49
Następny dzień nie zaczął się zbyt ciekawie : skaleczyłam się nożem, następnie o mało co nie skręciłam sobie karku, gdy zbiegałam po schodach, a na dokładkę ledwo uniknęłam stłuczki autem taty.
Nie byłby zadowolony, gdyby oglądał swoje auto na złomowisku.
No i zajechałam pod szkołę spóźniona. Ostatecznie zrezygnowałam z pierwszej lekcji, gdyż zostało jej niecałe dwadzieścia minut. Spędziłam ten czas siedząc na trawie i odrabiając zaległe prace domowe, jednocześnie wymieniając z Bailey smsy na temat balu.
Harry nadal był moim partnerem? Czy szłam na ową potańcówkę sama? Ten chłopak był bipolarnym dupkiem, który niestety, ale mnie pociągał.
Kurwa.
Nie wiedziałam jak dotrzeć do Harrego. W dodatku nadal gdzieś w zakamarkach mojej głowy tkwiła wizja tego, że to właśnie on jest moim stalkerem i nie mogłam o tym zapomnieć.
Gdy zadzwonił dzwonek, uczniowie zaczęli zbierać się na dziedzińcu szkoły. W tłumie wyszukałam Bailey, która podążała w moją stronę, szeroko uśmiechnięta.
- A tobie co? Wyglądasz jakbyś połknęła ekstazę - zaśmiałam się, wstając z ziemi.
- Mike Button zaprosił mnie na bal dosłownie minutę temu! - pisnęła podekscytowana.
- Ten Mike Button, z którym poznałaś się na domówce? - pokiwała głową. - To ty jeszcze z nim gadasz?
- No wiesz... - zawahała się.
- Umawiasz się z nim? - zdziwiłam się. - I nic mi nie mówisz?
- Mike jest inny, niż wszyscy... Ciągle do niego docieram! Ale by the way! Co się dzieje z Tobą i Harrym?
- Nic - wzruszyłam ramionami.
- Jak to nic?
- Normalnie - westchnęłam. - Harry to skomplikowany czło...
- Przeszkadzam? - usłyszałam za sobą męski głos. Odwróciłam się i ujrzałam Styles'a, z ogromnym bukietem białych róż. Doskonale wiedział, że je uwielbiałam.
- To chyba jakiś żart - mruknęłam pod nosem.
- Zostawię was samych - szepnęła mi na ucho Bailey, idąc w stronę grupki dziewczyn. Jednakże co chwilę czułam jej ciekawski wzrok na swoich plecach.
- Co ty odwalasz Harry? - zapytałam go.
- To co powinienem robić od samego początku - odparł, podchodząc do mnie bliżej. Harry położył kwiaty na moich rękach.
- Myślisz, że kwiaty wystarczą? - powiedziałam z nutą oschłości w głosie.
- Nie, ale chciałem Ci jakoś umilić dzień - uśmiechnął się. - A po szkole porywam Cię.
- Skąd wiesz, że będę chciała?
- Ty nie będziesz chciała? - parsknął śmiechem i przybliżył twarz do mojej. Zesztywniałam. - Mam nadzieję, że lubisz dreszczyk emocji.
***
Cały dzień zastanawiałam się, czy nie zrezygnować z propozycji Harrego i jechać prosto do domu, a nie jak później mi wyjawił, do jego i spędzić z nim cały dzień. W towarzystwie Harrego totalnie traciłam głowę. Musiałam być wobec niego nieugięta. Jednakże miał swoje magiczne sposoby, dzięki którym przegrywałam z nim za każdym razem.
Najbardziej interesowało mnie, dlaczego Harry znowu się starał. Nie mogłam uwierzyć, że dostał "nawrócenia". Najbardziej bolała mnie ta myśl, że jeśli będzie chciał seksu, to pójdzie do Tiffany. Mogłam znieść wszystko, lecz nie to.
- Hej mamo - przywitałam się ze swoją rodzicielką, gdy zajechałam do domu na chwilę, aby zostawić auto i kwiaty, które szybko wsadziłam do wody, aby nie zeschły.
- A od kogo te róże? - uśmiechnęła się, odrywając od gotowania. Widok mamy w kuchni, w dodatku w środku tygodnia był naprawdę niesamowitym zjawiskiem. - Czyżby Harry zaczął się starać?
- Nic nie mów - westchnęłam. - Ten idiota gra na nerwach.
- Ale podoba Ci się to.
- Mamo - jęknęłam.
- Dobra, dobra - uniosła ręce w geście poddania się. - Zostajesz na obiedzie?
- Nie, bo... Idę do niego - odparłam cicho.
- Rozumiem - mama próbowała powstrzymać zadziorny uśmiech, ale zbytnio jej to nie wychodziło.
- Zachowaj to co chcesz powiedzieć dla siebie, okay? - zaśmiałam się gorzko.
- Uważajcie, bo nie mam zamiaru widzieć Cię z brzuchem.
- Serio? Myślisz o mnie tak w ten sposób? Nie no, wielkie dzięki - parsknęłam ironicznie.
- Tylko ostrzegam - rzekła, wzruszając ramionami.
- Poradzę sobie, nie musisz się martwić - uśmiechnęłam się sztucznie i opuściłam dom, nie oglądając się za siebie.
***
- Ładnie pachnie - stwierdziłam, gdy tylko przekroczyłam próg domu Harrego. Byłam bardzo wybredna pod kwestiem jedzenia, ale zapach, który krążył w powietrzu był boski.
- Jedzenie zostawimy na później - odparł Harry, zdejmując z siebie bluzę, zostając tym samym w białym T-Shirtcie. Z trudem oderwałam wzrok od jego bicepsów i tatuaży.
Bądź silna, Leila.
- To co zamierzamy robić? Grać w szachy, scrabble... - nie dano mi dokończyć, bo Harry znienacka przyparł mnie do ściany i przylgnął całym ciałem do mojego. Wstrzymałam oddech, obserwują go uważnie. - Co ty do cholery robisz?
- Uwierz mi, znam bardziej podniecające gry, niż scrabble.
- Kto powiedział, że będę chciała zagrać? A tym bardziej z Tobą? - Harry uśmiechnął się na moje słowa i przybliżył swoją twarz tak, że niemal stykaliśmy się ustami.
- Oj będziesz chciała.
****
😏😏😏 następny rozdział będzie interesujący 😁
Wasza Katie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro