60♡
Niall pov.
-Nie tu Mike, postaw to na tamtym stoliku-krzyknąłem
Ja: O kótrej będziecie?
Luke: Za 30 minut.
Luke pov.
Lily aż cała się trzęsła ze złości kiedy pokazałem jej 10 gitarę elektryczną z rzędu.
-Możemy już iść?-zapytała zła
-Tak, chodźmy-powiedziałem łapiąc ją za rękę
-Nie bierzesz żadnej?-zamrugała kilkakrotnie
-Niee, nie podobają mi się-powiedziałem machając ręką
Widziałem jak dziewczyna robi się czerwona na twarzy, pociągnąłem ją za sobą i usadowiłem w aucie.
-Gdzie jedziemy?- zapytała
-Do Ashtona-odpowiedziałem
-Nie chce do niego jechać, chce do domu.
Nic nie odpowiedziałem tylko ruszyłem w kierunku Irwina.
Lily pov.
-Jednak mnie nie posłuchałeś-powiedziałam znużona
Chłopak uśmiechnął się i podał mi rękę abym wysiadła z auta. Udaliśmy się do drzwi, Luke nacisnął rączkę i otworzył drzwi.
-Powinniśmy zadzwonić-powiedziałam
-Po co, on i tak nigdy nie zamyka-odpowiedział gładko.
Ściągnęłam moją kurkę i udałam się do salonu. Nagle zostałam oślepiona przez światło które się zaświeciło.
-WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!-krzyknęli wszyscy moi znajomi.
Jednak nie zapomnieli.
Wszystkie emocje dzisiejszego dnia się skumulowały i jedna łza szczęścia spłynęła po moim policzku.
-Hej, mała nie płacz-podbiegł do mnie Ashi
-Idioci, myślałam że mnie olaliście-walnęłam Luke'a ręką w brzuch- nawet ty.
-Nigdy bym nie zapomniał o tak ważnym dniu-cmoknął mnie w usta.
-A po za tym to był pomysł Niall'a- dopowiedział Ash
-Niall ty mała kurwo-podeszłam do niego-jak mogłeś.
-Sto lat, słoneczko-wtuliłam się w niego.
.
Wszyscy dobrze się bawili a mój najgorszy dzień zmienił sie w najlepszy.
Nagle poczułam wibracje mojego telefonu.
Lukey: Wyjdź na taras
Schowałam telefon i skierowałam się w stronę wyjścia.
Podeszłam do chłopaka i przytuliłam jego plecy.
Luke odwrócił się i złapał moje ręce w swoje.
-Teraz moja kolej-powiedział
-Na co?-zapytałam
-Na prezent- sięgnął ręką do swoich czarnych spodni i wyciągnął małe kwadratowe pudełeczko.
Momentalnie zabrakło mi powietrza.
Chłopak uklęknął przede mną i otworzył pudełko.
-Jestem słaby w wyznawaniu miłości i głoszeniu długich przemówień -zaśmiałam się cicho a moje oczy piekły od łez-ale wiem że cie kocham i będę kochał do końca moich dni.
Po moim policzku popłynęła łza, którą od razu wytarłam.
-tak, więc czy uczynisz mi ten zaszczyt i wyjdziesz za mnie?
Stałam dłuższą chwilę w milczeniu a moje ręce trzęsły sie od tych wszstkich emocji.
-nie mówię że już, ale po szkole kiedy będziemy wolni.-dodał
-tak- powiedziałam cicho
-Co?
-Tak!- powiedziałam głośniej i rzuciłam mu się na szyję aby pocałować te miękkie malinowe usta.-kocham cię-dodałam
-Ja ciebie też-nawet nie zauważyłam, że wszyscy wyszli na zewnątrz i zaczęli klaskać i gwizdać.
W tej chwili byłam najszczęśliwszą dziewczyną na ziemi.
Koniec części pierwszej!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro