40♡
Luke pov.
Siedzieliśmy w ekskluzywnej restauracji i jedliśmy dobre żarcie a na przeciwko mnie siedziała dziewczyna przez którą straciłem zdrowy rozsądek.
Kiedy jedliśmy deser przyglądałem się mojej Lily.
Aż nie mogę uwierzyć w to, że od września tak bardzo się zmieniłem i to wszystko dla niej.
-Co się tak gapisz?-spojrzała na mnie- mam coś na twarzy?!- zaczęła się wycierać chusteczką.
Zaśmiałem się a ona zgromiła mnie wzrokiem.
-Patrze bo jesteś piękna-posłałem jej uśmiech, który jest zarezerwowany tylko dla niej.
Zarumieniła się i kiedy chciała zakryć twarz włosami sięgnąłem ręką jej podbródek i uniosłem go aby znowu na mnie spojrzała.
-Lubię kiedy się rumienisz-powiedziałem niskim głosem.
Strzepnęła lekko moją rękę i się zaśmiała. Kiedy skończyła swój deser usiadła prosto i zaczęła mi się przyglądać.
-Co?-zapytałem.
-Nic, nic- pokiwała głową- tak tylko patrze i chciałabym się czegoś o tobie dowiedzieć...
-Przecież większość już wiesz, czyż nie panno Collins?- uniosłem jedną brew
-No tak, ale to raczej ta twoja mroczna strona-skrzywiłem się -a ja bym chciała dowiedzieć się czegoś dobrego-uśmiechnęła się.
-To pytaj...-powiedziałem.
Uśmiechnęła się szeroko.
-Jak to się stało, że postanowiliście założyć zespół?
-Od zawsze lubiłem śpiewać i grać na gitarze tak jak reszta chłopaków. Kiedy sobie tak brzdąkałem wpadł mi do głowy pomysł z zespołem, przedstawiłem go chłopakom a oni od razu się zgodzili. Na razie gramy dla siebie, ale może po liceum zrobimy coś w tym kierunku.-skończyłem mówić
-Byłabym waszą fanką nr 1!-powiedziała.-uwielbiam słuchać jak śpiewacie.
-Powiem chłopakom, na pewno się ucieszą.-przez ten cały czas trzymałem ją za rękę- najedzona?
-Bardzo-złapała się za brzuch.
-Masz ochotę na spacer?-zaproponowałem
-Jasne-odpowiedziała
Ubraliśmy się i wyszliśmy na zimne powietrze. Złapałem dziewczynę za rękę i ruszyliśmy wolnym krokiem przez miasto. Zaprowadziłem ją na dach budynku na którym często spędzałem czas kiedy chciałem się oderwać od szarej rzeczywistości.
-Wow-wydusiła kiedy spojrzała na panoramę miasta.
Tak samo zareagowałem kiedy po raz pierwszy tu byłem.
Dziewczyna wpatrywała się raz w niebo raz w miasto.
Wyglądała pięknie..
To ten czas...
Teraz, albo nigdy Luke!
Dawaj!
-Lily..-spojrzała na mnie.
-Mhmm..
Splotłem jej małe dłonie z moimi i spojrzałem jej głęboko w oczy.
-Nieważne, że mówiłem ci już że jesteś niesamowita. Powiem to jeszcze raz... jesteś najlepszą rzeczą jaka mnie spotkała. To dzięki tobie się zmieniłem-pogłaskałem ją po policzku- skończyłem z imprezowałem i zacząłem poważniej myśleć o ważnych sprawach. Wiem, że byłem cholernym dupkiem i że mnie nienawidziłaś całym se....-przyłożyła swoją rękę do moich ust i pokręciła głową.
-To już nie jest ważne-powiedziała- ważne jest jaki jesteś teraz i proszę nie wracajmy do przeszłości.
-Nie masz pojęcia jak bardzo cieszę się, że wtedy pomyliłem te numery i padło na ciebie-przytuliłem ją.
-Ja tez się cieszę-uśmiechnęła się.
Odsunąłem ją lekko od siebie i pocałowałem.
-Liliano Collins czy sprawisz mi tą przyjemność i zostaniesz moją dziewczyną?-zapytałem
-Tak, Lukey zostanę twoją dziewczyną-zaśmiała się.
Dźwignąłem ją i obróciłem wokół własnej osi.
Nigdy nie byłem tak szczęśliwy, jak w tej chwili..
-KOCHAM CIĘ LILY!!!-wykrzyczałem
Dziewczyna zaśmiała się i pociągnęła mnie za kurtkę do siebie. Parę centymetrów od mojej twarzy zatrzymała się i powiedziała.
- Ja ciebie też kocham i to bardzo- wyszeptała i mnie pocałowała.
W końcu to przyznała!
Kocha mnie!
******
Oto randka naszych ulubieńców ^^
Jak się podobało?
Ż
yczę wszystkim dobrej nocy :*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro