*211*
- Louu. Nie rób mi tego. Boże, zakleję sobie oczy, żeby na Ciebie nie patrzeć.
- Jestem aż taki brzydki? - droczę się z nim.
- Chyba oszalałeś. Wyglądasz w tym cholernie seksownie, twój tyłek jest niesamowity ale twarz pobija wszystko.
- Dziękuję ale przestań, proszę. - rumienię się mocno.
- To twoja wina. - całuje mnie. - Jesteś piękny.
- Dziękuję. Jesteś idealny. - wtulam się w niego.
~*~*~*~
Wiem, że było mało rozdziałów ale jestem padnięta, oczy mi się same zamykają.
Na dzisiaj to tyle.
Mam nadzieję, że się podobały.
Do następnego! ❤
See ya!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro