Prolog
Był wrześniowy poranek pewien brunet ze złotymi pasemkami nareszcie się obudził, a raczej zerwał się z łóżka.
-F*ck znowu zaspałem za 1 godzinę rozpoczęcie roku, a za 25 min autobus. Super poprostu lepiej być nie może. - Zakrzyknął nasz bohater.
Nie no aż tak poetycko to nie wyglądało. Ale kontynuując. Na styk zdążyłem na autobus, potem gdy znalazłem kilka osób z mojej klasy przyszedł on. Największy idiota wszechczasów. Niższy odemnie o prawie głowę idiota porównujący wszystko do GTA V. To był nie jaki Krzysztof.( Nie Krzysztof Gonciarz)
-Rajze! - zaczął krzyczeć ten idiota.
-Narpierw naucz się to poprawnie wymawiać ciemna maso. - Odpowiedziałem mając nadzieję, że wreszcie się zamknie
-Taa.... Jasne wmawiaj to sobie - zaczął gadać zupełnie bez sensu
Po zakończeniu rozpoczęcia wróciłem do domu i rzuciłem się na łóżko i włączyłem na maxa "Show must go on" Queen co z tego, że sąsiedzi będą znowu narzekać mam to gdzieś.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro