44
H : Wyglądasz dzisiaj pięknie.
Fakt, też tak uważałam. Czułam się świeżo, niesamowicie i ładnie. Moje włosy pokręciły się, tworząc naturalną falę i nie musiałam ich układać, bo wyglądały ślicznie bez tego. Oprócz tego ubrałam obcisłą, ciemnoszarą spódnicę do ziemi z rozcięciem na prawą nogę i białą krótką koszulkę w stylu booho. Uwielbiałam ten design. Pasował do mojej urody.
Do samego południa w szkole nudziłam się niemiłosiernie, gdyż w naszej szkole pojawiły się osoby z wymiany i większość lekcji była odwołana.
Po co ja do tej szkoły jeszcze chodziłam?
Większość godzin przesiedziałam z Bailey na stadionie albo na dziedzińcu, rozmawiając z innymi dziewczynami na temat balu. Wszystkie były mega podjarane i chwaliły swoimi partnerami.
- A ty z kim idziesz Leila? - zapytała mnie Jay, niska murzynka. Była nowa w naszej klasie, ale zdecydowanie należała do osób wiarygodnych i prawdziwych.
Nie co niektóre dziwki w tej szkole.
- Eghem, ja... - zaczęłam, ale pewien głos za mną wszedł mi w zdanie.
- Ze mną - odwróciłam się i zobaczyłam za sobą Harrego, ubranego w luźną, białą koszulę, czarne przylegające spodnie i ciemnobrązowy kapelusz spoczywał na jego włosach. - Hej maleńka - uśmiechnął się do mnie.
- Hej - powiedziałam cicho.
- Jedziesz ze mną po lunch do KFC?
- Jasne, zaraz do Ciebie dołączę - posłałam mu ciepły uśmiech i odprowadziłam przez chwilę wzrokiem.
- Idziesz z Harrym Styles'em na bal?! - pisnęły wszystkie dziewczyny, oprócz Bailey, która o całej sprawie wiedziała.
- No, zaprosił mnie - odparłam, wstając i zarzuciłam swoją torbę na ramię. - Wiem, dziwne i pojebane, ale to jednak prawda - zaśmiałam się i poszłam w stronę Harrego, który stał i opierał się o drzwi swojego samochodu. Obserwował mnie z uśmiechem, gdy do niech szłam. - A ty co? W farmera się bawisz? - parsknęłam śmiechem, krzyżując ręce na piersiach.
- Chcesz być moją krową? - zaśmiał się, a ja chwilę po nim. - Wyglądasz dzisiaj tak... Inaczej - stwierdził podchodząc do mnie i przyciągnął do siebie.
- Harry, nie tutaj - warknęłam czując na sobie spojrzenia wszyskich uczniów szkoły.
- Bo?
- Bo w szkole chyba nadal jesteśmy wrogami? - uniosłam zagadkowo brwi do góry
- To to jeszcze jest aktualne? - zdziwił się i z uśmiechem pochylił, by czule mnie pocałować. Zastygłam w miejscu, kątem oka dostrzegając zawistne spojrzenie dobrze znanej mi blondynki. - Nie przejmuj się nią.
- Spałeś z nią przez ponad rok, jak mam się nie przejmować? - westchnęłam opierając czoło o jego klatkę piersiową.
- Zapomni o mnie szybko - odparł.
- Nie wydaje mi się... Ta suka gdyby tylko mogła, wydrapałaby mi oczy - powiedziałam.
- Jesteś zazdrosna? - uśmiechnął się figlarnie.
- O nią? Prędzej wykastrowałabym Will'a, niż byłabym o nią zazdrosna.
- W to akurat wierzę - tym razem on westchnął. - Idziesz dzisiaj na to ognisko na plaży?
- Tak, bo organizuje to Logan i chce się z nim wreszcie pogodzić - odparłam.
- To niech najpierw dobiera sobie lepszych przyjaciół - stwierdził z ironią.
- To nie jego wina, a moja.
- Przecież nie prosiłaś o to, aby ten kutas chciał Cię zgwałcić, tak?
- No tak, ale byłam pijana i prowokowałam go.
- Po pijanemu robi się różne rzeczy, ale nie gwałci - powiedziałam, głaszcząc mój policzek. - Zapamiętaj to.
- Mówisz to tak jakby Ci zależało - westchnęłam.
- Myślisz, że mi nie zależy? - uśmiechnął się krzywo.
- Nadal mi tego nie udowodniłeś - skrzyżowałam ręce na piersiach. - Czekam.
- Cholerna prowokatorka - Harry uśmiechnął się szerzej i znienacka przylgnął do mnie, aby następnie namiętnie całować moje usta. Usłyszałam masę szeptów rodzących się wokół naszej dwójki. Zarumieniłam się i oderwałam się od Harrego na kilka centymetrów.
- Idiota czy idiota? - parsknęłam śmiechem.
- Zakochany idiota.
***
- Co raz bardziej ode chciewa mi się iść na tę imprezę - stwierdził Harry, jeżdżąc czubkami palców po moim brzuchu. Lunch mijał nam w najlepsze. Po zjedzeniu fastfoodów z KFC, Harry wywiózł nas do parku, gdzie leżeliśmy na trawie, patrząc w w błękitne niebo. - Wolałbym zostać z Tobą w domu, ponaigrywać...
- I tak nie zamoczysz - wytknęłam język w jego stronę.
- Zawsze warto próbować - zaśmiał się, muskając ustami moją skroń. - Zawstydziłem Cię na parkingu?
- Spodziewałam się wszystkiego : wypadku, bójki, orgii, ale nie pocałunku z Tobą na oczach Tiffany.
- Coś się tak jej uczepiła, co? - Harry uśmiechnął się złośliwie.
- Nie znoszę jej tępej twarzy - wzruszyłam ramionami. - Dziwkarskiego charakteru, sztuczności...
- Kocham ten moment, gdy jesteś zazdrosna i zadziorna - odparł Harry z mruknięciem aprobaty.
- Nie, po prostu Tiffany wygląda jak kawałek gówna przyozdobiony brokatem. Fuck logic!
- Fakt - parsknął śmiechem. - Pojedźmy dzisiaj do mnie na noc, pooglądamy filmy... Jak normalna para.
Och, to my jesteśmy razem?
- Okay - westchnęłam cicho.
- Nie wyglądasz na mega szczęśliwą - stwierdził, przyglądając mi się.
- Bo nie wiem na czym stoimy, Harry.
- Musisz mi zaufać, Leila, a zobaczysz, że wtedy będzie... Inaczej.
- Jeśli mamy być wobec siebie szczerzy, chciałabym, abyś odpowiedział mi na jedno pytanie.
- Zawsze - odparł.
- Wiem, że to głupie, ale...
- Nie ma głupich pytań.
- Czy piszesz do mnie i stalkujesz przez smsy?
*******
Badum tsy 👋
Wasza Katie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro