Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

44

H : Wyglądasz dzisiaj pięknie.

Fakt, też tak uważałam. Czułam się świeżo, niesamowicie i ładnie. Moje włosy pokręciły się, tworząc naturalną falę i nie musiałam ich układać, bo wyglądały ślicznie bez tego. Oprócz tego ubrałam obcisłą, ciemnoszarą spódnicę do ziemi z rozcięciem na prawą nogę i białą krótką koszulkę w stylu booho. Uwielbiałam ten design. Pasował do mojej urody.

Do samego południa w szkole nudziłam się niemiłosiernie, gdyż w naszej szkole pojawiły się osoby z wymiany i większość lekcji była odwołana.

Po co ja do tej szkoły jeszcze chodziłam?

Większość godzin przesiedziałam z Bailey na stadionie albo na dziedzińcu, rozmawiając z innymi dziewczynami na temat balu. Wszystkie były mega podjarane i chwaliły swoimi partnerami.
- A ty z kim idziesz Leila? - zapytała mnie Jay, niska murzynka. Była nowa w naszej klasie, ale zdecydowanie należała do osób wiarygodnych i prawdziwych.

Nie co niektóre dziwki w tej szkole.

- Eghem, ja... - zaczęłam, ale pewien głos za mną wszedł mi w zdanie.
- Ze mną - odwróciłam się i zobaczyłam za sobą Harrego, ubranego w luźną, białą koszulę, czarne przylegające spodnie i ciemnobrązowy kapelusz spoczywał na jego włosach. - Hej maleńka - uśmiechnął się do mnie.
- Hej - powiedziałam cicho.
- Jedziesz ze mną po lunch do KFC?
- Jasne, zaraz do Ciebie dołączę - posłałam mu ciepły uśmiech i odprowadziłam przez chwilę wzrokiem.
- Idziesz z Harrym Styles'em na bal?! - pisnęły wszystkie dziewczyny, oprócz Bailey, która o całej sprawie wiedziała.
- No, zaprosił mnie - odparłam, wstając i zarzuciłam swoją torbę na ramię. - Wiem, dziwne i pojebane, ale to jednak prawda - zaśmiałam się i poszłam w stronę Harrego, który stał i opierał się o drzwi swojego samochodu. Obserwował mnie z uśmiechem, gdy do niech szłam. - A ty co? W farmera się bawisz? - parsknęłam śmiechem, krzyżując ręce na piersiach.
- Chcesz być moją krową? - zaśmiał się, a ja chwilę po nim. - Wyglądasz dzisiaj tak... Inaczej - stwierdził podchodząc do mnie i przyciągnął do siebie.
- Harry, nie tutaj - warknęłam czując na sobie spojrzenia wszyskich uczniów szkoły.
- Bo?
- Bo w szkole chyba nadal jesteśmy wrogami? - uniosłam zagadkowo brwi do góry
- To to jeszcze jest aktualne? - zdziwił się i z uśmiechem pochylił, by czule mnie pocałować. Zastygłam w miejscu, kątem oka dostrzegając zawistne spojrzenie dobrze znanej mi blondynki. - Nie przejmuj się nią.
- Spałeś z nią przez ponad rok, jak mam się nie przejmować? - westchnęłam opierając czoło o jego klatkę piersiową.
- Zapomni o mnie szybko - odparł.
- Nie wydaje mi się... Ta suka gdyby tylko mogła, wydrapałaby mi oczy - powiedziałam.
- Jesteś zazdrosna? - uśmiechnął się figlarnie.
- O nią? Prędzej wykastrowałabym Will'a, niż byłabym o nią zazdrosna.
- W to akurat wierzę - tym razem on westchnął. - Idziesz dzisiaj na to ognisko na plaży?
- Tak, bo organizuje to Logan i chce się z nim wreszcie pogodzić - odparłam.
- To niech najpierw dobiera sobie lepszych przyjaciół - stwierdził z ironią.
- To nie jego wina, a moja.
- Przecież nie prosiłaś o to, aby ten kutas chciał Cię zgwałcić, tak?
- No tak, ale byłam pijana i prowokowałam go. 
- Po pijanemu robi się różne rzeczy, ale nie gwałci - powiedziałam, głaszcząc mój policzek. - Zapamiętaj to.
- Mówisz to tak jakby Ci zależało - westchnęłam.
- Myślisz, że mi nie zależy? -  uśmiechnął się krzywo.
- Nadal mi tego nie udowodniłeś - skrzyżowałam ręce na piersiach. - Czekam.
- Cholerna prowokatorka - Harry uśmiechnął się szerzej i znienacka przylgnął do mnie, aby następnie namiętnie całować moje usta. Usłyszałam masę szeptów rodzących się wokół naszej dwójki. Zarumieniłam się i oderwałam się od Harrego na kilka centymetrów.
- Idiota czy idiota? - parsknęłam śmiechem.
- Zakochany idiota.

***

- Co raz bardziej ode chciewa mi się iść na tę imprezę - stwierdził Harry, jeżdżąc czubkami palców po moim brzuchu. Lunch mijał nam w najlepsze. Po zjedzeniu fastfoodów z KFC, Harry wywiózł nas do parku, gdzie leżeliśmy na trawie, patrząc w w błękitne niebo. - Wolałbym zostać z Tobą w domu, ponaigrywać...
- I tak nie zamoczysz - wytknęłam język w jego stronę.
- Zawsze warto próbować - zaśmiał się, muskając ustami moją skroń. - Zawstydziłem Cię na parkingu?
- Spodziewałam się wszystkiego : wypadku, bójki, orgii, ale nie pocałunku z Tobą na oczach Tiffany.
- Coś się tak jej uczepiła, co? - Harry uśmiechnął się złośliwie.
- Nie znoszę jej tępej twarzy - wzruszyłam ramionami. - Dziwkarskiego charakteru, sztuczności...
- Kocham ten moment, gdy jesteś zazdrosna i zadziorna - odparł Harry z mruknięciem aprobaty.
- Nie, po prostu Tiffany wygląda jak kawałek gówna przyozdobiony brokatem. Fuck logic!
- Fakt - parsknął śmiechem. - Pojedźmy dzisiaj do mnie na noc, pooglądamy filmy... Jak normalna para.

Och, to my jesteśmy razem?

- Okay - westchnęłam cicho.
- Nie wyglądasz na mega szczęśliwą - stwierdził, przyglądając mi się.
- Bo nie wiem na czym stoimy, Harry.
- Musisz mi zaufać, Leila, a zobaczysz, że wtedy będzie... Inaczej.
- Jeśli mamy być wobec siebie szczerzy, chciałabym, abyś odpowiedział mi na jedno pytanie.
- Zawsze - odparł.
- Wiem, że to głupie, ale...
- Nie ma głupich pytań.
- Czy piszesz do mnie i stalkujesz przez smsy?

*******
Badum tsy 👋

Wasza Katie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro