Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

37

Rano obudziły mnie lekkie muśnięcia czegoś delikatnego i naprawdę przyjemnego wzdłuż szyi. Otworzyłam z niechęcią oczy uświadamiając sobie co się wydarzyło tej nocy.

Nagłe przyjście Harrego.

Jego wyznanie miłosne.

Jego obecność tuż obok mnie, w moim łóżku.

I serio powiedział mi "Kocham Cię".

Spojrzałam na Harrego, który uśmiechnął się lekko i za razem sennie. Wyglądał wyjątkowo uroczo.
- Dzień dobry - mruknął. - Wiesz, że musimy wstawać?
- Poprawka, ty musisz - parsknęłam. - No chyba, że chcesz zaliczyć bliskie spotkanie z moim ojcem.
- Kurwa, lepiej nie - westchnął, podnosząc się do pozycji siedząc. W tym czasie mogłam zobaczyć, ile miał tatuaży na plecach. Wszystkie jego malunki były wyrwane z kontekstu, ale tworzyły wspólną całość. - Nie gap się - zganił mnie, gdy zostałam przez niego przyłapana.
- Kiedy je robisz?
- Ciągle - uśmiechnął się figlarnie, sięgając po swoją bluzę, która leżała na złożona na szafce nocnej. - Podobają Ci się? - skinęłam głową. Harry wstał i wyciągnął ramiona do boku. Usłyszałam jak jego stawy strzelają. - Moge skorzystać z łazienki?
- Jasne - mruknęłam. Obserwowałam Styles'a dopóki nie znikł za drzwiami. Rozejrzałam się po pokoju.

Czy Styles na prawdę spał ze mną w moim łóżku?

W głowie znowu miałam mętlik. Znowu uledz Styles'owi? Czy to na pewno był dobry pomysł.

Z pozoru nie.

Obróciłam się na bok i mój wzrok odnalazł telefon na szafce. I nie był to mój. Popatrzyłam w stronę drzwi od łazienki. Słyszałam jak Harry odkręca zlew.
- Teraz albo nigdy - szepnęłam i sięgnęłam po jego czarnego Iphone. Przesunęłam palcem ekran.

Co za debil nie ma pinu?

Co chwilę zerkając w stronę łazienki, weszłam w wiadomości.

Nic.

Nic, a nic.

Zablokowałam ekran i odłożyłam go na półkę. Miałam co raz większe wątpliwości? Czy to na pewno był Styles? Czy przed przyjściem tutaj usunął po prostu rozmowę ze mną?
- Często śpisz bez bielizny? - spojrzałam w stronę Harrego, który mi się przyglądał i opierał o framugę drzwi.
- Tak, bo czekam na faceta, który mnie przeleci - wywróciłam oczami.
- Zawsze mogę go zastąpić - uśmiechnął się.
- Dużo byś chciał.
- Chcę wszystko co wartościowe - odparł. Jego wzrok stał się intensywniejszy. Moje serce dziwnie przyśpieszyło na te słowa. Nigdy tak nie reagowało. Zadrżałam z niewiadomego powodu, gdy Harry zaczął kierować się ku mnie, lecz nie ruszyłam się z miejsca. - Bo mam o co walczyć - dodał, wspinając się na łóżko by po chwili znaleźć się nade mną. Wstrzymałam oddech.
- Nie, Harry - pokręciłam głową, lekko go od siebie odpychając.
- Wiem - szepnął. - Będę czekał.
- To sobie poczekasz.
- Wiesz, że nawet warto? - przygryzł swoją dolną wargę i pochylił się lekko ku mnie. - Co raz bardziej mnie do Ciebie ciągnie i boję się.
- Czego? - wymamrotałam.
- Że nie będę mógł bez Ciebie normalnie żyć.

O skurwesyn.

****

Na przeprosiny może dodam jeszcze jeden rozdział :'3

Wasza Katie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro