Twenty one
*Luke's POV*
Kiedy jej usta oderwały się od moich poczułem pustkę, ale i odczułem napiętą atmosferę.
Nina zerwała się z kanapy, zostawiając mnie w szoku.
- Przepraszam... - powiedziała ze łzami w oczach.
- Nina, nie masz za co... - próbowałem złapać ją z rękę, ale zabrała ją i wbiegła na schody, by po chwili zamknąć się w swoim pokoju.
Po 5 minutach wstałem z kanapy i skierowałem się w stronę pokoju dziewczyny. Zapukałem cicho, ale usłyszałem tylko płacz dziewczyny.
Uchyliłem drzwi i powoli wszedłem do pokoju.
- Nina... nic się nie stało. - Powiedziałem cicho i kucnąłem obok niej.
Tuliła do siebie Paddingtona i płakała w jego futerko.
- Stało się... to nie powinno było się wydarzyć... - Przerywała co chwilę chlipiąc i pociągając nosem.
Pogłaskałem ją po ramieniu i powoli przytuliłem.
- Wpadko... to była nasza wpadka. - Uśmiechnąłem się do niej a ona spojrzała na mnie tymi pięknymi szmaragdami.
Nawet z rozmazanym tuszem pod oczami wyglądała pięknie. Szczególnie wtedy gdy na jej twarzy gości nieśmiały uśmiech.
Starłem łzy jeszcze bardziej rozmazując czarne cienie.
- Wszystko jest okay. Może to jeszcze za wcześnie, ale będę czekać. Jeśli mam jakąkolwiek szansę,będę czekał. Choćby i tysiąc lat.
- Masz szansę, zawsze ją masz...
__________________________________
Okay, ale lecimy z tymi rozdziałami
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro