Thirty three
*Luke's POV*
Wybiegłem z lotniska. Wypatrzyłem taksówki. Nie zważając na piski i prośby o autografy biegłem w stronę samochodu. Pokazałem kierowcy zwitek banknotów.
- Za szybki dojazd płacę potrójnie. - Oczy faceta zalśniły. Wsiadłem do samochodu.
- Dla pana droga na skróty. - usmiechnął się i odjechał z piskiem opon.
Mężczyzna mówił prawdę. Droga do mojego domu zajęła około 10 minut. Zapłaciłem i ruszyłem do drzwi. Otworzyłem je i ciągnąc walizkę wpadłem do halu.
Mama spojrzała na mnie jakby zobaczyła ducha. Juz miała pytać co tu robię, ale przerwałem jej.
- Nie pytaj - powiedziałem i pobiegłem do swojego pokoju.
Umyłem się w pięć minut. Ubrałem czyste ubrania i buty. Pocałowałem mamę w policzek, wybiegłem na ganek i wsiadłem do mojego samochodu.
Jazda do domu dziewczyny wyjątkowo mi się dłużyła.
Zaparkowałem niedaleko podjazdu. Z sercem na ramieniu powoli zbliżałem się w stronę domu Niny. Stanąłem na ganku. Wszystkie wspomnienia wróciły, jednak tym razem cały dom ozdobiony był lampkami i wyglądał jakby był przyozdobiony tysiącami gwiazd. Nie wiem czemu, ale pomyślałem o oczach Niny.
Odetchnąłem głęboko i zapukałem.
Chwilę później stanął przede mną uśmiechnięty Ian. Jednak kiedy spostrzegł, że to ja stoję w drzwiach, uśmiech zastąpiła maska obojętności.
- Luke? - zapytał z nutką rozdrażnienia, ale i również niedowierzania.
- Ian...
- Co ty tu robisz? - zapytał twardo, a po moim kręgosłupie przeszły ciarki.
- Chcę porozmawiać z Niną. - powiedziałem cicho, a cała moja pewność siebie uleciała daleko.
- Może ty tak, ale ona nie.
- Czemu? - moja pewność siebie zamieniała się w żal. - Czemu nie odbieraliście? Czemu nie powiedziała mi, że zrywa kontakt?
Ogarnęła mnie panika. Mój oddech stał się urywany.
- Uspokój się i wróć w trasę. Zapomnij... - powiedział i przytrzymał moje ramiona, bo chyba zauważył, że ledwo trzymam się na nogach.
- Ian jesteśmy kumplami. Chcę z nią porozmawiać. - moje oczy zapełniły się łzami. Świat wokół mnie tracił ostrość, a światła lampek zlewały się w jedną całość.
- Tak Luke... jesteśmy kumplami więc zrób to o co cię proszę i wróć do domu.
Czułem, że nie mogę się poddać. Wiedziałem, że może to być moja ostatnia szansa.
Rzuciłem się w stronę domu chcąc przepchnąć się do środka.
- Nina!! Nina!! - krzyczałem jak opętany. - Nina!! Błagam!! Porozmawiaj ze mną!!
Nagle poczułem uderzenie. Ian szarpnął mnie i wyprowadził z domu. Rzucił mnie na ziemię i spojrzał na mnie twardo.
- Zostaw Ninę w spokoju... - syknął i zatrzasnął drzwi.
Zebrałem się z trawy. Po moim policzku spływała jakaś ciecz. Otarłem ją spodziewając się krwi jednak to była łza.
Spojrzałem ostatni raz na oświetlony dom.
- Nina!! - wrzasnąłem i rozpłakałem się na dobre. Pomyślałem o oczach dziewczyny.
Bo...
Gwiazdy nie mogą lśnić bez ciemności...
____________________
Pomęczę was xD
Jak się podoba? Liczę na komentarze! ♥♡♥♡
Rozdział dedykuje mojej nowej czytelniczce dzięki której mam banana na mordce!!! Dziękuję ci i1dont2want4see3you ♡♡♥♥♡♡♥♥
Dziękuję wam wszystkim!!!
Wasza Sinfull
Ps. Chcesz dedykacje? Pisz śmiało!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro