Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

I na co mi to było?

POV. PAWEŁ
Gdy dowiedziałem się co się stało byłem załamany. Tylko mu tym dowaliłem. I na co mi to było? Mogłem mu chociaż to powiedzieć prosto w twarz, a nie napisać o 3 w nocy.
- Paweł, chodź, śniadanie.- powiedział Asasyn.
- Ta, już idę.

***
Zmierzaliśmy na zajęcia z łucznictwa.
- Tak w ogóle to co lubisz czytać, bo dowiedziałem się od Ciebie tylko faktu, że lubisz to robić - rozpoczął rozmowę Rafał.
- Komiksy, głównie te o Kapitanie Ameryce. Książkami też nie pogardzę. Szczególnie lubię Tolkiena i J.K Rowling. Mój przyjaciel ma świra na punkcie Riordana. Mi najbardziej spodobał się "Magnus Chase". Mitologia grecka jest zbyt oklepana, a nordycka nie jest tak zakorzeniona, więc to było dla mnie coś nowego. A ty?
- "Dary Anioła", "Igrzyska Śmierci", "451° Fahrenheita", "Ludzie jak bogowie", "Więzień Labiryntu". W większości utopie, dystopie i  anty-utopie. Takie klimaty. - odpowiedział.
Stan też lubi te książki. Czemu do cholery wszystko mi teraz o nim przypomina? A po za tym czym różni się anty-utopia od dystopii? Kurde, Stan mi to kiedyś tłumaczył.

***
- Wow. Co raz bardziej przypominasz mi Aleca Lightwooda. No obaj macie czarne włosy i dobrze strzelacie z łuku. - powiedział blondyn.
- No, Paweł widzę spore postępy od zeszłego lata. Trenowałeś? - spytał jeden z opiekunów
- Tak, u babci na działce - powiedziałem. Przez grupę przeszedł cichy chichot. Z czego oni się śmieją, co ich tak śmieszy? Dlatego nie przepadam za obozami. Wszędzie są takie na przykład puste laski, z tapetą na twarzy jakby co najmniej to była gładź szpachlowa. Chłopacy, którzy gustują w żartach typu "mmmm cycunie", i "he he, no bo wiesz". Z każdym rokiem mam coraz bardziej do czynienia z takimi osobnikami. Znajdzie się co prawda kilka normalnych osób nie zarażonych stulejarstwem. Ale to wyjątki, niczym wyspy na morzu głupoty. Ale się poetycki zrobiłem.

***
- Stary co ty taki dzisiaj smutny? Stało się coś? Nie spodobały Ci się te chichoty? Mogę im zaraz nakopać! - powiedział zainteresowany moim stanem Rafał.
- Nie rób im nic, proszę.
- To o co chodzi? - dopytał
Chyba czas mu powiedzieć.
Postanowiłem opowiedzieć mu co zaszło w nocy i jak to wszystko się zaczęło.
- No więc mam takiego przyjaciela, znamy się od przedszkola, chcemy iść do tego samego liceum, na lekcjach zazwyczaj siedzimy razem, to jemu się ze wszystkiego zwierzam, mamy wspólne zainteresowania. I wszystko pięknie aż w lutym zaczyna podobać mu się taka jedna Natala. Na pierwszy rzut oka super i w ogóle, ale zaczął ją co raz bardziej wprowadzać do naszego zespołu, spędzał z nią więcej czasu niż ze mną i resztą. A najlepsze, że nie zaczęli ze sobą chodzić. Co dopiero by było gdyby byli parą. Aż nadszedł dzień ogniska, ona przyprowadziła swojego chłopaka i Stanley nie wytrzymał i mu przywalił. Ja Stana zawsze uważałem za wzór chłopaka. Troskliwy, zabawny, inteligentny i tolerancyjny. I chyba spieprzyłem tę przyjaźń mówiąc, a raczej pisząc, że jestem gejem. - skończyłem swój monolog.
- Kurde, grubsza sprawa. Ale to pewnie nie twoja wina. To przez tą laskę, od początku wydawała się jakaś sukowata. (An_Innocent xD)
- Nie przeszkadza Ci moja orientacja? - spytałem widząc spokój na twarzy blondyna.
- Nie. Miłość jest poprostu miłością. Nieważne kogo kochasz, najważniejsze żebyś kochał i był kochany. A na to, że ludzie to debile już nic nie poradzisz. - powiedział - I wiesz, jakby sytuacja z tym twoim Stanley'em się komplikowała to zawsze możesz na mnie liczyć.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro