Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*83*

Wolnym krokiem weszłam na salę, gdzie leżał Jensen, i spojrzałam na lekarza stojącego nad jego łóżkiem.

- Coś jest nie tak? - zapytałam nieśmiale.

- Tak... znaczy nie. Za chwilę będziemy przenosić go do innej sali.

- Czyli zdrowieje? - spojrzałam na doktora z niedowierzaniem.

- Tak. Odkąd zaczął sam oddychać jego stan się poprawia - uśmiechnęłam się szeroko, powstrzymując się od łez szczęścia. - Mam nadzieję, że pański chłopak szybko się obudzi - przywiesił kartę z powrotem na łóżko i wyszedł.

- Chłopak... - wyszeptałam, siadając na krześle obok Jensena. - Widzisz? Nawet lekarz myśli, że jesteśmy razem - zaczęłam głaskać jego włosy. - Wyznałam ci miłość a nawet nie wiem czy jeszcze coś do mnie czujesz... - z zamkniętymi oczyma, złożyłam delikatny pocałunek na jego policzku. Nachylając się nad jego twarzą, ujrzałam coś przez co o mały włos nie rzuciłam się w ramiona mężczyzny. - Jensen, Ty... czy ty płaczesz? - na jego policzku popłynęło kilka łez. - Ty mnie słyszysz! - Tym razem złożyłam pocałunek na jego czole. Wciąż pochylając się nad nim, wyszeptałam następujące słowa. - Jesteś moją miłością.

Doktor wszedł razem z pielęgniarkami do sali, a na jego twarzy pojawiło się zdziwienie.

- Pani Parker, co się stało? - spojrzał na Jensena, a potem na uradowaną mnie. - Czy on płakał? - pokiwałam twierdząco głową. - Hm... Moim zdaniem... nie wiem jak to powiedzieć, ale jego stan zdrowia jest jeszcze lepszy niż myślałem.

- Czyli ma szansę na to, że się obudzi? - zapytałam z nadzieją.

- Jak najbardziej. Myślę, że w najbliższym czasie sam otworzy oczy, lecz wciąż będziemy mieć to na obserwacji z powodu licznych obrażeń.

- Rozumiem - chwycili za łóżko i pociągnęli je w stronę nowej sali.

🍔🍔🍔

Do życia wejdzie jeszcze jeden projekt, który nie jest związany fabularnie z tą książką.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro