Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

29. Na pewno cię polubią

Co sądzicie o maratonie rozdziałów? Zrobiłabym go dzisiaj i starałabym się dodać ich jak najwięcej! I jak? Piszcie:*

Nie spaliśmy z Harry'm już od jedenastej. Urodziny były na dziewiętnastą. Ogólnie to postanowiliśmy, że wyjedziemy o piętnastej, ponieważ Harry chciał mnie jeszcze przedstawić swojej mamie, ojczymowi i siostrze.

Oglądaliśmy marne komedie, które niestety nie były ani trochę śmieszne. Bardziej niż filmem przejmowałam się jak przyjmie mnie rodzina Harry'ego.

-Harry? - zapytałam, leżącego pode mną chłopaka.

-Mhm? - popatrzyłam na niego i miał zamknięte oczy.

-Jesteś zmęczony? Idź spać, nie chcę, żebyś później spowodował wypadek.

-Okej, ale najpierw powiedz o co ci wcześniej chodziło, hm? - otworzył jedno oko i wyglądało to naprawdę bardzo komicznie.

-No bo, wiesz. Co jeśli oni mnie nie polubią? - Harry podniósł się na łokciach, tak aby na mnie patrzeć.

-Scarlett, nie przejmuj się tak. Na pewno cię polubią.

-Myślisz?

-Tak, skarbie. Mama będzie się cieszyła jak to ona mówi moim szczęściem, Rob tak samo, a Gemma będzie w niebo wzięta, bo będzie miała koleżankę do pogaduszek i nie będzie mnie w końcu po sklepach ciągała. Amen.

-Harry, lepiej idź spać. - zaśmiałam się - Ja lecę się spakować.

-Okej, wiesz ta kanapa jest naprawdę wygodna.

-Jak jej się nie rozkłada, moi rodzice już w przyszłym tygodniu ją wymienią, spokojnie. Nie będziesz musiał już ze mną spać.

Harry nagle się wyprostował i spojrzał na mnie.

-Co ty wygadujesz? Uwielbiam z tobą spać! - zamknął mnie w swoich ramionach. A mnie no nie mówię, bardzo cieszą te wszystkie gesty.

-Harry idź spać, naprawdę mówię.

-Okej. - podniósł mnie w stylu panny młodej i zaprowadził do góry. Po czym położył lekko na łóżko i się do mnie przytulił. - Poleż chwilę ze mną. - szepnął. A ja jak każda normalna dziewczyna - uległam.

Kiedy byłam już pewna, że Harry usnął, powoli wysunęłam się z jego uścisku. Wzięłam małą torbę podróżną i zaczęłam się pakować. Nie spakowałam też tego nie wiadomo ile. W końcu jutro wracam do domu. Między innymi dlatego, że Harry ma jakieś spotkanie i już w sobote wieczór ma samolot.

Oczywiście pożegnam się z nim na lotnisku, tylko ciekawi mnie to, kto mnie później odwiezie. A z resztą jeszcze zobaczymy jak to będzie. Poszłam do toalety się wyszykować. Lekko się pomalowałam i wyprostowałam włosy. Zajęło mi to aż godzinę. Była już czternasta, a Harry chciał wziąć jeszcze prysznic przed wyjazdem. Chyba powinnam go obudzić.

-Harry wstawaj. - zaczęłam nim potrząsać. - Harry jest już czernasta, a ty chciałeś wziąć jeszcze prysznic przed wyjazdem.

Chłopak jednak nie zrobił sobie nic z wypowiedzianych przeze mnie słów. Podeszłam i wtuliłam się w niego, a on złączył nasze dłonie.

-Harry mówię serio, jak nie wstaniesz to jadę sama. - ten coś wymamrotał i zaczął ziewać.

-Tak mnie możesz budzić codziennie, do końca mojego życia.

-To..?

-Tak Scarlett, planuję już naszą przyszłość.

-O mój Boże! Harry Styles planuje przyszłość ze mną! - wstałam i zaczęłam skakać po łóżku. On popatrzył na mnie spod przymrużonych oczu.

-Każda laska cieszyła by się, że chcę dzielić z nią swoją przyszłość. Ale mogłem spodziewać się, że wariatka numer jeden, której jestem crushem, ucieszy się najbardziej.

-Nie gadaj tylko wstawaj! Idę na dół widzę cię tam za góra pół godziny. Mieliśmy jechać jeszcze coś zjeść.

Wyszłam z pokoju i zeszłam na dół do salonu, w którym kanapę okupywał Aaron z jakąś laską.

-Cześć. - przywitałam się.

-Hej, Scarlett poznaj moją nową dziewczynę Lily.

-Oh Lily? - spojrzałam zadziornie na brata - Jesteś z mojego rocznika, prawda?

-Tak, chodzimy razem na dwa przedmioty, znaczy chodziłyśmy.

-Na angielski i historię.

-Właśnie. - zaśmiała się nerwowo.

-Bardzo miło mi cię poznać. - powiedziałam do niej. - A ty tego nie spieprz. - Lily zaśmiała się ze słów skierowanych w stronę mojego brata.

Na Harry'ego długo czekać nie musiałam, bo po dziesięciu minutach był już na dole.

-Dobra, jedziemy?

-Jedziemy. - powiedział.

-Pa rodzinko. Do momentu aż wrócę macie mnie z głowy.

Wszyscy jak na zawołanie krzynęli coś w stylu 'yes'.

Wgramoliłam się do samochodu Stylesa i razem ruszyliśmy szybko coś przekąsić. Około szesnastej trzydzieści byliśmy już pod drzwiami od domu jego mamy. Dlaczego tak długo? Bo kłóciłam się z nim o to, żeby kierować. Oczywiście wygrałam.

-Dobra, bądź sobą, a będzie okej.

-Niech będzie. - chłopak zadzwonił dzwonkiem, a ja cała zestresowana czekałam aż ktoś otworzy.

Po chwili zza drzwi wyłoniła się dziewczyna, która jest starszą kopią Harry'ego.

-Cześć. - od razu nas przytuliła. - Ty musisz być Scarlett, prawda? Harry opowiadał nam ostatnio o tobie no i dzwonił jeszcze.

-Gemma. - upomniał ją chłopak, ta jednak wcale się nie przejęła. - Chodź poznasz rodziców. - weszliśmy do salonu i Anne - mama Harry'ego - od razu mnie przytuliła.

-Miło mi cię poznać Scarlett. - powiedziała.

-Mi również. - uśmiechnęłam się w duchu, bo nie wiem czego się tak bałam. Rob - ojczym Harry'ego, pozostał przy uścisku dłoni.

-Chodź ze mną. - Gemma złapała mnie za dłoń i zaciągnęła na górę.

-Idziesz z Harry'm na imprezę Sophi prawda?

-Tak, idziemy.

-To może zrobię ci jakąś fryzurę?

-Jak chcesz to jasne. Mogłabyś mi ściąć włosy do ramion?

-Pewnie jakieś pięć cemtymetrów? - skinęłam głową. - Okej zaczynam.

-Tylko nie zamęcz jej tam! - krzyknął Harry z dołu, a ja się zaśmiałam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro