Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

47

- Co? Nie! - powiedział oburzony Harry. Po jego minie zauważyłam, że zabolały go moje słowa. - Wiem, że tego nie chcesz Leila.
- Skąd wiesz co ja mogę chcieć?
- Znam Cię nie od dziś - odparł. - Naprawdę mi na Tobie zależy, uwierz mi.
- Nie widzę tego - pokręciłam głową. - Próbujesz być ze mną szczery, ale... Nie chcesz tego.
- Nie prawda - zaprzeczył. - Jesteś dla mnie bardzo ważna.
- To dlaczego mnie tak traktujesz? - zapytałam go cicho. - Dlaczego Harry? Czy ty choć trochę wiesz, co ja do cholery czuję?!
- Ja... Sam nie wiem co o tym myśleć, Leila - rzekł. - Jestem... W tym kurwa zagubiony.
- Ale z tego powodu chyba nie musisz od razu lecieć w ramiona Tiffany? - zaszydziłam. - Powiedz mi... Co ona ma, czego ja nie mam? Naprawdę wolisz puszczalskie szmaty? Nie takiego Cię pamiętam.
- Wszyscy się zmieniają.
- W Twoim przypadku to jest akurat nieprawdopodobne - odparłam. - Kochasz mnie, a lgniesz do innej?
- Nic do niej nie czuję, Leila...
- Ale czy musisz od razu z nią spać?! - zaśmiałam się gorzko. - Pokaż mi, że mnie kochasz, a nie starasz się wszystko zepsuć na każdym kroku!
- Może to dlatego, że Tiffany nie wymaga okazywania uczuć? - zapytał retorycznie.
- Och, czyli wszystko co robiłeś było z przymusu? - otworzyłam ze zdziwienia usta.

Znowu zabolało.

- Nie, Leila...
- Wyjdź stąd Harry - wskazał ręką na drzwi, spuszczając głowę, nie chcąc więc na niego patrzeć.
- Leila...
- Wyjdź! - ponowiłam swoją prośbę głośniej i dobitniej. Usłyszałam jak Harry wzdycha i opuszcza salon. Jednakże nie wychodzi z domu, a zatrzymuje się przy uchylonych drzwiach.
- Jesteś pierwszą osobą, którą pokochałem, Leila - powiedział i po chwili już go nie było.

Jeśli mnie kocha, dlaczego nie chce tego udowodnić?

***
- Dlaczego brzmisz tak, jakbyś non stop płakała? - zapytała Bailey, gdy tylko do niej zadzwoniłam. Ponownie musiałam się komuś wyżalić. Zbyt wiele się dzisiaj wydarzyło. - Jeśli powiesz mi, że to znowu jego sprawka...
- Bailey...
- Nie, Leila! Ten kutas znowu Cię krzywdzi i nie pozwolę, abyś przez niego cierpiała! - niemalże krzyknęła, a w jej głosie słyszałam złość.
- Nie wiem co o tym myśleć... Mam mętlik w głowie - jęknęłam zdesperowana.
- Powinnaś zostawić go w cholerę! Miej w dupie jego urodę, uśmieszek, którym wyrywa każdą laskę... Od razu widać, że chce tylko seksu i tyle.
- Od tego ma Tiffany - parsknęłam.
- Nadal z nią sypia? - zapytała zdziwiona. Nie odpowiedziałam jej. - Leila... Co ty odpierdalasz? Czy ty masz rozum?
- Mam! I chcę skończyć tą chorą znajomość, ale coś... Mi nie pozwala.
- Nie możesz kierować się wyłącznie sercem, bo i ono potrafi sprowadzić nas na złą drogę - powiedziała. Nie chciałam jej tego przyznać, ale zgadzałam się z nią w stu procentach. Posłuchałam się mojego serducha i co z tego miałam?

Ból i poczucie odrzucenia.

~ Harry's P.O.V ~

Jeździłem po mieście przez kilka bitych godzin, nie wiedząc co ze sobą począć. Moje myśli błądziły i ciągle były przy drobnej brunetce, przez którą zwariowałem.

Harry Styles się zakochał.

Tak, kochałem Leilę, lecz raniłem ją na każdym kroku... Dlaczego nie potrafiłem być jej wierny? Byla idealna. Nie mogłem krzywdzić takiej dziewczyny jak ona. Jedną szansę już zmarnowałem, drugiej też nie chciałem.

Zaciskając mocno palce na kierownicy, pokierowałem się swoim samochodem na plażę, na którym odbywało się ognisko. Musiałem zacząć wszystko od początku.

Moim nowym początkiem musiała być Leila.

Jednakże... Czy Leila wybaczy mi kłamstwa, w które dalej brnę? Czy jest jakikolwiek tego sens? Smsy były dobrym pomysłem dotarcia do niej... Lecz chyba nie byłem jeszcze gotowy, aby powiedzieć jej, że go ja jestem jej stalkerem.

Jeszcze nie teraz.

Dotarcie na plażę zajęło mi dziesięć minut. Z daleka przez otwarte okno słyszałem głośne śmiechy i dudniącą muzykę z głośników. Miałem zabrać Leilę na tę imprezę.

Jednakże znowu wszystko spierdoliłem.

Po zaparkowaniu obok czyjegoś białego Forda, wysiadłem z auta. Przywitałem się z kilkoma osobami, których za chuja nie znałem i wzrokiem próbowałem odszukać Tiffany. Wiedziałem, że tu będzie i musiałem wykorzystać tą okazję.
- Stary, widziałeś Tiff? - zapytałem Jack'a Turner'a, mojego ziomka z drużyny. Od początku bycia w drużynie trzymaliśmy się razem.
- A co? Potrzeba wzywa? - zaśmiał się pijacko i doskonale wiedziałem, że się z nim nie dogadam.

Pijany Jack to katastrofa.

- Pytam poważnie - wywróciłem oczami.
- Przed chwilą widziałem z jakąś blond cycatką, zobacz przy ognisku - odparł.
- Dzięki - klepnąłem go w ramię i udałem się we wskazane miejsce. Tak jak powiedział Jack, była tam, tylko rozmawiała z jakimś typem, chichocząc przy tym jak idiotka.

Co ja do cholery w niej widziałem?

Czasami miałem żal do swojego kutasa, że przyciągał do siebie takie tępe dzidy.

- Harry! - krzyknęła, gdy raptem mnie zauważyła. Gdy chciała się do mnie przylepić, pokręciłem głową i odsunąłem ją od siebie. - Co się dzieje? - zapytała, wydymając wargi. - Masz jakiś zły humor... Mam Ci go poprawić? - uśmiechnęła się zachęcająco.
- Nie, Tiffany - pokręciłem głową. - Przyjechałem tutaj, aby Ci powiedzieć, że nie powinniśmy się więcej spotykać.
- Co? - zapytała zdumiona. - Co Ci kurwa strzeliło do głowy?
- Doszedłem do wniosku, że tracę kogoś ważniejszego przez swoje czyny...
- Gadasz jak zakochany kundel, Styles! - pisnęła. - Czy ty mówisz poważnie? Zostawiasz mnie?
- Tak, właśnie to robię - potwierdziłem. - Miło było mała, ale coś kiedyś musi się skończyć - wzruszyłem ramionami i ironicznie się uśmiechnąłem.
- To pewnie sprawka Leilii, prawda? - zapytała z drwiną. - Ta grzeczna sucz namąciła Ci w głowie i naopowiadała jakiś bzdur o miłości...
- Ja ją kocham - przerwałem jej ostro, przez co stanęła wryta. - Nie mam zamiaru tracić jej przez nasz głupi seks układ.
- Głupi układ - parsknęła. - Zobaczysz, że jeszcze do mnie wrócisz... Zawsze wracasz - uśmiechnęła się zadziornie.
- Nie tym razem - zaoponowałem, odwracając się na pięcie i zacząłem oddalać się od ogniska.

Czas zacząć walczyć o Leilę.

****

#GOHARRY! 💛

Wasza Katie.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro