56♡
W niedziele odpowiedziałam mojego kochanego przyjaciela o którym przez to całe gówno zapomniałam.
ups?
-Ty szmato-rzucił we mnie poduszą- jak mogłaś zapomnieć o swoim ciężko chorym przyjacielu?!
-Oh nie przesadzaj- podniosłam poduszę-masz tylko grypę i to już końcówkę-przewróciłam oczami-poza tym też miałam dużo na głowie.
-Oj wybacz księżniczko-machnął oskarżycielko rękami.
Super niech jeszcze on na mnie naskakuje.
Odwróciłam się i chciałam wyjść, ale chłopak powstrzymał mnie i mocno do siebie przytulił.
-Przepraszam-powiedział- wiem co się stało.
-Skąd?-zapytałam.
-Luke.
-No jasne-odpowiedziałam.-to była jakaś masakra.
-Wiem, Emily to fałszywa suka.-powiedział z obrzydzeniem.
-Tak..-przyznałam smutno.
Niall miał racje.
Żal mi trochę bo znowu straciłam przyjaciółkę tylko że tym razem na zawsze.
*
-A jak ty i Mike?-zapytałam, kiedy siedzieliśmy i obrzeraliśmy się pizzą.
Chłopak uśmiechnął się cwaniacko.
-Nie narzekam-wzruszył ramionami.
-Tylko tyle?
-No dobra-odpuścił- jest SUPER!-zapiszczał.
Zaśmiałam się na jego reakcje.
-Miall IS REAL-przytuliłam go.
Chłopak wybuchnął śmiechem.
*4 miesiące później* *18 kwiecień*
-Co jest w tym pudełku?-zapytałam ciekawa.
-Prezent z okazji naszych wspólnie spędzonych 6 miesięcy.-chłopak uśmiechnął się zadziornie.
Siedzieliśmy naprzeciwko siebie a duże pudełko stało pośrodku. Zastanawiałam się co to może być.
-No na co czekasz,ty mi już prezent dałaś teraz czas, żebyś zobaczyła swój.
Rozerwałam ozdobny papier po czym zauważyłam, że w różnych miejscach było zrobione dziurki. Otworzyłam go szybko a w środku zobaczyłam słodkiego szczeniaka rasy owczarka australijskiego.
-O BOŻE JAKI SŁODZIAK!-rzuciłam się na chłopaka.
-Podoba ci się?
-No jasne, marzyłam o takim
Wyciągnęłam pieska i zaczęłam go głaskać.
-Jak go nazwiesz?
-Może Nike, co ty na to?
Luke uśmiechnął się lekko i powiedział:
-Jak shipp Mike'a i Niall'a?
-Tak, dokładnie-puściłam mu oczko.
-To teraz, jak już mamy imię to zbieraj się bo zabieram cię na kolacje.-spojrzałam na niego zdziwiona, ale i zachwycona.
-Mmm..okej, tylko muszę załatwić kogoś żeby został z małym.
Mama była w pracy a Liam dalej studiował, więc nie mógł przyjechać.
Wzięłam telefon i kliknęłam na wybrany kontakt.
-Dzwonisz do nich.-stwierdził a ja się uśmiechnęłam.
*rozmowa telefoniczna*
-T-tak?-usłyszałam zdyszany głos Niall'a.
-O boże Niall, czy ja wam właśnie przerwałam w s..-kiedy to mówiłam mój chłopak siedział i przysłuchiwał się rozmowie.
Nagle wybuchnął głośnym śmiechem a ja zasłoniłam usta, żeby nie zrobić tego samego.
-Nie-przerwał mi-ten idiota gonił mnie po całym domu, co chciałaś?
-Macie ochotę zaopiekować się pewną istotką?
-Jasne, za ile mamy być?
-Jak najszybciej.
-Ok, będziemy za 10 minut papa.
*koniec rozmowy telefonicznej*
-TO PIES!-krzyknął Mike
-SŁODKI PIES!-dodał Niall.
-To my was zostawiamy z małym Nike'em i lecimy na kolacje.-powiedział Luke.
-Miłej zabawy!-krzyknęli kiedy wychodziliśmy.
-Wam też!-odkrzyknęłam.
-Gotowa na dalsze atrakcje?-musnął ustami mój policzek
-Są jeszcze jakieś atrakcje?!-zarumieniłam się.
-Chodź.-pociągnął mnie za rękę w stronę auta.
*******
Cześć :*
I jak podoba się?
Życzę dobrej nocy ♡
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro