20♡
Rano obudził mnie dzwonek do drzwi.
Która jest godzina?
Spojrzałam na szafkę nocną gdzie leżał mój telefon, 10:30.
Czemu czuję się niewyspana ?
A może dlatego, że te dwa cwele siedziały u mnie do prawie 2 w nocy.
Osoba dobijająca się do drzwi nie odpuszczała.
Cholera, czy tylko ja tu mieszkam?!
Zwlokłam się z łóżka i w piżamie, która składała się z krótkich spodenek i t-shirt'u i zeszłam na dół zabierając jeszcze bordową bluzę. Nie obchodziło mnie to jak wyglądam, otworzyłam drzwi i zamarłam. Przede mną stał nie kto inny tylko sam Luke Hemmings.
- Cześć, ładnie wyglądasz - otworzyłam z niedowierzaniem buzie jeszcze bardziej. - Zamknij buzie bo ci mucha wleci - zaczął się śmiać
Czy on się ze mnie nabijał, znowu?!
- Cześć - po krótkiej chwili odpowiedziałam - co tu robisz Luke ?
- Stoję - drwił
- Super to stój sobie dalej, ja idę do łóżka .. - i chciałam zamknąć drzwi, ale mnie powstrzymał otwierając je szerzej.
- Czekaj .. - podrapał się po głowie - przyszedłem pogadać.
- Ohh, a niby o czym?
- Napisałaś mi wczoraj, że mam iść wytrzeźwieć i jeszcze raz przemyśleć to co napisałem.
- I?
- I jestem, trzeźwy i skłonny do rozmowy.
- Ale nie ma o czym?
- Właśnie jest, wpuścisz mnie czy będziemy tu tak stać w nieskończoność?
- yhmmm taaa, wchodź. - pokazałam gestem ręki, żeby wszedł.
Ale dziwna sytuacja, stoimy tak blisko i jeszcze nie doszło do kłótni.
- Zaczekaj chwilę, zaraz zejdę. - pokiwał głową na znak zgody
Pobiegłam na górę do łazienki aby umyć zęby, twarz i skorzystać z toalety. Postanowiłam się nie przebierać. Zeszłam na dół i zobaczyłam, że chłopak siedział w fotelu. Usiadłam obok na kanapie po turecku.
- Jak zareagowałaś kiedy dowiedziałaś się, że osoba z którą piszesz to ja ?
- Byłam w szoku ? Tak i to w wielkim.
- Czemu w szoku ?
- Bo chłopak z którym pisałam w żadnym calu nie przypominał ciebie. - spojrzałam w jego oczy - On ... znaczy się ty byłeś taki ... taki. - jąkałam się
- Jaki ?
- Miły, troskliwy, polubiłam go, eee...
- Polubiłaś mnie ?
- Nie, eee... tak, eee... nie wiem..- spuściłam głowę - kurwa jakie to jest trudne ...
- Jesteś cholernie trudna Collins- stwierdził, popatrzałam na niego gniewnie - i dlatego tu jestem...
- Co czułaś wtedy na tej niefortunnej imprezie- zaśmiałam się gorzko
-W której części?
- Kiedy się całowaliśmy - powiedział
- Nic - skłamałam, ale tak będzie lepiej
- Nic? - usiadł koło mnie na kanapie
I co miałam mu powiedzieć ?
Że mi się podobało ?
A podobało ?
Cholera!
-Naprawdę nic? - zaprzeczyłam kiwnięciem głowy
- Mogę ci przypomnieć jak to było, a potem powiesz mi czy dalej nic nie czujesz - mówiąc to przybliżał się powoli.
Wytrzymałam oddech.
Czemu na to pozwalałam? Może chciałam, żeby mnie znowu pocałował ... tak to był mój wielki problem.
Był już niebezpiecznie blisko a nasze usta prawię się stykały.
- Czemu to robisz? - szepnęłam w jego usta
- Ciii...- zamknęłam oczy teraz było mi wszystko jedno.
Zrobił to, kolejny raz mnie pocałował, ale nie tak jak na dyskotece czy w szkole. Ten pocałunek był z..... UCZUCIEM?!
Tak, zdecydowanie całował nieziemsko.
Jezu, co mnie opętało?!!!
Przerwało nam chrząknięcie gdzieś za nami. Oderwałam się jak oparzona od Hemmingsa i spojrzałam w bok, mama.
**************
Hej, rozdział dla Was kochani :*
Jak się podobał ?
Odpowiedzi w komentarzach jak zawsze :*
Gwiazdkujcie to bardzo motywuje ;)
Rozdział słaby, ale się starałam :*
Wybaczcie mi wszystkie błędy ;)
Dobranoc i miłego dnia jutro :*
Wasza Ms. Styles-Hemmings 💜
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro