Epilog
*Nina's POV*
Kolejne fale nienawiści skierowane w moją stronę bolały. Jednak najbardziej boli mnie to, że zrezygnowałam z walki.
Kiedy zrozumiałam, że łączy nas coś więcej niż przyjaźń?
"Jeśli ona go kocha, on jest szczęśliwy, to chyba powinniśmy się cieszyć?"
"Jeśli kocha to powinna zostawić go w spokoju."
Jeśli go kocham, pozwolę mu odejść i zająć się swoją karierą.
Pewnie ma już swoje problemy.
Zapomniał o mnie...
Nasze światy się nie spotykają i nie mają do tego prawa.
.
.
.
Wybiegłam z domu. Dawno nie biegałam dla przyjemności. Zawsze bieg pozwał mi się wyciszyć i przestać myśleć.
Podczas tego biegu myślę o tym jak przestać myśleć.
Kiedy stwierdziłam, że i tak nie mogę się skupić, postanowiłem wrócić do domu.
Sto metrów przed podjazdem poczułam szarpnięcie. Zostałam odwrócona w stronę osoby, która powstrzymała mnie przed powrotem do domu.
Luke trzymał mój nadgarstek w żelaznym uścisku. Starałam się wyrwać, ale nie mogłam. Jego ciało pokazywało postawę obronną, ale twarz wskazywała na poddanie.
- Nina? - zapytał z niedowierzaniem.
Nie odezwałam się ani słowem.
- Czemu? - jego głos był ochrypły.
- Co, czemu? - udawałam, że nie rozumiem o co mu chodzi.
- Zostawiłaś mnie... - jego dłoń zjechała wzdłuż mojego nadgarstka i splątała nasze palce. Nie zabrałam ręki. Stałam jak sparaliżowana. - Nic nie powiedziałaś. Zostawiłaś bez odpowiedzi...
Jego oczy zabłysły niebezpiecznie.
- Luke - cisnęło mnie w gardle. Oddech stał się bardziej urywany, niż po biegu. - To zaszło za daleko...
- Co - zapytał ze strachem.
- Luke, ja muszę wracać do domu. - wyszeptałam.
- Nie, nie, nie!!! - krzyknął, a moim ciałem wstrząsnął dreszcz.
Chciałam odejść, ale złapał moje policzki. Pod jego dotykiem przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Zignorowałam go i postanowiłam się nie poddawać.
- Puścić mnie... - wychlipałam kiedy uścisk na moim nadgarstku się wzmocnił. - Luke... to boli... - Pisnęłam starając mu się wyrwać. Jednak był jak w amoku.
Upadł na kolana, patrząc mi w oczy, a mnie bolało serce. Choć nadgarstek był zciskany coraz mocniej, miałam wrażenie, że chce mi przekazać swój ból.
- Proszę, zapomnij o mnie... - wyszeptałam i pocałowałam go w czubek głowy.
Jego uścisk osłabł. Wyswobodziłam rękę i wycofałam się. Odwróciłam się kiedy miałam wejść do domu. Wciąż klęczał w tym samym miejscu. Ku mojemu zdziwieniu z nieba poleciały pierwsze krolpe deszczu.
Jednak dalej siedział skulony w tym samym miejscu. Świat stał się odbiciem naszych serc.
*Luke's POV*
Nigdy cię nie zapomnę
I zawsze będziesz po mojej stronie
Od dnia, w którym cię spotkałem Wiedziałem, że będę cię kochać do dnia, w którym umrę
I nigdy nie chciałem nic więcej
I w moim sercu zawsze będę pewna
Nigdy cię nie zapomnę
I zawsze będziesz po mojej stronie do dnia, w którym umrę
Do dnia w którym umrę...
KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
___________________
Jest epilog! Dziękuję, że dzięki wam napisałam całą pierwszą część! Kocham was i jutro wrzucę podziękowania!
Kocham was i do 1 rozdziału 2 części!!!
Wasza Sinfull!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro