Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*55*

Do sali weszła mama Zoey i od razu ją przytuliła.

- Mamo... dusisz mnie.

- Obudziłaś się, córciu! Kolejny dzień, a ja wciąż się cieszę.

- Wiedziałam, że się obudzę. Jensen opowiadał niezliczone historie, które motywowały mnie do pobudki. Słyszałam też co naprawdę o mnie myślicie i nie wiedziałam, że jestem taką osobą w waszych oczach.

- Jesteś niesamowita! - chwyciłem ją za ramię, a ona obróciła głowę w moją stronę. - I nie wierzę, że wciąż się wypierasz.

- I wciąż będę - odparła z uśmiechem. - Nie wierzę, że dzisiaj wychodzę ze szpitala. I to, że mam trzytygodniowe płatne zwolnienie! A teraz wybaczcie, muszę na stronę.

Odprowadziliśmy Zoey wzrokiem, a zaraz po tym jak zniknęła z pola widzenia jej mam usiadła naprzeciwko mnie i spytała.

- Wiem, że nie mogę Cię o to prosić, ale czy mógłbyś mieć na nią oko?

- Chętnie, tylko zmienię hotel, aby był bliżej mieszkania Zoey.

- Nie o to mi chodzi, Jensen. Czy mógłbyś mieć na nią oko, jak ona na ciebie, gdy byłeś chory.

- Nie chce się narzucać, ale...

- Zoey z początku będzie się wypierać, że nie potrzebuje pomocy, bo nie chce nikomu zawracać głowy, ale ona musi mieć opiekę, której ja nie mogę jej zapewnić, bo za dwa dni wyjeżdżam w delegację. I tutaj liczę na ciebie.

- Planowałem zostać jeszcze parę dni, a miejsce gdzie będę nocował tylko poprawiło sprawę - odpowiedziałem z uśmiechem.

- Czyli nie przeszkadza ci taka opcja?

- Z wielką chęcią, tylko jeśli Zoey się zgodzi.

- Że zgodzę się na co? - odwróciłem się  i ujrzałem brunetkę.

- No bo naszym zdaniem potrzebujesz opieki i...

- Miałbyś nocować u mnie? Nie ma sprawy - rzekła z nieśmiałym uśmiechem.

- Chwila, żadnego "Nie chce się narzucać"? - zrobiłem cudzysłów w powietrzu.

- Zapewne mama zasypałaby mnie stosem argumentów, więc oszczędzam  sobie tego... A poza tym odpłacisz się za to, gdy ty byłeś chory - uśmiechnąłem się, kierując wzrok w podłogę.

- Świetnie - podsumowała Pani Parker, ponownie przytulając córkę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro