46
- Naprawdę chodzisz do East High? - zdziwiłam się. Szłam z Natem wzdłuż alejki, prowadzącej prosto do mojego domu. Nate sam zaoferował się, że odprowadzi mnie do domu. Przynajmnej on jeden chciał ze mną rozmawiać.
- Tak, królowo szkoły - parsknął śmiechem.
- Nawet mnie tak nie nazywaj - wzniosłam oczy ku niebu. - Ale niestety, życie tego sławnego jest trudne.
- Szczególnie, gdy z tronu próbuje zepchnąć Cię Styles?
- Poniekąd - skinęłam głową.
- Co tak naprawdę między wami jest?
- Nie wiem... To jest skomplikowane.
- Słyszałem - uśmiechnął się krzywo.
- Z jednej strony niby chce do mnie wrócić, przeprasza mnie, przychodzi do mojego domu... Stara się, a z drugiej pieprzy się z inną, bo ja nie tego chcę?
- Może po prostu nie wie, co traci? Nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo wspaniała jesteś i myśli, że będziesz na każde jego zawołanie?
- Trafiłeś sedno - zaśmiałam się pojedyńczo. - Niby nie chce znowu z nim być, ale gdy o tym głębiej pomyślę...
- Nadal coś do niego czujesz - stwierdził niskim głosem. - Według mnie on nie zasługuje na Ciebie - odparł, marszcząc czoło. - Traktuje Cię jak... Drugą opcję.
- I tego nie mogę znieść - powiedziałam szczerze. - Źle się z tym czuję.
- Wiem co czujesz - rzekł.
- Serio?
- Przyłapałem swoją dziewczynę właśnie ze Styles'em około rok temu, gdy pieprzyli się na jego domówce - odparł, wzdychając. - Zabrzmię głupio, ale byłem w niej mega zakochany, a teraz... Nie wiem dlaczego tak sądziłem. Zobaczyłem jej prawdziwe oblicze.
- Musiała być totalną suką.
- Tak - Nate pokręcił głową z niedowierzaniem. - Nawet nie zabolało mnie to, że mnie zdradziła... Tylko to, że zrobiła to z nim.
- Teraz czuję się jak naiwna idiotka... Ugh - warknęłam.
- Jeśliby mu na Tobie zależało, zamiast mnie, teraz powinien być on - odparł. - Chociaż wcale nie narzekam - tutaj się uśmiechnął. Odwzajemniłam go nie pewnie.
Ewidentnie mnie podrywał, ale... Jakoś mi to nie przeszkadzało.
- Ile razy zarywałeś do dziewczyn ze złamanym sercem? - zapytałam go ze śmiechem.
- Pierwszy raz - spuścił zakłopotany wzrok, a następnie spojrzał na mnie pewniej i odważniej. - I mam nadzieję, że ostatni.
Jasna cholercia.
***
- Dziękuję, że mnie odprowadziłeś - powiedziałam, gdy kilkanaście minut później stałam już pod drzwiami do swojego domu. - Potrzebowałam właśnie takiej... Rozmowy.
- Mam nadzieję, że pomogłem - ukłonił się, figlarnie uśmiechając.
- Tak - zaśmiałam się. Nate przesyłał do mnie niesamowitą energię przez swój charakter, sposób bycia... I to kim był.
Jednakże on nie był Harrym. I to mnie najbardziej bolało.
- Do zobaczenia w szkole? - zapytał.
- Zapewne - skinęłam głową.
- Naprawdę, miło było Cię poznać - jego uśmiech zamienił się w szelmowski i Nate pochylił się, aby ustami delikatnie musnąć mój policzek. Zadrżałam pojedyńczo, lecz próbowałam to ukryć. - Pa, Leila.
- Pa, Nate - uśmiechnęłam się do niego ostatni raz i odprowadziłam go wzrokiem, dopóki nie znikł mi z pola widzenia. Weszłam do domu, w którym panowały głośne rozmowy dobiegające z salonu. Zmarszczyłam czoło, udając się do owego pokoju. Zastygłam w miejscu, gdy zauważyłam tam Styles'a i jego matkę. Otworzyłam lekko usta ze zdziwienia na ich widok.
- Dzień dobry, Anne - odezwałam się, przerywając jej rozmowę z moją matką. Harry siedział w fotelu i słuchał ich rozmowy. Gdy mnie zauważył, zobaczyłam jak lekko się czerwieni.
Harry Styles się zawstydził?
- Leila, jak miło Cię widzieć! - powiedziała wesoło Anne, wstając z kanapy i podeszła do mnie, aby się przytulić na powitanie. - Wypiękniałaś!
- Dzięki - parsknęłam udawanym śmiechem, bo obecność Harrego nie cieszyła mnie tego dnia za bardzo. Mimo tego, i tak uwielbiałam matkę Harrego. Była jego totalnym przeciwieństwem.
Nie wiem po kim odziedziczył taki kurewski charakter.
- Co tu robicie? Co to za okazja? - uśmiechnęłam się sztucznie, odrywając od Anne.
- Chciałam odwiedzić Twoją mamę, bo dawno się nie widziałyśmy - odparła Anne, wracając na kanapę. Harry nawet na moment nie spuścił ze mnie wzroku. - I potem idę z Twoją matką na damski wieczór, bo słyszałam, że Harry zabiera Cię na ognisko.
- Niezbyt dobrze się czuję, więc chyba zostanę w domu i się pouczę - powiedziałam, gromiąc Harrego wzrokiem. Zakłopotany przeniósł go na swoje dłonie.
Teraz Ci jest głupio, kutasie?
- To Harry z pewnością dotrzyma Ci towarzystwa i się Tobą zaopiekuje, nieprawdaż? - zapytała Anne, zwracając się do swojego syna.
- Jeśli trzeba - rzekł poważnie.
- Wspaniale! - klasnęła w dłonie Anne.
- Chodźcie do kuchni, przygotowałam spaghetti - uśmiechnęła się moja mama.
Czy ja zawsze musiałam mieć pecha?
***
- Nie zdemolujcie domu - powiedziała mama przed wyjściem.
- Spokojna głowa - odparłam cicho.
- Wszystko w porządku? Wyglądasz na smutną - rzekła mama.
- Dużo by opowiadać, nieważne - machnęłam ręką. - Bawcie się dobrze z Anne.
- Ty też z Harrym - uśmiechnęłam. Skrzywiłam się na dźwięk tych słów.
- Udam, że tego nie powiedziałaś - parsknęłam.
- Jakby był jakiś problem to dzwoń.
- Jasna sprawa - pocałowałam mamę w polik na pożegnanie i poszłam do salonu, gdy tylko zamknęła za sobą drzwi. Harry siedział rozwalony na kanapie w salonie, przeglądając swój telefon. - Wiesz, że możesz w każdej chwili stąd wyjść? - powiedziałam mu.
- Dlaczego miałbym to zrobić? - zapytał.
- Jesteś naprawdę takim idiotą, by tak bezczelnie udawać? - fuknęłam. - Jeśli chcesz jeszcze mieć twarz, może lepiej stąd wyjdź.
- Twardzielka Leila - powiedział z aprobatą. Harry wstał i podszedł do mnie powoli.
- Nie, Harry - położyłam dłoń na jego klatce, zatrzymując go.
- Leila, ja naprawdę...
- Co Harry? Znowu przeprosisz? Wiesz ile razy to już słyszałam? - westchnęłam ciężko.
- Naprawdę jest to ciężko wytłumaczyć.
- Niby dlaczego? Bo Tiffany daje Ci się wyżyć? Jeśli wolisz ją, było mi to od razu powiedzieć - powiedziałam.
- Tiffany nigdy Ci nie dorówna.
- Właśnie słyszałam - prychnęłam. - Powinieneś stąd wyjść i jechać sobie na tą imprezę na plaży.
- Nie pojadę tam bez Ciebie.
- A po co Ci tam ja? Abym Cię z nią oglądała? Jesteś chyba śmieszny - syknęłam.
- Jesteś po prostu...
- Nie jestem zazdrosna! - krzyknęłam oburzona, wchodząc mu w zdanie. - Tu chodzi, że traktujesz mnie jak głupią sukę, do której zawsze możesz wrócić! Nie zamierzam znosić tego dłużej.
- Co masz na myśli? - zmarszczył brwi, a w jego oczach zauważyłam zagubienie.
- Dla naszego dobra powinniśmy chyba zakończyć tą znajomość raz na zawsze.
*****
Myślicie, że Harry się w końcu opamięta? 😏
#teamharry czy #teamnate ? 😁💎
Wasza Katie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro