
Twenty nine
*Luke's POV*
Zająłem miejsce od strony okna. Nigdy nie bałem sie lecieć samolotem, ale teraz zastanawiam się czy nie spadniemy i nie rozbijemy się, a ja na zawsze stracę Ninę?
Głupieję... tak zdecydowanie!
Nins: Wylatujecie?
Ja: Tak do wylotu zostały trzy minuty
Nins: Kiedy sie znów zobaczymy?
Ja: Wracam za dwa miesiące i będę z tobą 2 tygodnie. Wytrzymasz?
Ja: Bo ja nie :/
Nins: Damy radę. Napisz, albo zadzwoń jak wylądujecie! <3
Ja: Okay!
Ja: Kocham cię! *Wiadomość nie wysłana*
Może to dobrze, że wystartowaliśmy właśnie w tym momencie? Nie myślałem w momencie kiedy to pisałem.
Prywatny samolot to luksus, ale brak mi tych szeptów, rozmów i dzieci. Brakuje mi tego, że siedziało by za mną dziecko i kopało w fotel, a ja cały lot miałbym nerwicę. Zamiast tego dziecko usiadło koło mnie.
Cal wcisnął mi do ręki paczkę orzeszków.
- Nie byliście wczoraj w clubie, prawda? - zapytałem, a przyjaciel przytaknął. - Zdradziłeś mnie - spojrzałem na niego groźnie.
- Nie mów mi, że niespodzianka ci sie nie spodobała, a i my mieliśmy okazje spotkać damę twego serca. - Powiedział rozmarzony z co dostał ode mnie orzeszkiem między oczy.
.
.
.
Cóż... co można robić przez prawie 19 godzin w samolocie? Na pewno można spać, jeść i sie wydurniać.
Przespałem 10 godzin. Przez 4 graliśmy w Monopoly, Scrabble, karty i wiele innych gier. Potem zaczęliśmy robić tak wielki bałagan, że stewardessy powiedziały, że nie wysiądziemy z samolotu póki, póty wszystko nie będzie doprowadzone do porządku.
No, ale jesteśmy facetami... Bycie facetem to spanie, jedzenie i brudzenie.
Chwile przed lądowaniem wpadłem na pomysł. Zamknąłem sie w małym pomieszczeniu. Usiadłem na fotelu, wygrzebałem gitarę i zacząłem grać. Słyszałem, jak chłopaki ucichli i najwyraźniej słuchali jak gram, ale nie przeszkadzało mi to.
Grałem po kolei piosenki, które pasowały do mojego nastroju.
.
.
.
Wysiadłem z samolotu. Pierwsze co usłyszałem to wrzask fanek. Tyle o ile lubie rozdawać autografy, tym razem tego nie robiłem. Wyciągnąłem telefon z kieszeni i wysłałem sms-a do Niny.
Ja: Jesteśmy w Londynie!
Nins: Nie mieliście lecieć do NY?
Ja: Mieliśmy, ale agencji coś sie porypało.
Nins: Okay
Ja: Okay!
Nins: Idiota... -.-
Ja: Twój idiota!
___________________________
Nie no serio mi odbija xD co ja dla was robię? Szalona <3
Szkolny maraton xD mam jeszcze wolną godzinę więc może napiszę xD
Wasza Sinfull!
PS. Pisane na szkolnej klawiaturze, która nie umiem sie posługiwać. Za błędy sorry xD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro