39♡
Cała się stresowałam a moje ręce nienaturalnie się pociły.
Nosz kurna to tylko randka?!
Nie panikuj tak, Lily...
Lukey: Jestem za 10 minutek skarbie :*
Zablokowałam telefon i włożyłam go do małej torebki. Stanęłam przed lustrem i ostatni raz poprawiłam moje długie brązowe loki, które zostawiłam rozpuszczone. Postanowiłam nałożyć lekki makijaż jak na co dzień.
Pogładziłam moją czarną rozkloszowaną spódniczkę do której dobrałam czarne rajstopy i elegancką bordową bluzeczkę z rękawami 3/4. Na stopy ubrałam moje ulubione botki na grubym obcasie.
Zeszłam na dół poinformować mamę, że wychodzę.
-Mamo!- zawołałam.
-W salonie!-odkrzyknęła.
Weszłam do pomieszczenia gdzie była moja rodzicielka.
-Zaraz będę wychodziła- poinformowałam ją.
-Ładnie wyglądasz-powiedziała.
-Myślisz, że mu się spodoba?-zapytałam z nadzieją
-Jestem tego pewna córciu-powiedziała- chodź tu na chwilę - przywołała mnie gestem ręki.
Podeszłam do kobiety i usiadałam obok niej na kanapie. Patrzała na mnie przez chwilę po czym zapytała.
-Kochasz go?-wypaliła prostu z mostu.
-Nie!....nie wiem, niejestem pewna-uśmiechnęłam się blado.
-Ale podoba ci się, prawda?
-Jak cholera!-westchnęłam rozmarzona a mama się zaśmiała.
-Nie wątpię, nie raz was przyłapałam na czułościach-pokreśliła ostatnie słowo.
-Mamoo- zaśmiałam się razem z nią.
Moja twarz przybrała kolor mojej bluzki.
Niby miałam 18 lat, a reagowałam jak mała dziewczynka która została przyłapana na czymś niedozwolonym.
-Ah ta młodzież-pokiwała głową na boki śmiejąc się.- nigdy nie jestescie niczego pewni.
-No co?!- oburzyłam się- to trudne... nigdy jeszcze się tak nie czułam.-położyłam moją głowę na jej ramieniu.
-Rozumiem, ale nie każ mu tak długo czekać-pogłaskała mnie po ramieniu- widzę jak mu na tobie zależy-uśmiechnęłam się.
-Po czyjej ty jesteś stronie,co?!- spojrzałam na nią i dźgnęłam ją lekko w żebra.
-Po twojej słoneczko- cmoknęła mnie w skroń- ale od dawna razem z Niall'em was shippujemy.
Spojrzałam na nią zszokowana.
Skąd ona zna takie określenie?!
-Jesteście niemożliwi- zaczęłam się głośno śmiać.
Nagle usłyszałyśmy dzwonek do drzwi. Wstałam z miejsca i poszłam otworzyć. W drzwiach stał Luke czyli chodzący bóg seksu, w czarnych rurkach, szarej koszuli i kurtce.
-Hej- uśmiechnęłam się a chłopak patrzył na mnie z błyskiem w oku.
-Wooww- wydusił z siebie.
-Tak wiem...-obróciłam się wokół własnej osi- wyglądam nieziemsko.
-Jak zawsze skromniutka-zrobił krok do przodu i cmoknął mnie lekko w usta po czym wręczył mi piękną czerwoną różę.
-Dziękuję- uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.
Wzięłam z wieszaka czarny zimowy płaszczyk i go ubrałam.
Mama weszła do korytarza witając się z Luke'm
-Witam panno Collins-chłopak uśmiechnął się.
-Witaj Luke- oddała uśmiech.
Gotowa podeszłam do mamy i dałam jej całusa w polik.
Będąc w połowie drogi do auta usłyszałam głos mojej matki.
-Nie musisz wracać dzisiaj do domu, bawcie się dobrze dzieciaki-krzyknęła- tylko pamiętajcie o antykoncepcji- i już jej nie było.
-Zabije ją jak wrócę- powiedziałam zawstydzona.
Luke tylko się zaśmiał i otworzył mi drzwi.
Jaki dżentelmen..
Wsiedliśmy do auta i chłopak odpalił silnik.
-Gotowa?-spojrzał na mnie.
-Gotowa.-odpowiedziałam podekscytowana
*******
Hej ^^
Jak myślicie co Luki zaplanował dla naszej Lily? ;*
Do następnego ♡
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro