#22
Bradley Will Simpson: Więcej z wami nie piję, a zwłaszcza z tobą Ellie!
James McVey: Ej właśnie, bo z nimi wracaliśmy... Poszły w nocy do domu?
Ellie Adams: Cicho tam! Muszę pozbierać moje kości z kanapy!
Rosalie Carver: Dlaczego spałaś na kanapie?
Connor Ball: Właśnie?
Tristan Evans: No?
Ellie Adams: Bo pilnowałam Rosalie, żeby nie zarzygała domu... Ale nic więcej nie pamiętam...
Rosalie Carver: To dlatego obudziłam się w łazience :/
Connor Ball: Idziemy dzisiaj znów na miasto? xx
Ellie Adams: Jak się zdążymy w miarę ogarnąć, to okej... Czemu nie?
Bradley Will Simpson: To będziemy po was po południu :D
~*~
Rosalie's POV
Z wczorajszej nocy nic nie pamiętam, a dlaczego w salonie stoją dwa kieliszki i otwarta wódka to dosłownie nie mam zielonego pojęcia. Napiłam się wody, czując w gardle pustynię. Siedziałyśmy z Ellie na kanapie, co rusz biorąc łyk jakiegokolwiek napoju bezalkoholowego. Jako pierwsza poszłam się ogarnąć, nakazując Ellie żeby schowała naczynia do zmywarki. Zaszłam na górę do pokoju. Z szafy wyciągnęłam jasne jeansy z przetarciami na kolanach, do tego czarną bluzkę z Adidasa. Zgarnęłam po drodze czystą bieliznę. Udałam się do łazienki, tam wzięłam prysznic, dokładnie wysuszyłam ciało ręcznikiem i ubrałam się. Mokre włosy rozczesałam, po czym potraktowałam suszarką. Makijażu nie robiłam, bo by nie pomógł. Wiem co mówię. Wyszłam z pomieszczenia, udostępniając je Elizabeth.
Tristan: Obyło się bez tabletek? XD
Ja: A wiesz, że tak? #Tristansmutasboniepił
Tristan: Wcale nie smutas..
Ja: To może ku...
Tristan: ROSALIE!
Ja: Przepraszam XDXD
~*~
Tak jak Bradley zapowiedział, byli równo o 15:00. Wychodząc z domu upewniłam się czy wszystko mam. Zamknęłam drzwi na klucz, pęk kluczy schowałam do torebki. Poprawiłam swoje Ray Bany na nosie, po chwili ruszyliśmy londyńskimi ulicami w poszukiwaniu Starbucksa. Nie obyło się bez wygłupów i śmiechów, a także skarcenia naszej grupki przez dwie starsze panie, które podążały do kościoła na mszę. Albo do jakiejś Grażynki na popołudniową herbatkę i ploteczki.
-No ja wam mówię: Jak wy się zachowujecie? Nie jesteście na wsi! Tak nie można!- zaśmiał się Bradley próbując naśladować głos jednej z pań
-Nie bądź taki, no!-skarcił go Tristan- W ogóle, one wcale tak nie mówiły! To był bardziej odgłos srającego kota w puszczy- tym razem cała nasza paczka wybuchnęła śmiechem
-A co słyszałeś?- spytałam wycierając łzy z policzków
-Chyba tak, skoro wie jaki odgłos wydaje kot na puszczy, który w dodatku załatwia swoją potrzebę- wyjaśniła Ellie, o mało co nie lądując na ziemi przez atak śmiechu.
Na szczęście złapał ją Simpson. Zaśmiali się patrząc sobie w oczy. Szliśmy dalej, znów się wygłupiając i zwracając uwagę innych osób na nas. Przez jakiś czas Tristan niósł mnie na baranach, bo przez moje krótkie nóżki i kaca nie nadążałam. Ellie prawie spała na plecach Jamesa, który zaoferował jej "przejażdżkę".
-Ellie, nie zasypiaj- zaśmiałam się, jednak ona mruknęła coś niezrozumiale oddając swoje lenonki Connorowi.
Pokiwałam głową, szliśmy przez Hyde Park. I nadal nie znaleźliśmy mojej ulubionej kawiarni, a tak chciałam się napić kawy. Mojej kawy z bitą śmietaną i orzechami. Po dłuższym chodzeniu usiedliśmy na ławce. Znaczy chłopacy usiedli, James podał, już śpiącą, Ellie Bradleyowi, na co ten się uśmiechnął. Ja zasiadłam na kolanach Tristana opierając głowę o jego ramię. Oczy mi się zamykały, ale przez żar lejący się z nieba nie mogłam iść spać.
-Obudźmy ją- powiedział Connor, chcąc zwalić Ellie z kolan Brada
-Nie! Niech śpi, tak słodko wygląda- stwierdził Simpson, zakładając kosmyk włosów Ellie za jej ucho
-Nie, Con ma rację. Później nie zaśnie w nocy i będzie siedziała do rana. I będzie spijała kawki, już kilka razy tak było. Zanim skończyłyśmy szkołę.- mruknęłam odsuwając się od Evansa
-Ellie... Ellie wstawaj!- powiedział James, budząc jeszcze śpiącą przyjaciółkę
-Jeszcze pięć minut, daj mi chwilkę- machnęła ręką
-Zrzuć ją z kolan, jej problem- jak powiedziałam, tak też Bradley uczynił.
Brunetka zabijała nas wzrokiem, po czym głośno się zaśmiała. Całą resztę dnia, bez kawy i ze świetnymi humorami, spędziliśmy w parku. Delektowaliśmy się słońcem i jak na razie utrzymującą się temperaturą.
~*~
Ellie Adams: Bradley..
Ellie Adams: Chciałabym cię przeprosić, za to, że spałam na twoich kolanach...
Bradley Will Simpson: Ale nie masz za co przepraszać, w dodatku słodko wyglądałaś
Bradley Will Simpson wysłał zdjęcie.
Ellie Adams: Ale musiałeś mnie trzymać, a ważę dużo :/
Bradley Will Simpson: Wcale nie! Jesteś lekka jak piórko!
Ellie Adams: To miłe z twojej strony, serio.
Ellie Adams: Jeszcze nikt mi tego nie powiedział, nigdy. Jesteś pierwszy, Brad :*
Bradley Will Simpson: Cieszę się, że udało mi się poprawić ci humor <3
Ellie Adams: :D
Bradley Will Simpson: Rose wspominała coś o jakimś weselu.. Opowiesz?
Bradley Will Simpson: Oczywiście jeśli chcesz ;P
Ellie Adams: Ogólnie nie ma co tu opowiadać, muszę znaleźć kogoś z kim mogłabym iść... Nie chcę cię zanudzać opowieściami z mojego życia także, darujmy sobie :)
Bradley Will Simpson: WOW...
Bradley Will Simpson: Mogę z tobą iść jeśli chcesz:)
*nie wysłano*
~*~
Autorka:
Ostatni na dzisiaj!
Do jutra!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro