Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

29

- Cześć mamo - szepnęłam cicho, przygryzając dolną wargę w zakłopotaniu. Czułam jak Harry się ode mnie odsuwa, uśmiechając się przepraszająco do mojej matki.
- Dzień Dobry - przywitał się z nią. - Jak Pani minął dzień?
- W porządku, dziękuję za troskę - odparła, patrząc na naszą dwójkę jak na małe dzieci, które coś przeskrobały. - Zostaniesz na obiedzie?
- Nie, muszę jechać do sklepu mamy - powiedział. - Może następnym razem - Harry spojrzał na mnie i chyba, żeby tylko mnie zawstydzić, musnął moje usta swoimi. Zgromiłam go spojrzeniem, a ten tylko głupkowato się uśmiechnął i puścił mi oczko. - Na razie mała.
- Zabiję Cię idioto - mruknęłam.
- To może jutro - jego uśmiech się powiększył. - Do widzenia, Pani...
- Mów mi Kat - przerwała mu.

Że. Kurwa. Co?

- To do widzenia Kat - Harry się szeroko uśmiechnął i po chwilowym zerknięciu na mnie, wyszedł z domu pozostawiając jedynie za sobą miętowy zapach.
- Masz szczęście, że to byłam ja, a nie ojciec - powiedziała typowym tonem złej matki.
- Nie powiesz mu nic, prawda? - spytałam niepewnie.
- Chyba powinien wiedzieć? Szczególnie po tym, jak zataiłam to, że Harry przyprowadził Cię pijaną i nieprzytomną do domu?
- Co? - udałam głupią.
- Przerabiałyśmy tysiąc razy już Twoje powroty z klubów, Leila.
- Nie mów nic tacie - poprosiłam ją. - On nie zna Harrego tak jak ty... On prędzej zabiłby go, niż wysłuchał to co ma do powiedzenia.
- Nie dziwisz mu się? Za bardzo lubię jego matkę, aby brać go za sukinsyna... Choć po tym co Ci zrobił, zasługuje na to miano.
- Mamo...
- Jesteście razem?
- Nie! Nic z tych rzeczy - powiedziałam od razu. - Po prostu... Zaskoczył mnie tym...
- Rozumiem, nie musisz mi się tłumaczyć - westchnęła. - Nie chcę by znowu Cię skrzywdził, skarbie. Tyle przez niego płakałaś...
- Mam mętlik w głowie przez to, co wyrabia - przyznałam bez bicia. - Raz zachowuje się jak totalny dupek, potem jak słodki dupek, a jeszcze później...
- Lubisz go - stwierdziła z matczyną troską w głowie. Gdy chciałam zaoponować, zabrakło mi słów. Zamknęłam usta, patrząc na mamę. - Od początku pasowaliście do siebie. Oboje jesteście chamsy, zachowujecie się jak rozkapryszone dzieci...
- Dzięki mamo - prychnęłam.
- Ale to was łączy - dodała. - Zdziwiłam się, gdy zerwaliście.
- Dziwisz mi się? - zadrwiłam.
- Jemu też na Tobie zależy.
- Na jakiej podstawie to twierdzisz? - zmarszczyłam czoło.
- Gdyby mu nie zależało, nie przywiózłby Cię do domu, nie wypytywał o Ciebie i Twoje zdrowie...
- Rozmawiałaś z nim? - zdziwiłam się.
- Dzwonił do mnie może z dwa razy z telefonu Anne - wyjaśniła.
- Nie wiem co o tym myśleć, mamo - rzekłam.
- Poczekaj na jego krok, niech się postara, bo to w końcu mężczyzna ma się starać, a nie kobieta.
- Brzmisz jak Bailey - stwierdziłam z ponurym śmiechem.
- To przez to, że dzień w dzień u nas jest - odparła. - A propos, przychodzi dzisiaj? - pokiwałam głową. Przez chwilę nie odzywałyśmy się do siebie. - Poradzisz sobie, Leila.
- Mam nadzieję.
- A teraz idź poucz.
- Tylko czekałam, aż to powiesz.

***

- Stara, to robi się poważne... Bardzo poważne - stwierdziła Bailey, jedząc jak świnia gorący popcorn. - Kurwa, jakie gorące! - syknęła.
- Co o tym myślisz?
- Że Styles to chuj, ale zależy mu na Tobie - stwierdziła. - Miło jest patrzeć na jego męczarnie.
- Wredota - zaśmiałam się.
- Jeśli go lubisz lubisz, leć do niego - odparła.
- Co jeszcze? Może jeszcze do łóżka mu wskoczę?
- Może przestałabyś być tak sztywna - parsknęła śmiechem.
- Gdybym mu od razu się oddała, uznałby mnie za łatwy cel, a tego nie chcemy - rzekłam. - Nie mam zamiaru robić z siebie dziwki na poziomie Tiffany.
- Tiffany to by nawet już do playboya nie wzięli - machnęła ręką. - Poważnie, jeśli chcesz, jedź do niego. Nawet się nie obrażę... No dobra, może trochę.
- Nie, bo... Wiem, że Harry wtedy przestałby się jakkolwiek starać, bo on szybko się poddaje.
- Jak wolisz - wzruszyła ramionami. - Jeśli ten kutas ponownie Cię skrzywdzi, będzie miał ze mną do czynienia.
- Strach się bać - zaśmiałam się ironicznie. - Nie wiem czy mam wierzyć Harremu, w tym problem.
- To nie zbliżaj się do niego zbytnio, proste.
- Gdyby to takie było - powiedziałam z westchnięciem.
- A co? Pociąga Cię w ten erotyczny sposób? - poruszała zabawnie brwiami.
- Bailey...
- Twoje wahanie biorę za tak! Mów mi natychmiast! - Bailey rzuciła miskę z popcornem na ziemię i siadła twarzą do mnie, odrywając wzrok od ekranu laptopa.
- Bailey, on mnie nie pociąga w ten sposób - jęknęłam.
- Nie wierzę Ci - uśmiechnęła się złośliwie. - Zbyt długo Cię znam. Wszystkie laski chcą, aby jego kutas je...
- Nie jestem tą dziewczyną - przerwałam jej. - Harry myśli tylko o seksie i niczym więcej.
- Jesteś tym zaskoczona? Gdybym była chłopakiem, zrobiłabym wszystko aby Cię zaciągnąć do łóżka.
- Masz o mnie fantazje, Bailey? - zaśmiałam się.
- Nie, wolę penisy - wywróciła oczami. - Po prostu niech do Ciebie dotrze, że wielu mężczyzn chce się do Ciebie dobrać.
- I co? Mam każdemu dać się pieprzyć bez uczuć? - prychnęłam.
- Styles chce czegoś więcej, moja głupia przyjaciółko. Może to też jest seks, ale... Dlaczego nie?

Może Bailey miała rację?

- Zobaczymy - stwierdziłam i spojrzałam na podłogę. - A teraz sprzątaj moją podłogę, brudasie, inaczej kurwa będę zamykać przed Tobą wszystkie możliwie szafki z jedzeniem w tym domu.

****

Niby dobre rady, ale co postanowi Leila?

Kochani - MESSAGE MA PRAWIE 100 TYŚ. WYŚWIETLEŃ ❤️❤️❤️❤️❤️

Wasza Katie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro