*19*
Drugiego dnia szkolenia, panowała już spokojniejsza atmosfera między uczestnikami. Wykładowca tego dnia tłumaczył nam jakie błędy popełniają psycholodzy, chcący pomóc w walce pacjenta z depresją. Po zrobieniu notatek i poszukiwaniu słuchawek w torbie, wyszłam myśląc o kawałku czekoladowego ciasta. Do moich uszu dobiegł dźwięk powiadomienia.
[19:09]
Jensen: Właśnie zdałem sobie sprawę z tego, że nie znam twojego nazwiska.
[19:20]
Zoey: Parker. Niczym Spider Man!
[19:22]
Zoey: Czy znowu macie zdjęcia tam, gdzie wczoraj?
[19:22]
Jensen: Tak, a co?
[19:22]
Zoey: Bo myślałam, że dzisiaj uda mi się przejść do tej cukierni krótszą drogą.
Jensen nie odpisał na tę wiadomość, lecz zadzwonił, co trochę mnie zdziwiło, bo jeszcze nie dzwoniliśmy do siebie.
- Halo? - zaczęłam niepewnie.
- Spójrz w prawo - stał tam, trzymając w jednej dłoni telefon. - Cześć! - powiedział szczęśliwy i pomachał w moją stronę.
- Hej - odpowiedziałam, zwracając na siebie uwagę zebranych fanów. - Chyba teraz nie porozmawiamy, ludzie na mnie patrzą, a ja nie jestem osobą pragnącą atencji.
- Rozumiem - rzekł z nutką smutku w głosie. - Ale zanim się rozłączysz, mam jedno pytanie. O której jutro kończysz wykłady, bo jutro mamy dzień wolny od zdjęć?
- Jak zwykle o 19:00. A co? - zapytałam, podejrzewając co ma zamiar zrobić.
- Myślałem, czy masz może czas, żeby się spotkać.
- Chętnie, ale może pogadamy o tym później, okej?
- Spoko. Jestem za - odparł szczęśliwy. - To do usłyszenia później. Pa.
- Papa.
Z uśmiechem podążyłam w stronę cukierni, a potem czym prędzej w stronę hotelu, aby móc się delektować. W mojej podróży po ciastko towarzyszyła mi piosenka Carl Smith - A Way With Words.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro