Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

60♡

Niall pov.

-Nie tu Mike, postaw to na tamtym stoliku-krzyknąłem

Ja: O kótrej będziecie?

Luke: Za 30 minut.

Luke pov.

Lily aż cała się trzęsła ze złości kiedy pokazałem jej 10 gitarę elektryczną z rzędu.

-Możemy już iść?-zapytała zła

-Tak, chodźmy-powiedziałem łapiąc ją za rękę

-Nie bierzesz żadnej?-zamrugała kilkakrotnie

-Niee, nie podobają mi się-powiedziałem machając ręką

Widziałem jak dziewczyna robi się czerwona na twarzy, pociągnąłem ją za sobą i usadowiłem w aucie.

-Gdzie jedziemy?- zapytała

-Do Ashtona-odpowiedziałem

-Nie chce do niego jechać, chce do domu.

Nic nie odpowiedziałem tylko ruszyłem w kierunku Irwina.

Lily pov.

-Jednak mnie nie posłuchałeś-powiedziałam znużona

Chłopak uśmiechnął się i podał mi rękę abym wysiadła z auta. Udaliśmy się do drzwi, Luke nacisnął rączkę i otworzył drzwi.

-Powinniśmy zadzwonić-powiedziałam

-Po co, on i tak nigdy nie zamyka-odpowiedział gładko.

Ściągnęłam moją kurkę i udałam się do salonu. Nagle zostałam oślepiona przez światło które się zaświeciło.

-WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!-krzyknęli wszyscy moi znajomi.

Jednak nie zapomnieli.

Wszystkie emocje dzisiejszego dnia się skumulowały i jedna łza szczęścia spłynęła po moim policzku.

-Hej, mała nie płacz-podbiegł do mnie Ashi

-Idioci, myślałam że mnie olaliście-walnęłam Luke'a ręką w brzuch- nawet ty.

-Nigdy bym nie zapomniał o tak ważnym dniu-cmoknął mnie w usta.

-A po za tym to był pomysł Niall'a- dopowiedział Ash

-Niall ty mała kurwo-podeszłam do niego-jak mogłeś.

-Sto lat, słoneczko-wtuliłam się w niego.

.

Wszyscy dobrze się bawili a mój najgorszy dzień zmienił sie w najlepszy.

Nagle poczułam wibracje mojego telefonu.

Lukey: Wyjdź na taras

Schowałam telefon i skierowałam się w stronę wyjścia.

Podeszłam do chłopaka i przytuliłam jego plecy.

Luke odwrócił się i złapał moje ręce w swoje.

-Teraz moja kolej-powiedział

-Na co?-zapytałam

-Na prezent- sięgnął ręką do swoich czarnych spodni i wyciągnął małe kwadratowe pudełeczko.

Momentalnie zabrakło mi powietrza.

Chłopak uklęknął przede mną i otworzył pudełko.

-Jestem słaby w wyznawaniu miłości i głoszeniu długich przemówień -zaśmiałam się cicho a moje oczy piekły od łez-ale wiem że cie kocham i będę kochał do końca moich dni.

Po moim policzku popłynęła łza, którą od razu wytarłam.

-tak, więc czy uczynisz mi ten zaszczyt i wyjdziesz za mnie?

Stałam dłuższą chwilę w milczeniu a moje ręce trzęsły sie od tych wszstkich emocji.

-nie mówię że już, ale po szkole kiedy będziemy wolni.-dodał

-tak- powiedziałam cicho

-Co?

-Tak!- powiedziałam głośniej i rzuciłam mu się na szyję aby pocałować te miękkie malinowe usta.-kocham cię-dodałam

-Ja ciebie też-nawet nie zauważyłam, że wszyscy wyszli na zewnątrz i zaczęli klaskać i gwizdać.

W tej chwili byłam najszczęśliwszą dziewczyną na ziemi.

Koniec części pierwszej!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro