Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

38. Harry?!

Wszyscy wstaliśmy wcześniej, bo szliśmy na plażę. Mimo, że nie było jakoś ciepło, mieliśmy po prostu ochotę zanurzyć stopy w piasku. Starałam się nie myśleć o zaistniałej wczoraj sytuacji, ale na marne mi to wychodziło. Im mniej chciałam myśleć o Harry'm, tym więcej miałam go w głowie.

Wszyscy siedzieli z boku i coś robili. Jedni odbijali piłką a inni rzucali frisbee. Alice za to rozmawiała z Sophią, a ja? A ja siedziałam i rozmyślałam. Tak, rozmyślałam zanim nie podszedł do mnie Zayn.

-Scarlett, kochanie? - powiedział

-Hm? - wymamrotałam.

-Pójdziesz ze mną na lody? Błagam nikt nie chce iść, jesteś ostatnią deską ratunku.

-Pójdę. - westchnęłam. - Ale ty płacisz. 

-Niech będzie. - powiedział i skierowaliśmy się w stronę początku plaży, przy którym są budki z lodami. - Jak się dzisiaj czujesz? - zapytał.

-Nie jest najgorzej. Przynajmniej nie chce mi się już płakać. - zaśmiałam się.

-Przykro mi, że tak to się wszystko potoczyło. - powiedział.

-A mnie nie. Przynajmniej poznawałam was wszystkich. Jesteście naprawdę wspaniali.

-Racja, jednak gdyby Harry nigdzie nie pojechał to nic by się nie stało. 

-Już nie chodzi o sam fakt, że mnie zdradził. Tylko o to, że mnie okłamał. Mógł na samym początku powiedzieć, że jedzie do koleżanki. 

-Harry czasami nie myśli. 

-Zauważyłam. - zaśmieliśmy się. 

Po chwili Zayn wyciągnął paczkę papierosów i odpalił jednego. 

-Z grzeczności powinienem zapytać czy się poczęstujesz, ale wiem, że nie palisz.

-Racja. - zamyśliłam się. - Jednak możesz mnie jednym poczęstować. - chłopak nagle zakrztusił się wdychanym dymem. 

-Naprawdę? - zapytał - Nie wiem czy powinienem. Jakby Harry się dowiedział..

-To mój wybór Zayn. Harry nie ma tutaj nic do gadania. Jednym możesz mnie poczęstować. Od jednego nie umrę.

-Dobrze, ale nikomu ani słowa. - pogroził palcem.

-W porządku. - Zayn dał mi papierosa i odpalił go. Zaciągnęłam się pierwszy raz w życiu i o dziwo nie zakrztusiłam się. 

-Wow. Podziwiam cię. Pierwszy papieros w życiu i nawet się nie zakrztusiłaś.

-Nie, ale jednak lekko pali w gardło. Chociaż przyjemnie tak wydychać ten dym. 

-Patrz! Widzę pierwsze budki, chodź. - pociągnął mnie za rękę.

-Zayn daj mi spalić. 

-Dobrze palaczko. - zaśmiał się, a ja trzepnęłam go w ramię. 

Po skończonym papierosie zamówiliśmy sobie lody. Zayn wziął gumę balonową z pistacją, a ja truskawkę z mango. Zjedliśmy je na miejscu.

-Wiesz, dobrze, że zjedliśmy tutaj, bo na drogę możemy sobie jeszcze kupić.

Tym razem Zayn wziął czekoladę z wanilią, a ja gumę balonową i kokos. 

-Jesteśmy dziwni. Jak w ogóle można jeść tak pomieszane lody? - zapytałam śmiejąc się.

-Nie wiem, to jest tylko dla dziwaków. O nie! - krzyknął Zayn.

-Co? - zapytałam zdezorientowana.

-Teraz każdy będzie znał nasz sekret i wszyscy na całym świecie będą widzieć, że lubimy mieszać smaki lodów. Straszne. - zaśmiał się. 

-Jesteś kretynem Zayn. - zaśmiałam się. - Przestraszyłam się, że coś się stało. - chłopak nie zdążył nic powiedzieć, bo najzwyczajniej w świcie nam przerwano.

-Przepraszam. - powiedziała jedna z dwóch dziewczyn podchodząc do nas. - Mogłybyśmy zdjęcia?

-Jasne. - powiedział Zayn.

Zrobiły sobie fotki z Zayn'em i mieliśmy już iść, ale one nas jeszcze zatrzymały. 

-Ty jesteś Scarlett Harris, prawda? - zapytała jedna z dziewczyn.

-Tak. - odpowiedziałam niepewnie i uśmiechnęłam się. 

-Możemy zrobić sobie fotki też z tobą?

-Oczywiście. - powiedziałam.

Zrobiłam sobie z nimi parę zdjęć. 

-Dziękujemy. - powiedziała.

-Um i przykro nam z tego powodu, jak potraktował cię Harry. - powiedziała ta druga.

-Szkoda, że nie jesteście razem. - powiedziała ta pierwsza.

-Nie prawda. - wciął się Malik. - Oni nadal są razem. Sarry istnieje.

-Dzięki za info! Dobra my spadamy, jeszcze raz dzięki za zdjęcia! 

Kiedy odeszliśmy kawałek dalej, popatrzyłam na Malika z rządzą mordu w oczach.

-Co to miało znaczyć Zayn?!

-Powiedziałem prawdę. Nie zerwaliście. 

-Nie wiem jak u ciebie, ale u mnie zdrada sama w sobie jest zerwaniem. 

-Myślimy inaczej skarbie. Patrz jesteśmy blisko.

-Kto tam do nich doszedł? - zapytałam

-Nie wiem, nie widzę stąd. - powiedział Zayn i pomachał w tamtą stronę.

-Scarlett i Zayn idą. - powiedział Niall i jak na nagle większość się odwróciła.

Nie spodziewałam się jednak w najbliższym czasie zobaczyć tej osoby. 

-Harry?! - krzyknęłam i jak na zawołanie, zielone tęczówki zaczęły skanować całą mnie. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro