Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

24. Spotkanie

Aaron odwiózł mnie pod samą galerię handlową. 

-Jak będzie coś nie tak to dzwoń i uważaj na siebie. Miłej zabawy. - puścił mi oczko. 

-Dzięki, oczywiście, że będę na siebie uważać.

Stanęłam przy głównym wejściu do galerii handlowej. Było ciepło, jednak czasami zawiał nieprzyjemny chłodny wiatr. Czekałam tak już z piętnaście minut, Harry się spóźniał, już miałam do niego zadzwonić, kiedy podszedł do mnie starszy mężczyzna z widocznym brzuchem i wąsem, jednak był ubrany bardzo schludnie.

-Przepraszam pani Scarlett Harris? - zapytał, a ja błagałam Boga, żeby nie okazał się Harrym.

-Tak to ja, w czym mogę pomóc?

-Miała pani umówione spotkanie z panem Harrym?

-Tak, a co? Pan jest Harrym? - zdziwiłam się, bo facet wyglądał na czterdzieści parę lat.

-Nie, mam panią zaprowadzić do miejsca spotkania.

Kiwnęłam głową i ruszyłam za mężczyzną. Wsiedliśmy do wielkiego czarnego samochodu i ruszyliśmy w drogę. Po dziesięciu minutach byliśmy na jakiejś łące. A jak ten stary pryk to serio Harry i chce mnie porwać? Dobra nie, na pewno nie.

-Dobrze. Prawie jesteśmy na miejscu. Dalszą drogę przejdzie pani sama. Niech pani idzie prosto, po dróżce i na sam koniec dojdzie pani do piknikowego koca, tam proszę zaczekać na pana Harrego.

-Dziękuję bardzo. Do widzenia.

Wysiadłam z samochodu i udałam się na ścieżkę, o której mówił mężczyzna. Szłam nią z dobre dziesięć minut. Na szczęście ubrałam trampki. Kiedy w końcu doszłam do końca drogi i zauważyłam, że kawałek dalej leży rozłożony koc, a obok niego kosz piknikowy. To miejsce wyglądało magicznie. Nie spodziewałam się takiego przygotowania ze strony Harrego. Jednak to wszystko trochę mnie niepokoiło.

Ja: Gdzie jesteś Harry, czekam na ciebie..

Harry: Pod galerią też na ciebie czekam :o

Ja: Ale jak to?

-Żartowałem. - powiedział głos za mną i się zaśmiał.

Jak na zawołanie odwróciłam się i spojrzałam na mojego towarzysza. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Harry Styles z pieprzonego One Direction stał przede mną we własnej osobie. Do tego uśmiechał się eksponując tym samym swoje dołeczki.

-Harry? - powiedziałam z konsternacją w głosie - Dlaczego nie powiedziałeś mi od razu?!

-Bo nie wiedziałem czy polubisz mnie jako zwykłego Harrego czy jako Harrego Stylesa z One Direction.

-Od samego początku podejrzewałam, że coś jest nie tak. - zamyśliłam się - Okłamałeś mnie Harry. Szedłeś w te kłamstwa jeszcze bardziej, kiedy ja byłam z tobą szczera. Wiedziałam, że jesteś Stylesem. Wszystko na to wskazywało, ale po prostu nie chciałam, żeby to do mnie dotarło.

-Przepraszam cię Scarlett. Za to, że zatajałem przed Tobą prawdę. Ale wiedz, że naprawdę cię lubię i byłbym przeszczęśliwy jeśli zgodziłabyś się towarzyszyć mi w tej randce.

-Jasne, że się zgodzę, palancie.

-No tak, w końcu jestem twoim crushem. - zażartował, a moje policzki z zażenowania przyjęły kolor purpury. 

-Kurde myślałam, że tego nie zapamiętasz. - zaśmiałam się

-A poza tym jednym spotkaniem, chciałbym Cię jeszcze zobaczyć w tym tygodniu.

-Zobaczymy jak się wszystko potoczy. - powiedziałam - A kiedy dokładniej chcesz się jeszcze spotkać?

-Ogólnie to jestem w hotelu w Londynie, więc kiedy chcesz..

-Aleś ty głupi. Możesz spać u mnie i nie będziesz płacił w dodatku moja mama jak cię zobaczy to uh, zejdzie na zawał. - zaśmiałam się, chociaż w sumie zapewne miał tyle pieniędzy, żeby kupić ten hotel.

-To fajnie. Poznam swoich teściów. - wyszczerzył się, a ja wywróciłam oczami.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro