Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*49*

[09:09]
Jensen: Jestem w drodze do szpitala. W której sali leży Zoey?

[09:10]
Agnes: W nr 7, ale nie idź tam beze mnie. Zaczekam przed wejściem.


Przy wielkich szklanych drzwiach stało kilku ludzi, lecz tylko jedna z nich miała rude włosy.

- Żałuję, że widzimy się przy takich okolicznościach, Agnes.

- Ja też. A teraz chodź.

Przed salą siedziała matka Zoey, która gdy nas zauważyła, wstała.

- Ty musisz być Jensen. Ja jestem mamą Zoey, Lauren Parker - nie odpowiedziałem nic, tylko uścisnąłem dłoń kobiety, która zaprowadziła mnie do sali.

Moim oczom ukazała się Zoey. Całe jej ciało było zadrapane, na brwi miała szew, a lewą rękę w gipsie. Usiadłem obok łóżka nie wiedząc co powiedzieć. Po dłuższej chwili w ciszy, która była przerywana przez maszyny monitorujące jej funkcje życiowe, w końcu odważyłem się powiedzieć kilka słów brunetce.

- Hej, Zoey. Od razu jak się dowiedziałem w jakim stanie jesteś, przyleciałem pierwszym lepszym samolotem. Przywiozłem ci również małego pluszaczka - białego misia postawiłem na niedużej półce obok łóżka. - Zostanę w Seattle tak długo jak będzie trzeba. A nawet i dłużej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro