Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

46

- Naprawdę chodzisz do East High? - zdziwiłam się. Szłam z Natem wzdłuż alejki, prowadzącej prosto do mojego domu. Nate sam zaoferował się, że odprowadzi mnie do domu. Przynajmnej on jeden chciał ze mną rozmawiać.
- Tak, królowo szkoły - parsknął śmiechem.
- Nawet mnie tak nie nazywaj - wzniosłam oczy ku niebu. - Ale niestety, życie tego sławnego jest trudne.
- Szczególnie, gdy z tronu próbuje zepchnąć Cię Styles?
- Poniekąd - skinęłam głową.
- Co tak naprawdę między wami jest?
- Nie wiem... To jest skomplikowane.
- Słyszałem - uśmiechnął się krzywo.
- Z jednej strony niby chce do mnie wrócić, przeprasza mnie, przychodzi do mojego domu... Stara się, a z drugiej pieprzy się z inną, bo ja nie tego chcę?
- Może po prostu nie wie, co traci? Nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo wspaniała jesteś i myśli, że będziesz na każde jego zawołanie?
- Trafiłeś sedno - zaśmiałam się pojedyńczo. - Niby nie chce znowu z nim być, ale gdy o tym głębiej pomyślę...
- Nadal coś do niego czujesz - stwierdził niskim głosem. - Według mnie on nie zasługuje na Ciebie - odparł, marszcząc czoło. - Traktuje Cię jak... Drugą opcję.
- I tego nie mogę znieść - powiedziałam szczerze. - Źle się z tym czuję.
- Wiem co czujesz - rzekł.
- Serio?
- Przyłapałem swoją dziewczynę właśnie ze Styles'em około rok temu, gdy pieprzyli się na jego domówce - odparł, wzdychając. - Zabrzmię głupio, ale byłem w niej mega zakochany, a teraz... Nie wiem dlaczego tak sądziłem. Zobaczyłem jej prawdziwe oblicze.
- Musiała być totalną suką.
- Tak - Nate pokręcił głową z niedowierzaniem. - Nawet nie zabolało mnie to, że mnie zdradziła... Tylko to, że zrobiła to z nim.
- Teraz czuję się jak naiwna idiotka... Ugh - warknęłam.
- Jeśliby mu na Tobie zależało, zamiast mnie, teraz powinien być on - odparł. - Chociaż wcale nie narzekam - tutaj się uśmiechnął. Odwzajemniłam go nie pewnie.

Ewidentnie mnie podrywał, ale... Jakoś mi to nie przeszkadzało.

- Ile razy zarywałeś do dziewczyn ze złamanym sercem? - zapytałam go ze śmiechem.
- Pierwszy raz - spuścił zakłopotany wzrok, a następnie spojrzał na mnie pewniej i odważniej. - I mam nadzieję, że ostatni.

Jasna cholercia.

***

- Dziękuję, że mnie odprowadziłeś - powiedziałam, gdy kilkanaście minut później stałam już pod drzwiami do swojego domu. - Potrzebowałam właśnie takiej... Rozmowy.
- Mam nadzieję, że pomogłem - ukłonił się, figlarnie uśmiechając.
- Tak - zaśmiałam się. Nate przesyłał do mnie niesamowitą energię przez swój charakter, sposób bycia... I to kim był.

Jednakże on nie był Harrym. I to mnie najbardziej bolało.

- Do zobaczenia w szkole? - zapytał.
- Zapewne - skinęłam głową.
- Naprawdę, miło było Cię poznać - jego uśmiech zamienił się w szelmowski i Nate pochylił się, aby ustami delikatnie musnąć mój policzek. Zadrżałam pojedyńczo, lecz próbowałam to ukryć. - Pa, Leila.
- Pa, Nate - uśmiechnęłam się do niego ostatni raz i odprowadziłam go wzrokiem, dopóki nie znikł mi z pola widzenia. Weszłam do domu, w którym panowały głośne rozmowy dobiegające z salonu. Zmarszczyłam czoło, udając się do owego pokoju. Zastygłam w miejscu, gdy zauważyłam tam Styles'a i jego matkę. Otworzyłam lekko usta ze zdziwienia na ich widok.
- Dzień dobry, Anne - odezwałam się, przerywając jej rozmowę z moją matką. Harry siedział w fotelu i słuchał ich rozmowy. Gdy mnie zauważył, zobaczyłam jak lekko się czerwieni.

Harry Styles się zawstydził?

- Leila, jak miło Cię widzieć! - powiedziała wesoło Anne, wstając z kanapy i podeszła do mnie, aby się przytulić na powitanie. - Wypiękniałaś!
- Dzięki - parsknęłam udawanym śmiechem, bo obecność Harrego nie  cieszyła mnie tego dnia za bardzo. Mimo tego, i tak uwielbiałam matkę Harrego. Była jego totalnym przeciwieństwem.

Nie wiem po kim odziedziczył taki kurewski charakter.

- Co tu robicie? Co to za okazja? - uśmiechnęłam się sztucznie, odrywając od Anne.
- Chciałam odwiedzić Twoją mamę, bo dawno się nie widziałyśmy - odparła Anne, wracając na kanapę. Harry nawet na moment nie spuścił ze mnie wzroku. - I potem idę z Twoją matką na damski wieczór, bo słyszałam, że Harry zabiera Cię na ognisko.
- Niezbyt dobrze się czuję, więc chyba zostanę w domu i się pouczę - powiedziałam, gromiąc Harrego wzrokiem. Zakłopotany przeniósł go na swoje dłonie.

Teraz Ci jest głupio, kutasie?

- To Harry z pewnością dotrzyma Ci towarzystwa i się Tobą zaopiekuje, nieprawdaż? - zapytała Anne, zwracając się do swojego syna.
- Jeśli trzeba - rzekł poważnie.
- Wspaniale! - klasnęła w dłonie Anne.
- Chodźcie do kuchni, przygotowałam spaghetti - uśmiechnęła się moja mama.

Czy ja zawsze musiałam mieć pecha?

***

- Nie zdemolujcie domu - powiedziała mama przed wyjściem.
- Spokojna głowa - odparłam cicho.
- Wszystko w porządku? Wyglądasz na smutną - rzekła mama.
- Dużo by opowiadać, nieważne - machnęłam ręką. - Bawcie się dobrze z Anne.
- Ty też z Harrym - uśmiechnęłam. Skrzywiłam się na dźwięk tych słów.
- Udam, że tego nie powiedziałaś - parsknęłam.
- Jakby był jakiś problem to dzwoń.
- Jasna sprawa - pocałowałam mamę w polik na pożegnanie i poszłam do salonu, gdy tylko zamknęła za sobą drzwi. Harry siedział rozwalony na kanapie w salonie, przeglądając swój telefon. - Wiesz, że możesz w każdej chwili stąd wyjść? - powiedziałam mu.
- Dlaczego miałbym to zrobić? - zapytał.
- Jesteś naprawdę takim idiotą, by tak bezczelnie udawać? - fuknęłam. - Jeśli chcesz jeszcze mieć twarz, może lepiej stąd wyjdź.
- Twardzielka Leila - powiedział z aprobatą. Harry wstał i podszedł do mnie powoli.
- Nie, Harry - położyłam dłoń na jego klatce, zatrzymując go.
- Leila, ja naprawdę...
- Co Harry? Znowu przeprosisz? Wiesz ile razy to już słyszałam? - westchnęłam ciężko.
- Naprawdę jest to ciężko wytłumaczyć.
- Niby dlaczego? Bo Tiffany daje Ci się wyżyć? Jeśli wolisz ją, było mi to od razu powiedzieć - powiedziałam.
- Tiffany nigdy Ci nie dorówna.
- Właśnie słyszałam - prychnęłam. - Powinieneś stąd wyjść i jechać sobie na tą imprezę na plaży.
- Nie pojadę tam bez Ciebie.
- A po co Ci tam ja? Abym Cię z nią oglądała? Jesteś chyba śmieszny - syknęłam.
- Jesteś po prostu...
- Nie jestem zazdrosna! - krzyknęłam oburzona, wchodząc mu w zdanie. - Tu chodzi, że traktujesz mnie jak głupią sukę, do której zawsze możesz wrócić! Nie zamierzam znosić tego dłużej.
- Co masz na myśli? - zmarszczył brwi, a w jego oczach zauważyłam zagubienie.
- Dla naszego dobra powinniśmy chyba zakończyć tą znajomość raz na zawsze.

*****
Myślicie, że Harry się w końcu opamięta? 😏

#teamharry czy #teamnate ? 😁💎

Wasza Katie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro