11. Zabijaka
Harold: Cześć jak się spało?
Zabiję go. Kto normalny pyta jak się spało o 6 rano. Przecież miałam jeszcze pół godziny snu. Normalnie kiedyś z nim nie wytrzymam.
Ja: s2g* Zabiję cię :')
Harold: ? :o
Ja: Mam jeszcze pół godziny snu, a ty mnie obudziłeś
Ja: Nawet mój starszy brat nie jest aż taki wredny
Harold: Przepraszam, myślałem, że o tej godzinie wstajesz do szkoły :/
Harold: Wiesz ja nie śpię od 5
Ja: Właśnie zmieniłam ci nazwę! c:
Ja: Od teraz jesteś 'Zabijaka'
Zabijaka: Jak mogłaś dać taką nazwę? Przecież tylko cię obudziłem *oburzenie*
Zabijaka: I to przez przypadek!
Ja: Trudno musisz odpokutować x
Zabijaka: W jaki sposób?
Ja: Hm.. wyślij mi swoje zdjęcie
Zabijaka: Wysłałbym, ale
Zabijaka: Kamerka mi nie działa, a nie mam zdjęć
Ja: To kiedy indziej, poczekam
Zabijaka: Okej
Ja: Dobra, napiszę później, bo muszę się szykować :)
Zabijaka: Czekam
Wykonałam poranną toaletę, delikatny makijaż i podkręciłam jeszcze włosy. Dzisiaj postawiłam na jasne jeansy, biały top i czarną bluzkę. Zabrałam torbę i zbiegłam po schodach. Jako, że poranki nie należały do mojej ulubionej pory dnia, jak zwykle byłam gotowa na ostatnią chwilę. Już miałam wychodzić z domu, kiedy zatrzymał mnie głos mężczyzny.
- Gdzie się wybierasz? - zapytał tato.
- Halo! Mam jeszcze tydzień szkołę.
- O no tak. Zapomniałem. Odpowiesz mi tylko na jedno pytanie?
- Okej, ale szybko, bo się spieszę Max na mnie czeka.
- Masz chłopaka? - wybuchnęłam śmiechem
- Nie, a dlaczego pytasz? - otarłam łzy z kącików oczu.
- Bo matka mi wczoraj cały wieczór truła, że masz chłopaka i może nawet jesteś w ciąży. Przez dwie godziny słuchałem o tym jakie ma kupić wnuczce bądź wnukowi ciuszki, zabawki i mebelki. Proszę nie rób sobie jeszcze dzieci. Matka by mi gadała cały dzień o tym i musiałbym łazić z nią po tych wszystkich sklepach. - nie mogłam przestać się śmiać.
- Okej. Nie zamierzam mieć jeszcze dzieci, spokojnie.
-To dobrze. Miłego dnia w szkole! - zawołał, kiedy wychodziłam.
Tak moja mama miała dziwne fazy. Potrafiła sobie coś nieźle wkręcić, a przy tym nakręcała tatę. Jednak on nie zawsze dawał się nabrać na jej historie. Wyszłam z domu w bardzo dobrym humorze. Pięć minut później spotkałam Maxa.
- Co ty taka ucieszona? Dobry humor? - zagadnął.
- Też byś miał dobry humor gdyby twój ojciec prosił cię, abyś nie miał jeszcze dzieci, bo z żoną wtedy nie wytrzyma. - zaśmiałam się, a on razem ze mną.
- Kurde, uwielbiam twoich rodziców - wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- A kto ich nie uwielbia? - zapytałam retorycznie.
- Chyba tylko ten kto ich nie zna. - skwitował Max.
- Gdzie spotykamy się z resztą?
- Z Oliverem na parkingu, a z Alice i Danielem nie wiem. Nie rozmawiałem z nimi od wczoraj.
- A wiesz, że ja też. Albo kłopoty w raju albo wręcz przeciwnie.
- Racja. Chodź widzę Olivera - powiedział
Podeszliśmy do chłopaka, który stał naburmuszony. Jednak nie był sam, bo koło niego stała Alice i buzia jej się nie zamykała. Chłopak nie lubił słuchać jej paplaniny, ale czego nie robi się dla przyjaciół.
- I tak to się stało - powiedziała, kiedy do nich doszliśmy.
- Co się stało? - zapytałam ciekawa.
- Ja i Daniel nie jesteśmy już razem.
- Co?! - powiedziałam na równi z Maxem.
- Naprawdę? - zapytał chłopak obok mnie.
- Tak, pokłóciliśmy się, stało się to na imprezie. Kłótnia skończyła się na tym, że on roztrzaskał dwa wazony, a ja stałam cała zapłakana. Znaczy wcześniej jeszcze powiedzieliśmy sobie wszystkie okropne rzeczy, ale on powiedział coś czego raczej szybko mu nie wybaczę. Chociaż od razu później mnie przepraszał, ale mam to totalnie gdzieś.
- Kurde, a co takiego wtedy powiedział?
- Niby po złości i po alkoholu, ale ja tak naprawdę nie wiem. Powiedział, że przed nim pewnie sypiałam z każdym po kolei. I do tego wmówił mi, jak i sobie, że się nim tylko zabawiałam. - westchnęła - Wiecie chyba pójdę do domu.
- Na pewno? - dopytałam.
- Tak, nie chcę być w szkole. Jeszcze się rozkleję albo coś.
- To do zobaczenia. - odpowiedział Max a my razem z nim.
***
Po szkole odwiedziłam Daniela. Oczywiście obydwoje są moimi przyjaciółmi, dlatego nie mam zamiaru unikać żadnego z nich, tylko dlatego że postanowili się rozstać.
- Nie wiem co mam robić. - wychlipał, po czym wtulił się we mnie. Pogłaskałam jego włosy i wzięłam telefon w dłoń, żeby sprawdzić czy nie ma nowych wiadomości.
Zabijaka: Nie odpisujesz mi cały dzień
Zabijaka: Miałaś napisać.
Zabijaka: Dzięki :)
Ja: Kurde, Harry przepraszam, pomagam przyjaciołom.
Ja: Mają kłopoty w raju.
Ja: Naprawdę nie mogłam pisać, po prostu nie mogę patrzeć na to jak cierpią
Ja: Musiałam im pomóc i na chwilę zapomnieć o całym Bożym świecie
Zabijaka: Dobra, rozumiem.
Zabijaka: Kurde, jesteś naprawdę dobrą osobą
Zabijaka: Lubię cię jeszcze bardziej, niż wcześniej xx
×××
*s2g - przysięgam na Boga
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro