57♡
Po kolacji w restauracji Luke zabrał mnie na długi spacer. Zaprowadził mnie na dużą łąkę i pokazał palcem, żebym spojrzała w górę. Czyniąc to zobaczyłam pełno spadających gwiazd.
Noc spadających gwiazd
Byłam w niebie.
Moje życie nigdy nie było tak wspaniałe jak w tej chwili.
Miałam przy sobie wszystkich bliskich, których kochałam i którzy kochali mnie.
-Wow-wydusiłam z siebie.
-Właśnie, wow-powiedział chłopak-pomyśl życzenie słoneczko.
Odwróciłam się do niego przodem i spojrzałam prosto w jego błękitne oczy.
-Moje wszystkie marzenia się już spełniły-powiedziałam zgodnie z prawdą po czym musnęłam delikatnie jego usta swoimi.
-Oh..Lily-przyciągnął mnie bliżej siebie- gdyby nie ty, teraz pewnie siedziałbym w barze z kumplami i podrywał jakieś puste lalki-ucałował moją dłoń- każdego pieprzonego dnia dziękuje temu tam na górze, że pomyliłem te cholerne numery.
Zachichotałam cicho.
-Wiem, jestem super-powiedziałam dumnie.
-I właśnie zepsułaś taką romantyczna chwile-chłopak westchnął kręcąc głową z rozbawieniem.
-Kocham cię-wyznałam a chłopak znowu spojrzał mi w oczy.
-Ja ciebie też-przytulił mnie-bardzo-dodał.
Kiedy siedzieliśmy już w aucie, chłopak zapytał:
-Odwieźć cię do domu?
-Nie.
Chłopak uśmiechnął się tylko krótko i ruszył w wiadomym mi kierunku.
*
-Masz ochotę się czegoś napić?-zapytał po wejściu do domu.
-Jeśli masz to..
-sok pomarańczowy, tak wiem-wtrącił się.
Tak, uwielbiałam sok pomarańczowy.
I tak, właśnie zrobiło mi się cieplutko na sercu, że pamięta o takich błahostkach.
-Trzymaj-podał mi szklankę z pomarańczową cieczą.
Usiadłam na łóżku i przyglądałam się chłopakowi jak przebiera się w luźniejsze ciuchy.
Boże, ale on miał ciało.
-Zaraz wylejesz ten sok jak się będziesz tak gapić-zaśmiał się.
Zarumieniłam się i opuściłam głowę. Chłopak podszedł do mnie i złapał za podbródek.
-Jesteś piękna-strzepnęłam jego rękę bardziej się rumieniąc.
-Dasz mi też jakiś t-shirt?-zmieniłam temat.
-Z tego co wiem to jedną sobie już przywłaszczyłaś-złapał się za biodra.
-To było dawno temu-machnęłam ręka niby to lekceważąc.
Sięgnął do szuflady i podał mi białą bluzkę. Kiedy dotknął mojej dłoni przeszedł mnie przyjemny dreszcz.
Od samego początku wiedziałam, że dzisiejszy wieczór nie skończy się tak jak zwykle.
Pierwszy raz od dłuższego czasu pragnęłam czegoś więcej i wiem, że Luke tylko czego na moje pozwolenie.
Luke siedział na łóżku i pożerał mnie wzrokiem kiedy powoli zrzucałam z siebie garderobę.
Kiedy zdjęłam koszulę i sięgałam po t-shirt chłopak podszedł do mnie i złapał w tali.
Uśmiechnęłam się i zarzuciłam mu ręce na szyje.
-Wyglądasz tak podniecająco-wyszeptał mi na ucho.
Złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku.
Wiedziałam czego chcę i wiedziałam, że on też tego pragnie.
-Luke..-sapnęłam lekko.
-Hmm..-zjechał swoimi dłońmi na moje pośladki.
-Kochaj się ze mną-cmoknęłam go.
Poczułam jak uśmiecha się lekko po czym dźwiga mnie do góry i niesie w stronę łóżka.
Jestem szczęśliwa, że zrobię to właśnie z nim.
Że przeżyje swój pierwszy raz z miłością mojego życia..
Luke'iem Hemmings'em.
****
Nie będzie sceny 18+ bo jestem cienka w takich sprawach xD
Jeszcze tylko trzy rozdziały i kończę z tym ff :'(
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro