*226*
W moją stronę zmierzał Lou, ubrany w czarny garnitur z wielkim uśmiechem na twarzy.
Stanął przede mną, wygładzając swój garnitur i patrząc mi w oczy. Dotknąłem jego policzka, przejeżdżając po nim palcami.
Odmówiliśmy przysięgę małżeńską i założyliśmy sobie obrączki na palce.
Stanął na palcach i przycisnął swoje usta do moich kiedy usłyszał "możecie się pocałować". Pocałunek był długi, pełen uczucia.
W tym momencie otworzyłem oczy, przez co przerwałem ten sen. Z uporem próbowałem zasnąć aby go dokończyć.
Westchnąłem ze zrezygnowaniem i popatrzyłem w bok, gdzie leżał mój Lou.
Usmiechnąłem się na wspomnienie snu i pocałowałem go w policzek.
Chciałem, żeby to się wydarzyło naprawdę.
~*~*~*~
Z przykrością muszę was poinformować, że powoli zbliżamy się do końca tego ff. :(
Przywiązałam się do tego opowiadania ale wszystko kiedyś się kończy, prawda?
Kocham was. :*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro