Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*28*

Po pracy, pełnej ludzi śpiewających mi sto lat z okazji urodzin, kierowałam się w stronę hali, ponieważ niespodzianką Jensena był jego przyjazd, a miejsce konwentu to jedyne jakie znał. Stałam na środku placu z niebieskimi słuchawkami na uszach, gdy nagle na ramieniu poczułam czyjś dotyk. Odwróciłam się w stronę mężczyzny, a na naszych twarzach zagościły uśmiechy. Wtedy również objął mnie znienacka, a ja nie wiedziałam czy też mam odwzajemnić uścisk, lecz po namyśle zrobiłam to.

- Wszystkiego Najlepszego, Zoey!

- Dziękuję. Dusisz mnie trochę - Jensen puścił uścisk, poprawiając rękawy swojej koszuli.

- Nocujesz w tym hotelu, co wcześniej? - zapytałam.

- Nie, znalazłem jakiś dalej od centrum i nieco tańszy.

- A co ty na to, żeby przenocować u mnie? Znaczy... znamy się od konwentu czyli jakieś 9 miesięcy, więc... to chyba wystarczająco długo - chyba w tym momencie zbyt bardzo się rozgadałam o naszej znajomości.

- Z miłą chęcią, tylko nie chcę być nachalny.

- Chodź. Są moje urodziny. A zapewne jutro Agnes planuje wpaść.

- Chętnie ją poznam. 

- Wiesz, ona jest totalnym przeciwieństwem mnie. Jest energiczna, wszędzie jej pełno. Jest też gadatliwa.

- Nie widzę różnic - szturchnęłam to ramieniem. - No dobra, widzę - odparł z uśmieszkiem.

- Tylko trudno będzie ją przekonać do tego, żeby zachowała naszą znajomość w tajemnicy.

- Nie przejmuj się. Twoja prywatność i życie towarzyskie nie zostaną zniszczone. Jeśli jest twoją prawdziwą przyjaciółką, to spokojna twoja rozczochrana, Z.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro