
Twenty four
*Nina's POV*
- Wysiadamy moja droga... - poczułam jego ciepły oddech na policzku. Wciąż miałam zawiązane oczy, a przez całą drogę nie dowiedziałam się gdzie jedziemy.
Sięgnęłam do klamki, ale zamiast niej złapałam rękę Luke'a.
- Nie podglądaj - szepnął i poprowadził mnie przed sobą.
- Luke, co ty kombinujesz?
Zapiszczałam, kiedy usłyszałam głośne szczeknięcie.
Co jeśli mnie porwał i prowadzi właśnie do swojej tajnej bazy, w której najpierw mnie zgwałci, a potem zabije?
Nie bądź głupia Nina... - odezwał się cichy głosik w mojej głowie.
- Zaraz zobaczysz... - powiedział i poczułam jak supeł z tyłu mojej głowy rozwiązuje się.
Po chwili zniknął i jedyne co pozostało, to szok i radość.
*Luke's POV*
Odwróciła się w moją stronę, a jej oczy świeciły jak zielone rozgwieżdżone niebo.
Złapała mnie za dłoń i pociągnęła w kierunku drzwi automatycznych.
"Na psią łapkę"
Wielki szyld przedstawiał nazwę budynku. Zapewne każdy domyśla się gdzie przywiozłem Ninę.
Wnętrze schroniska było bardzo domowe. Drewnie dodatki, sprawiały wrażenie wiejskiej chatki. W oddali słychać było szczekanie psów, a w tle całego tego miejsca, podgrywała spokojna muzyka z gramofonu leciały stare piosenki.
- Dzień dobry! W czym mogę państwu pomóc? - Powitała nas starsza kobieta, imieniem Irene.
- Dzień dobry. Chcielibyśmy obejrzeć psy.
- Och! Pieski! Oczywiście! Proszę za mną! - Wykrzyknęła na zbyt entuzjastycznie.
Staruszka poszła korytarzem, a Nina podskakując, pociągnęła mnie za nią.
.
.
.
Chodzimy tu od godziny, a Nina nie znalazła żadnego psiaka, który by jej się spodobał.
- Nins... - narzekałem - Czy to tak cięzko znaleźć, odpowiedniego psa?
- Tak, Luke. To jest trudne - odpowiedziała.
Jednak nagle zatrzymała się przed klatką, w której leżał skulony, mały, rudy szczeniak. Kiedy dziewczyna ukucnęła uniósł pyszczek i spojrzał na Ninę.
- Cześć, maluchu. Jestem Nina... - Psiak usiadł na tylnych łapkach i przekrzywił głowę. Nina uśmiechnęła się do niego, a on podszedł do szybki i przyłożył do niej łapkę. Dziewczyna zrobiła to samo i spojrzała na mnie.
- To ten jedyny...
.
.
.
Wyszliśmy ze szczeniakiem na rękach. Kobieta przytrzymała na chwilę Ninę i szepnęła jej na ucho, tak abym jej nie słyszał, jednak trochę jej nie wyszło:
- Trzymaj się go kochanieńka... widać na odległość, że cię kocha.
Kiedy Nina wyrównała się ze mną krokiem trzymając na rękach szczeniaka.
- Nins, muszę wam zrobić zdjęcie... - wyciągnąłem telefon i zrobiłem im zdjęcie *w załączniku*. - Pięknie... jak ją nazwiesz?
- Nie myślałam, ale wiedziałam od samego początku...
Zaciekawiła mnie.
- Nike...
__________________________
Rozdział pisany na szybciora podczas meczu xD <3
Nie będę pisała, że was kocham, wiecie że was kocham xD
Dziękuję za wszystko!
Wasza na zawsze Sinfull!
PS. Chcesz dedykacje? Pisz śmiało!
PS2. I co Domi? Lukey ma inne zajęcie niż gwałcenie przyjaciółek xD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro