Stanley, stop!
POV. STANLEY
Pierwsze dni lipca mijały powoli, zlewały się w jedność. Każdy dzień był taki sam. Pobudka, śniadanie, rower, boks, obiad, znowu rower, kolacja, prysznic, spanie. I tak w kółko. Niecierpliwie czekałem aż coś się w końcu zmieni. Jakaś iskra czystego spontanu. Moje pragnienia ziściły się dokładnie 10 lipca. Przez niemal dwa tygodnie będę sam w domu. Co oznacza, że w końcu mogę się schlać w cholerę i nie dostać ochrzanu. Postanowiłem zadzwonić do Daniela.
- Hej stary, ognisko dzisiaj 16? Ja mam Jacka Danielsa, bo ojcu z barku zajebałem. Ale ty ogarniasz fajki, bo swoje oddałem Pawłowi. I pamiętaj, że wisisz mi liquida. - powiedziałem
- Ta, pamiętam. Mi dzisiaj jak najbardziej pasuje, ale kto będzie? - spytał
- Adam, Alex, Karolina i może Natala, czyli łącznie sześć osób.
***
Wszyscy już byli na miejscu, oprócz Natali. Wkrótce i ona była na miejscu. Ale przyprowadziła kogoś. Był to wysoki chłopak, na oko 17 - letni. Widać było, że naturalnie jest brunetem, ale teraz jego włosy były koloru blond.
- Hej, to mój chłopak, Mateusz. - powiedziała
Zamarłem. KTO TO DO CHOLERY JEST! Czy ja dla niej nic nie znaczę?
Godzinę później
POV. DANIEL
Od momentu przyjścia Natali i Mateusza Stanley pił co raz więcej. W końcu stracił nad sobą kontrolę i gdy Mateusz namiętnie pocałował Natalę coś w nim pękło.
- Co ty sobie wyobrażasz? Myślałem, że mnie kochasz! A ty co? Znalazłaś sobie jakoś gościa i się z nim liżesz na moim ognisku! On jest od Ciebie 3 lata starszy! I to MNIE znasz prawie 8 lat? A jego? - wybuchnął
- Mati jest kochany, łagodny, może mnie zawsze obronić i przede wszystkim nie upija się i nie ma depresji! Nie próbował się zabić! I nie ma pieprzonej obsesji na punkcie Metalliki!
- Właśnie! A nikt nie będzie się tak odzywał do mojej dziewczyny! A już napewno nie jakiś psyhol.- wstał i powiedział Mati. Wiedziałem, że to się źle skończy. Stanley przybrał postawę bokserską.
-Stanley, stój! - krzyknęli wszyscy zgromadzeni
Ale było już za późno. Chłopak wyprowadził coś i trafił starszego z taką siłą, że ten upadł nieprzytomny na ziemię.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro