Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Metallica

POV. DANIEL
Dzisiaj jadę do Krakowa na Metallikę. Jedna z legend muzyki metalowej przyjeżdża. Mimo, iż byłem już spakowany od dwóch dni jeszcze raz przejrzałem zawartość mojej torby:
- koszulka "Ride the lightning"- jest
- czerwone sznurówki do glanów -są
- niebieskie sznurówki - są
- glany - są
- komiksy Marvela -są
- jakieś pierdoły bez których matka by mnie nie puściła- są
- bilety - są
- telefon - jest
- ładowarka i power bank - są
- słuchawki - są
- Daniel! Schodź na dół!
-Okay tato, już idę.
Było wcześnie rano, 5:13. Zszedłem na dół gdzie czekał na mnie już mój ojciec. Śniadanie zjedzone w McDonaldzie jest najlepszym początkiem dnia.
Tak więc wyjechaliśmy około 5:25. Po zjedzeniu jakże zdrowego śniadania zasnąłem. Obudziły mnie siarczyste przekleństwa mojego rodziciela.
-No  jak jedziesz pizdo! Przyspiesz trochę! O Daniel! Obudziłeś się. Nie słuchaj ojca. - powiedział zmieszany.
Odpaliłem Spotify'a i w słuchawkach zabrzmiał utwór Slayer'a "Seansons in Abbys". Postanowiłem sprawdzić co tam się dzieje na Messengerze no i zastałem taki widok:

Kiedyś to kurła było
8:27

Skorpion: co robicie w długi weekend? Bo ja siedzę z bratem 😑

Wiking: ja jadę z @Wilkołaczek i @Duffy nad  jezioro a potem na Nocnego Kochanka

Wilkołaczek: @Wiking @Duffy Nie będzie wam przeszkadzać, że będzie spać razem? Tzn łóżko jest piętrowe, chodzi mi o to, że w jednym pokoju

Wiking:  ja tam bym wolał spać z tobą

Skorpion: ale ostrzegam chrapie xdddddd

Wiking: nie z tobą debilu. Z Natalą

Duffy: 😏😏😏 LENNY

Wilkołaczek: ...

Gdy zobaczyłem co się działo na grupie pod moją nieobecność postanowiłem coś  napisać

Ty: A wy czasem nie macie teraz lekcji?

Zocha: Może, ale i tak nikt nie slucha. Przecież to angielski.

Tak więc chwilę po 9 dojechaliśmy pod blok mojego wujka. Wyjechaliśmy na 6 piętro. Już w drzwiach przywitał nas wysoki brunet z lekkim zarostem i dającą się już zauważyć siwizną.
- A oto i mój bratanek! Opowiadaj jak tam w Minersach.-Przywitał mnie
-A z młodszym bratem się nie przywitasz?
-Pfff wystarczy, że musiałem Cię znosić codziennie przez 16 lat mojego życia. Uwierz mi wtedy już naoglądałem się Ciebie na całe życie.
Nagle zza rogu wybiegli moi kuzyni. Wiktor i Konrad. Oboje mieli identyczne brąz włosy, piegi oraz niebieskie oczy. Tak, niestety to bliźniacy. Często wykorzystują to w żartach, których ofiarą możliwe, że dzisiaj będę ja.
-Cześć Wiktor- przywitałem się z jednym z nich
-Jestem Konrad!
-Eee to znaczy Konrad! Tak ! Cześć Konrad!- szybko się poprawiłem.
-Nie no żartowałem jestem Wiktor.
I o to mi właśnie chodziło.

***
W trakcie obiadu

- Jak zjem to idę się spotkać z Anią. Ok?- spytałem
-Dobrze, synu. Ja i tak muszę odpocząć  po podróży
Szedłem dobrze znaną mi drogą do parku gdzie zawsze się spotykaliśmy.
Przede mną stanęła wysoka rudowłosa dziewczyna. Jej włosy opadały na ramiona, a niebieskie oczy  błądziły po mnie. (Jakolwiek by to nie zabrzmiało.)
-Cześć Daniel!- mówiąc to  rzuciła mi się na szyję- o jeżu jesteś jeszcze wyższy niż ostatnio.
- Może... -odpowiedziałem
-A co u tych wariatów...eee stop u twoich znajomych?-spytała przez śmiech
- Trochę się działo od sierpnia- tu odblokowałem telefon- Stanley zrobił fan arta jak zwykle wyglądają nasze wizyty u Michała i jego brata. Pewnie znasz ten szablon.


- Wsadzili Cię do pudła. Dosłownie i w przenośni. Naprawdę jesteście szaleni.
Anie znam od małego, razem co roku się bawiliśmy, spędzaliśmy czas no i jest jedyną znaną mi dziewczyną która lubi futbol amerykański. Chodziliśmy i gadaliśmy tak do wieczora.
- Ja już będę lecieć, jutro idę na koncert Mety
- Ja tam metalu nie lubię, ale ty napewno będziesz się dobrze bawić.- gdy skończyła mówić przytuliła mnie i poszła w swoją stronę. Jeszcze chwilę tak stałem i wszedłem do bramy.

***
Czekaliśmy w kolejce na wejście. Potem sprawdzili czy nie mamy zamiaru wysadzić niczego w powietrze. I weszliśmy. Było pełno ludzi, a jak pełno ludzi to cholerny hałas, tak było cholernie głośno. A pewnie będzie jeszcze głośniej.

***
Koncert trwał już trochę czasu, byłem już z 6 razy w pogo i byłem co raz bardziej ciekawy co zagrają na koniec. I oto ku mojemu zdziwieniu zabrzmiały bardzo dobrze znane akordy. To przecież "Wehikuł czasu" Dżemu! Wszyscy zaczęli śpiewać.
-..."Wehikuł czasu to był by cud..."
Potem wróciliśmy do wujka i na następny dzień wróciliśmy do Wałbrzycha.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro