Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*66*

[19:29]
Zoey: Gdzie jesteś?

[19:30]
Jensen: Jak wychodzisz z lotniska, idź w stronę sektoru D3.

Po zaproszeniu mnie i odziwo Agnes do Austin, Jensen nie mówił wszystkiego co zaplanował na nasz pobyt w teksańskim mieście. Gdy szłyśmy w głąb parkingu zauważyłam odwróconego mężczyznę z czapką, której daszek był w przeciwną stronę niż zwyczajnie. Czapka ta była żółta, a napis na niej to "Taxi". Obok "taksówkarza" stał wyższy mężczyzna, który pomachał w naszą stronę.

- Cześć - powiedzieliśmy wszyscy jednocześnie.

- Jared, Ty tutaj? - zapytałam, a Agnes w międzyczasie ogarniała czy jej się to śni.

- Uznałem, że trzeba was godnie przywitać w Teksasie - odpowiedział Jared, a Jensen wyjął dwie nieduże reklamówki i jedną podał wielkoludowi.

Mężczyzna z czapką stanął przede mną, Jared zaś przed Agnes, Uśmiechali się do siebie chytro.

- Zamknijcie oczy - wtrącił Ackles.

- No... nie wiem czy mogę wam ufać - uśmiechnęłam się w stronę mężczyzn.

- Po prostu zamknijcie - spojrzałam na Agnes, która zamykała już oczy, ja w międzyczasie westchnęłam i również zamknęłam powieki. Poczułam jak Jensen kładzie mi coś na głowie. - Możecie otworzyć oczy - odwróciłam głowę w stronę rudowłosej i spojrzałam na jej kapelusz, a ona na mój przez co obydwie zaczęłyśmy się śmiać.

- Ta da! - krzyknął Jared. - Teraz macie na własność swoje teksańskie kapelusze!

- Niesamowity prezent - stwierdziła rozweselona Agnes. - Mi się podoba.

- Popieram, są ładniutkie... Ale obawiam się, że to nie jest koniec niespodzianek - mężczyźni pokiwali równocześnie. - Jeśli obaj maczali w tym palce, to naprawdę nie może być jakaś zwykła, mała niespodzianka.

- Zgadza się - Jensen otworzył bagażnik i obie wsadziłyśmy nasze walizki do samochodu.

- Niczym prawdziwy taksówkarz - parsknęłam śmiechem.

- Bo cię dźgnę - zareagował, z szyderczym uśmieszkiem.

- Teraz nie mam gipsu, więc mogę się bronić niczym Spider Man! Nazwisko zobowiązuje!

Weszliśmy wszyscy do samochodu. Ja z Agnes na tylnych siedzeniach, a Jared tuż obok kierowcy Jensena.

- To może dowiemy się jakie plany macie na myśli, bo inaczej nie przekroczę progu twojego domu, Ackles.

- Koleżeńskie spotkanie i pogaduszki, zakrapiane alkoholem i doprawione jedzeniem z grilla. Pasuje taka odpowiedź?

- Zakrapiane alkoholem, tak? Czyli będę musiała was odstawiać wszystkich do łóżek, co? - zapytałam, drapiąc się po brodzie. - I wmawiać Jaredowi, że nie musi polować na dziewczynkę z "The Ring"? Piszę się na to.

- Czy ja usłyszałam grill? Wreszcie zjem jakieś pożądanie usmażone mięso! - ucieszyła się Agnes, a ja ją poparłam, wywołując w samochodzie falę śmiechu.

Po kilku minutach jazdy w aucie zapanowała cisza między nami, która była przerywana przez muzykę grającą z radia. Mój wzrok wędrował po wszystkich rzeczach otaczających mnie, lecz ostałam się na lusterku kierowcy, w którym odbijały się oczy Jensena, patrzące w moją stronę. Uśmiechnęłam się szeroko w jego stronę. Gest został przez niego odwzajemniony oraz również poprawił czapkę z daszkiem, która wywołała u mnie jeszcze większy uśmiech. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro