Eight
*Luke's POV*
*Przy tej muzyce głównie pisałam. Myślę, że bardzo pasuje do tego rozdziału*
Rzuciłem na ziemię trzecią puszkę po piwie i znów spojrzałem na wyświetlacz. Nic...
Sięgnąłem po kolejną puszkę, kiedy nagle słyszę dźwięk przychodzącego połączenia. Wziąłem telefon w dłoń i spojrzałem na ekran.
"Nina"
Nigdy nie rozmawialiśmy, a teraz, nagle po tym jak dostaję od niej wiadomość, że mamy przestać pisać, ona dzwoni do mnie?
Jednak alkohol działa swoje.
Przesuwam palcem po ekranie i przystawiam urządzenie do ucha.
- Halo? Nina, co się stało?
- Dzień dobry - W słuchawce odezwał się mężczyzna. - Z tej strony Tayler McCourtney. Dzwonię z Sydney Adventist Hospital*. Czy jest pan kimś z rodziny poszkodowanej?
- Jak to poszkodowanej?! Co się stało?! - Ogarnęła mnie panika. Niby się nie znaliśmy, ale ja czułem do niej przywiązanie i myśl, że coś mogło jej się stać łamała moje - już i tak złamane - serce.
- Panna Moon miała wypadek samochodowy. Czy jest pan kimś z rodziny? Pana numer był ostatnim z którym kontaktowała się przed wypadkiem.
- Nie... jestem chłopakiem Niny... - musiałem skłamać. Od tego zależy to czy się dowiem co się stało.
- Dobrze. Rozumiem. Czy mógłby pan poinformować kogoś z rodziny panny Moon o wypadku?
- Niestety... nie mam jak się skontaktować. Niech pan zadzwoni z telefonu Niny. - przerwałem, by po chwili znów zabrać głos. - Co się stało?
- Inny samochód uderzył w auto panny Moon. Ma bardzo poważne obrażenia wewnętrzne. Jest teraz na bloku operacyjnym, ale rokowania nie są dobre.
Zamilkłem, a po moim policzku popłynęła łza.
Znów stracę kogoś na kim mi zależy?
Tak zależy mi na tej tajemniczej dziewczynie.
- Czy mogę przyjechać?
- Sądzę, że tak. - Odpowiedział, ale po chwili usłyszałem dźwięk przerwanego połączenia.
Złapałem kluczyki od samochodu i kiedy miałem wychodzić, pojawił się Ashton.
- Gdzie ty się wybierasz?! - Zganił mnie widząc kluczyki od samochodu w mojej dłoni.
- Nina miała wypadek! Muszę jechać do szpitala!
- Po alkoholu skończysz obok niej na OIOMie. - Już miałem zaprzeczyć, kiedy znów mi przerwał. - Ja cię zawiozę.
Wyrwał mi kluczyki i wyszedł z domu. Po drodze dowiedział sie ode mnie tego samego, co ja wiedziałem.
Po piętnastu minutach byliśmy na miejscu. Wbiegłem do budynku i skierowałem się w stronę recepcji.
- Nina Moon... - wysapuję.
- Spokojnie. Nazwisko? - pyta nie uprzejmie recepcjonistka, nawet na mnie nie patrząc. Oczywiście słyszę szepty.
- Moon...
- Pańskie - przewraca oczami.
- Hemmings - zaciskam pięści.
- Jest pan kimś z rodziny? - Zadaje pytania, za które mam ochotę kogoś walnąć.
- Jestem jej chłopakiem - wzdycham ciężko.
- W takim razie nie mogę udzielić panu żadnych informacji. Tylko rodzina.
- Kurwa, kobieto! Muszę wiedzieć co z nią. Więc z łaski swojej powiedz mi gdzie jest i jak się czuje! - Krzyczę, na co kobieta przerażona w końcu odpowiada.
- Panna Moon jest na bloku operacyjnym.
- Gdzie?
- Drugie piętro. Sala operacyjna. Rodzina jest w drodze. Proszę tylko bez żadnych numerów - patrzy na mnie z pogardą. Biorę głęboki wdech i ruszam w kierunku schodów, na których dogania mnie przyjaciel.
Siadam w odległym końcu korytarza. I pogrążam się w myślach.
*Szpital w Sydney (tak znalazłam)
__________________________________
Podoba się? Mam nadzieję!!!
Nie mogę uwierzyć, że zaraz stuknie pół tysiąca!!!!!!! Kocham was!!!!!!!
Co myślicie o reakcji Luke'a? Jak wy byście się zachowali wiedząc, że wasz smsowy przyjaciel wylądował w szpitalu? Ja pewnie w podobny sposób xD
Pamiętajcie
Czytujesz=Komentujesz!!!
Kocham was! Dziękuję wam bardzo!!!!!!! <3 <3 <3 <3
Wasza Sinfull
Ps. Chcesz dedykacje? Pisz śmiało!
Ps2. Najdłuższy ze wszystkich xD :* (ponad 500 słów) xD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro