3♡
*Lily pov.*
- Czy ty mnie w ogóle słuchasz szmato ? - warknęła moja przyjaciółka.
- Ta, ta.... byłaś z John'em na rance, ale on okazał się zwykłym dupkiem ... bla bla - odpowiedziałam z teatralnym westchnieniem - Nie przejmuj się kochana, faceci to zwykłe świnie.
- Jesteś najgorszą pocieszycielką jaką w życiu spotkałam - prychnęła
- I tak mnie kochasz - zatrzepotałam rzęsami jak pusta lalka, na co Emili zaczęła się śmiać. W tej samej chwili zawibrował mój telefon
Nieznany numer : Ile masz jeszcze lekcji ?
Ja: Jeszcze 4, a ty ?
- Z kim ty tak piszesz co ?
- Nawet nie wiem ...
- Jak to nie wiesz ?
- No po prostu nie wiem, jakiś koleś napisał do mnie przez pomyłkę i jakoś nie chce się odczepić.
- I on nie wie kim ty jesteś a ty kim on jest ?
- Nie ?
- Pytałaś się ?
- Nie ?
- Dlaczego ?
- Nie interesuje mnie to na razie ...
- Aha ?
- Dobra Emily daj spokój, chodź idziemy na fize bo Sandler będzie znowu drzeć morde ...
* W tym samym czasie Luke pov*
- Stary słuchasz mnie ? - Mike szturchnął mnie lekko
- Tak, tak ... impreza w piątek ... super . - wydukałem
Ja : Ile masz jeszcze lekcji ?
Nieznany numer : Jeszcze 4, a ty ?
- Co ma ten telefon czego ja nie mam ?
- Nic.
- Jak to nic ? Widzę, że z kimś ciągle piszesz, co to za jedna ?
- Nie wiem, nie znam jej.
- Ty wiele panienek nie znasz, więc to nie nowość Lukey.
- Ale to nie jest taka zwykła laska, która wskoczy ci do łóżka przy pierwszej lepszej okazji.
- To jaka ona jest ?
- Po tych paru sms'ach które wymieniliśmy ? Uparta ? Niedostępna ? Intrygująca.
- Łoł Hemmings, ale sie wkopałeś.
- Czemu ?
- Laska zawróci ci w głowie, mówie ci.
- Nie przesadzaj, nawet nie wiem skąd ona jest i jak ma na imię.
- Tylko się nie zakochuj.
- Pogielo cię, nigdy.
- Zobaczymy - prychnął
- No zobaczymy ....
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro