Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Eight

*Luke's POV*

*Przy tej muzyce głównie pisałam. Myślę, że bardzo pasuje do tego rozdziału*


Rzuciłem na ziemię trzecią puszkę po piwie i znów spojrzałem na wyświetlacz. Nic...

Sięgnąłem po kolejną puszkę, kiedy nagle słyszę dźwięk przychodzącego połączenia. Wziąłem telefon w dłoń i spojrzałem na ekran.

"Nina"

Nigdy nie rozmawialiśmy, a teraz, nagle po tym jak dostaję od niej wiadomość, że mamy przestać pisać, ona dzwoni do mnie?

Jednak alkohol działa swoje.

Przesuwam palcem po ekranie i przystawiam urządzenie do ucha.

- Halo? Nina, co się stało?

- Dzień dobry - W słuchawce odezwał się mężczyzna. - Z tej strony Tayler McCourtney. Dzwonię z Sydney Adventist Hospital*. Czy jest pan kimś z rodziny poszkodowanej?

- Jak to poszkodowanej?! Co się stało?! - Ogarnęła mnie panika. Niby się nie znaliśmy, ale ja czułem do niej przywiązanie i myśl, że coś mogło jej się stać łamała moje - już i tak złamane - serce.

- Panna Moon miała wypadek samochodowy. Czy jest pan kimś z rodziny? Pana numer był ostatnim z którym kontaktowała się przed wypadkiem.

- Nie... jestem chłopakiem Niny... - musiałem skłamać. Od tego zależy to czy się dowiem co się stało.

- Dobrze. Rozumiem. Czy mógłby pan poinformować kogoś z rodziny panny Moon o wypadku?

- Niestety... nie mam jak się skontaktować. Niech pan zadzwoni z telefonu Niny. - przerwałem, by po chwili znów zabrać głos. - Co się stało?

- Inny samochód uderzył w auto panny Moon. Ma bardzo poważne obrażenia wewnętrzne. Jest teraz na bloku operacyjnym, ale rokowania nie są dobre.

Zamilkłem, a po moim policzku popłynęła łza.

Znów stracę kogoś na kim mi zależy?

Tak zależy mi na tej tajemniczej dziewczynie.

- Czy mogę przyjechać?

- Sądzę, że tak. - Odpowiedział, ale po chwili usłyszałem dźwięk przerwanego połączenia.

Złapałem kluczyki od samochodu i kiedy miałem wychodzić, pojawił się Ashton.

- Gdzie ty się wybierasz?! - Zganił mnie widząc kluczyki od samochodu w mojej dłoni.

- Nina miała wypadek! Muszę jechać do szpitala!

- Po alkoholu skończysz obok niej na OIOMie. - Już miałem zaprzeczyć, kiedy znów mi przerwał. - Ja cię zawiozę.

Wyrwał mi kluczyki i wyszedł z domu. Po drodze dowiedział sie ode mnie tego samego, co ja wiedziałem.

Po piętnastu minutach byliśmy na miejscu. Wbiegłem do budynku i skierowałem się w stronę recepcji.

- Nina Moon... - wysapuję.

- Spokojnie. Nazwisko? - pyta nie uprzejmie recepcjonistka, nawet na mnie nie patrząc. Oczywiście słyszę szepty.

- Moon...

- Pańskie - przewraca oczami.

- Hemmings - zaciskam pięści.

- Jest pan kimś z rodziny? - Zadaje pytania, za które mam ochotę kogoś walnąć.

- Jestem jej chłopakiem - wzdycham ciężko.

- W takim razie nie mogę udzielić panu żadnych informacji. Tylko rodzina.

- Kurwa, kobieto! Muszę wiedzieć co z nią. Więc z łaski swojej powiedz mi gdzie jest i jak się czuje! - Krzyczę, na co kobieta przerażona w końcu odpowiada.

- Panna Moon jest na bloku operacyjnym.

- Gdzie?

- Drugie piętro. Sala operacyjna. Rodzina jest w drodze. Proszę tylko bez żadnych numerów - patrzy na mnie z pogardą. Biorę głęboki wdech i ruszam w kierunku schodów, na których dogania mnie przyjaciel.

Siadam w odległym końcu korytarza. I pogrążam się w myślach.



*Szpital w Sydney (tak znalazłam)

__________________________________

Podoba się? Mam nadzieję!!!

Nie mogę uwierzyć, że zaraz stuknie pół tysiąca!!!!!!! Kocham was!!!!!!!

Co myślicie o reakcji Luke'a? Jak wy byście się zachowali wiedząc, że wasz smsowy przyjaciel wylądował w szpitalu? Ja pewnie w podobny sposób xD

Pamiętajcie

Czytujesz=Komentujesz!!!

Kocham was! Dziękuję wam bardzo!!!!!!! <3 <3 <3 <3

Wasza Sinfull

Ps. Chcesz dedykacje? Pisz śmiało!

Ps2. Najdłuższy ze wszystkich xD :* (ponad 500 słów) xD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro