Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*222*

- Coś ty powiedział? - czuję, że zaczyna się we mnie gotować. On nie może być poważny!

- Słyszałeś, Harry.

- Słyszałem i nie mogę w to uwierzyć! Nigdzie nie pójdziesz, czaisz?! - krzyczę i popycham go lekko na ścianę za nim.

- Proszę, chcę tam pójść. - dodaje szeptem.

- On Cię, kurwa, krzywdził! Jesteś taki bezmyślny?!

- To nie zmienia faktu, że jest moim ojcem. Będą strażnicy, przypilnują go. - kładzie rękę na moim policzku. Zamykam oczy i całuję jej wewnętrzną stronę.

- Martwię się o Ciebie, maluszku. - składam całusa na jego czole.

- Wiem Hazz i to miłe z twojej strony. Naprawdę chcę iść. - patrzy na mnie błagalnie.

- Nie puszczę Cię samego. Pójdę tam z tobą i rozszarpię tego skurwiela.

- Harry, przestań. - wtula się we mnie.

- Przepraszam. Kiedy chcesz tam iść, aniołku?

- Jeśli się da, to dzisiaj.

- W porządku. - całuję go delikatnie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro