również przeszukałam, jednak znów - porażka.

Szukałam tak i szukałam. W pewnym momencie ratowało mnie tylko to, że Kitsune ma sen mocny niczym nerwy Terumiego. Ile razy spadła mi jakaś lampa czy inny wazon na podłogę nie zliczę. Znalazłam jeden z moich dawnych rysunków. Po dacie, która była już bardzo rozmazana mogłam stwierdzić, że był on z początku całej historii mojej afery w domu. Patrząc na to, jak bardzo wydawał się radosny, dodając do tego jak paskudnie się wtedy czułam... Wydawał się być naprawdę niepokojący. Aż mnie ciarki przeszły na myśl, że to wyszło spod mojej ręki.

Zostało tylko jedno miejsce, w którym mogło coś się przede mną schować - strych. A nie było mnie tam... Odkąd skończyłyśmy remontować dom. Czyli długo. Nie chcę wiedzieć ile może tam być pajęczyn i pająków. Może lepiej przypomnę sobie siebie z przeszłości, która niczego się nie bała... Nie, to głupi pomysł.

Mam nadzieję, że te skrzypiące schody nie obudzą Kitsune. Ani ten ich huk o ziemię. Na pewno nadal smacznie śpi.

Weszłam na górę zrzucając sobie przy okazji kurz i pajęczynę, które wylądowały na mojej głowie. Dopóki nie widzę pająka, wszystko jest okej... Rozejrzałam się dookoła. Masa kartonów, jakichś starych ubrań, w rogu leżały notatniki Kitsune. Obok nich widziałam jakiś karton wypełniony po brzegi pogniecionymi kartkami. To chyba to... Złapałam za wspomniany przedmiot, jednak wtedy na moją rękę wlazł pająk. Momentalnie poczułam, jak krew odpływa mi z głowy. Cofnęłam szybko rękę chcąc go strzepać, jednak coś mi nie wyszło i zabrałam pudełko razem ze sobą na dół. A jak wzięłam ze sobą pudełko, to wzięłam też pająka. A jak zeszłam na dół zapytacie? Spadłam. Dosłownie poślizgnęła mi się noga i zleciałam na sam dół z okropnym hukiem. Teraz to już nie mogę co się modlić o to, że to nie obudzi Kitsune. Zaraz potem zobaczyłam, jak zapala światło w sypialni i usłyszałam jej kroki w moją stronę.

Doszłam do wniosku, że nie ma sensu oszukiwać i jak powiem prawdę o tych notatkach to raczej nie będzie chciała ich czytać. W końcu sama nadal nie pozwala mi przeczytać swoich pamiętników z liceum.

- Co się stało? Co robiłaś na strychu? - Spytała różowowłosa przecierając oczy. Teraz zauważyłam, jak pod osłoną mroku pająk wychodzi ze środka pudełka i idzie w stronę Tadashi.

- PAJĄK! - Krzyknęłam, na co ta szybko rozglądała się po podłodze i widząc ośmionogiego potwora uciekła z powrotem na łóżko. A pająk biegł za nią. Dość komiczny widok.

Trochę nam, a właściwie mi, bo Kitsune tylko leżała na łóżku i płakała, zajęło wyniesienie pajączka na zewnątrz. To wcale nie tak, że przedłużałam to tylko po to, by jak najpóźniej odpowiadać na pytania Kitsune... W ogóle.

- To jeszcze raz. - Westchnęła gdy znowu z ulgą mogła stanąć na podłodze bez obawy przed pełzającym pająkiem. - Co robiłaś w środku nocy na strychu? - Ponowiła pytanie, podczas gdy ja próbowałam zamknąć drzwi na górę.

Wytłumaczyłam jej, że zwyczajnie próbując zasnąć przypomniało mi się o tych starych zapiskach i za żadne skarby nie dawało mi to spokoju. Na szczęście przyjęła to ze spokojem wracając do spania. W sumie dzisiejsza sytuacja mogła nie być dla niej aż tak podejrzana. W końcu niejednokrotnie jakieś myśli nie dawały mi zasnąć, lub dostawałam nocnych olśnień, które natychmiast trzeba było zrealizować, bo inaczej nie zasnę.

***

Pov. Afuro

Ciemność. Głucha ciemność. Pustka. Zimna podłoga. Smród gnijących obok ciał. Obolałe od kajdan nadgarstki. Krew lejąca się z... Nawet nie wiem czego.

"Aishiteru...?"

Zabawne.

I znów tu przychodzisz. Patrzysz na mnie z wyższością. Myślisz, że jesteś lepszy? Bo to ty teraz przykułeś mnie do tej pierdolonej ściany i to ty teraz możesz się na mnie wyżyć?

Chce mi się śmiać.

Zawsze tak bardzo cię to wkurwia. Że nigdy uśmiech nie schodzi mi z twarzy. Myślisz, że teraz ty jesteś lepszy? Bo to ty teraz jesteś panem? Oczywiście.

Podnosisz mnie za podbródek do góry. Patrzymy sobie w oczy. Wiesz co ja widzę w twoich? Kurwa nic. Nic oprócz szaleństwa. Nic oprócz tego palącego ognia, którym chcesz mnie teraz potraktować.

I znowu mną rzucasz o podłogę. Nic nie mówisz. Odchodzisz. Boisz się mnie zabić. Od tak dawna.

Uciekasz przed tym, że przez twoje emocje to ty tu jesteś słabszy. I to ty na końcu mógłbyś beze mnie zwariować.

W pokoju rozbrzmiewa stukanie twoich butów o tą pierdoloną, zimną podłogę. Znikasz gdzieś we mgle znów zostawiając mnie tu samego.

Zaśmiałem się, a ty się zatrzymałeś.

Widzisz jak na ciebie działam?

***

Pov. Kokoro

Gdy odetchnęłam z ulgą widząc jak Kitsune kładzie się z powrotem do łóżka w końcu odważyłam się sprawdzić czy zabrałam odpowiedni karton ze strychu. Bo może tu też są umowy i fakturki. Ale na szczęście nie.

Pierwsza z brzegu kartka dała mi wyraźnie znak, że dobrze trafiłam. Dlaczego? Ponieważ była cała pofalowana, co wskazywało na to, że niegdyś miała kontakt z wodą, plus w wielu miejscach można było zobaczyć ślady brązowej przez upływ czasu krwi.

To jest ta kartka, którą pisałam w ten ostatni dzień, kiedy Kitsune nagle weszła w środku nocy do mojego domu, żeby mnie ratować. Pamiętam to dosłownie jak przez mgłę, ale tutaj zapisywałam możliwe sposoby na odkręcenie tego wszystkiego. Jednak... Czy ja naprawdę widziałam tutaj wtedy słowa? Kiedy patrzę na to po tylu latach to widzę jedynie jakieś agresywne bazgroły, które wręcz w wielu miejscach porozdzierały kartkę. Musiałam być w naprawdę tragicznym stanie psychicznym, by widzieć tutaj jakieś słowa.

Uśmiechnęłam się smutno na wspomnienie tamtego dnia. Może to i głupie, ale teraz... Miło to wspominam. Chociaż było tragicznie to do dzisiaj jestem wdzięczna Kitsune, że była w stanie mnie z tego wyciągnąć. W końcu tkwiłam w tym... Niecałe dwa lata. Przez cały ten czas nigdy nikt nic nie zauważył. Lub też widzieli, ale nie chcieli się wpierdalać w nie swoje sprawy.

Znów skojarzyło mi się to z moją obecną sytuacją z Afuro. W końcu ostatnio też był cały posiniaczony...

Ocknęłam się, że od kilku minut gapię się w ścianę rozmyślając o całej tej sprawie. Kolejne kartki już bardziej wyglądały jak strony z pamiętnika. Powiedzmy... Były całe pogniecione, niektóre również pofalowane przez łzy. Dobrze, że pisałam daty. Zwróciłam uwagę na to, że im starsza jest kartka tym bardziej jest pofalowana. A najnowsza, nie licząc tej z krwią, jest cała w praktycznie nienaruszonym stanie. Pamiętam jak cała ta sytuacja pozbawiała mnie emocji. W pewnym momencie już nie mówiłam, że płaczę. Zwyczajnie łzy płynęły mi z oczu. Zabawne.

W końcu wczytałam się w treści kartek. Idąc chronologicznie oczywiście. Pierwsza kartka była najbardziej pofalowana, a w tekście widziałam najwięcej emocji. Nie wiem czy dobrze pamiętam, ale napisałam ją chyba w momencie, gdy mama zaczęła pić. Te słowa brzmią jak słowa małej dziewczynki, która boi się mamy, gdy jest pijana. "Boję się, gdy mama jest inna. Nie chcę by tak dalej było. Chcę żeby tata znów tutaj był...". Dość urocze.

Druga zaś była napisana w momencie, gdy po raz pierwszy dostałam po buzi. Znów pełno emocji, płaczu, krzyku, błagań o pomoc. Jeszcze na początku chciałam, żeby ktoś mi pomógł. Ale widziałam jak koledzy z klasy mnie odpychają. Może naprawdę widzieli, że coś jest nie tak?

Z kartki na kartkę moja rozpacz, strach i błaganie o pomoc przeradzało się w nienawiść. Do picia, palenia, wszelkich używek, ale przede wszystkim do ludzi. Moim jedynym zainteresowaniem, jeśli mogę to tak nazwać, było obserwowanie ludzi. Chociaż ich nienawidziłam, a w głębi serca bałam bardzo ciekawiły mnie ich emocje, działania, słowa. Przez to znajdywałam te durne zachowania, które tylko potęgowały ten wstręt.

Jedyna bardziej pozytywna kartka dotyczyła tego, że w szkole powstała legenda o tym, że jestem jakąś postacią z horroru i należy się mnie bać. Kilka dni spędziłam na straszeniu dziewczyn w toaletach. Bardzo mnie śmieszyło jak bardzo są przesądni i jak bardzo wierzą w to, co usłyszą od kolegów.

I znalazłam. Kartka, w której opowiadałam jak brzydzi mnie to, że ludzie wpieprzają się w nie swoje sprawy. Pamiętam to. Była jedna dziewczyna w klasie, która widząc moje zachowanie jako pierwsza wyciągnęła do mnie pomocną dłoń. Może to ona byłaby teraz na miejscu Kitsune, jeśli nie byłaby tak mało odważna. To była jedna z tych osób, które nie mają żadnych znajomych, chociaż są bardzo miłe. Mogłaby mi wtedy pomóc, gdyby nie to, że sama chyba się mnie delikatnie bała. Nie chodzi tu o legendę, a o moje zachowanie. Codziennie gdy podawała mi rękę na dzień dobry odwracałam się i szłam w innym kierunku. Bardzo często ją ignorowałam, odpowiadałam bardzo krótko na wszelkie pytania. Z tego co wiem w końcu zmieniła szkołę. Dalej nie wiem co się z nią stało. Jednak żeby mi pomóc w tamtym okresie trzeba... Trzeba było po prostu być Kitsune.

W kartce opisywałam jak bardzo mnie ona denerwuje. Że mimo mojego wyraźnego sprzeciwu co do dalszej znajomości ona i tak codziennie witała mnie z uśmiechem na ustach. Specjalnie przesiadła się koło mnie. Była miła. Ale do takiej osoby, jaką wtedy byłam nigdy w ten sposób by się nie dotarło.

Porównałam sobie teraz tamtą historię z tym, co teraz dzieje się między mną a Afuro. Zastanawiam się, czy Kitsune i tamta dziewczyna wiedziały, lub chociaż miały podejrzenia co do mojej sytuacji. Jeśli tak... Te siniaki u Afuro... Chociaż nie. Kitsune mówiła, że na początku naszej znajomości zwyczajnie chciała się zakolegować. Bo do tamtej pory kolegowała się tylko z Yui. A że wylądowały w innych klasach, to miały znacznie utrudniony kontakt. Plus Kitsune chciała za wszelką cenę odwdzięczyć się za wyłowienie z rzeki. Czy ja mam coś, za co chciałabym się odwdzięczyć Afuro?

Przejrzałam większość kartek. W większości powtarzały się te same słowa. "Nienawidzę", "Są obrzydliwi", "Powinniśmy zginąć", "Dlaczego krzywdzą zwierzęta?", alkohol zły, papierosy złe i tak dalej i tak dalej. Nah, zabawne...

Dopiero teraz podniosłam głowę w stronę okna. Już świta. No nic, może dzisiaj spóźnię się co nieco do Meteory?

Licznik słów: 2250

Data napisania: 19.04.2021/25.04.2021

Ta wstawka z pov. Afuro jest tak ślicznie napisana, że ojezu <333 Jak wasze odczucia skarby? To tyle. Bayo!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro