2. Thirteen
*Nina's POV*
Cal stał przede mną w hali odlotów czekając na Tori. Co chwilę wyglądał przez okno.
- Hood przestań się podniecać! - warknęłam i usiadłam na ziemi. - Przylot przecież jest opóźniony. Zaraz mi na zawał zejdziesz. - Chłopak spojrzał na mnie i usiadł obok mnie na kafelkach. - Znaczy jak chcesz to sobie umieraj, ale jak będzie na mnie, to na pogrzebie rzucę w twojego trupa... może jabłkiem... albo kartoflem. - zaśmiałam się kiedy zgromił mnie wzrokiem. - Pogadajmy.
- Okay...?
- Opowiedz mi o niej trochę.- poprosiłam.
- Tori jest w twoim wieku. Ma rude włosy i zielono-brązowe oczy.
- Czemu zerwali z Luke'm?
- Jesteś zazdrosna? - zaśmiał się i szturchnął mnie, ale niestety dotknął mnie w lewą rękę przez co syknęłam cicho. - Przepraszam. Zerwali, bo Tori zauważyła, że między nią a Luke'm się nie układa. On zajmował się zespołem, ona malowała. Nas One Direction zabrało ze sobą, a ona zdała do prywatnego artystycznego liceum w Londynie. Oboje zdecydowali, że czas się rozstać.
- Myślisz, że mogliby się zacząć znów spotykać?
Cal zaczął się niepohamowanie śmiać.
- Sama ją o to zapytaj. Właśnie idzie! - zerwał się i pomógł mi wstać.
Chwilę później poczułam jak ktoś oplata mnie wokół szyi.
- Tori, prawda? - wydukałam. Dziewczyna odsunęła mnie na długość ramienia.
- Widzię, że Cali już o mnie wspomniał. Tak jestem Tori Sean. A ty jesteś tą sławną Niną Moon! - zaśmiała się.
- Sean, a ja to co? - zapytał urażony Hood.
- Ciebie to znam, a Nina jest nowa.
- Chodzcie, jedziemy do hotelu. - popchnął nas w stronę wyjścia z hali.
.
.
.
Całą drogę do hotelu gadaliśmy. Tori jest bardzo ciepłą i uroczą osobą. Moje obawy okazały sie bez podstawne.
Kiedy usiedliśmy wygodnie na knapie w pokoju hotelowym chłopaków.
- Tak właściwie, to czemu przyjechałaś do L.A? - zapytałam.
- Jak pewnie Cal ci powiedział, maluję. Galeria sztuki nowoczesnej, dzięki poleceniu wykładowców z mojego uniwersytetu, wzięli moje obrazy. Dyrekcja tej galerii bez większych problemów powiedziała, że chcą zrobić wystawę. - uśmiechnęła się do mnie. - Fajnie by było gdybyście wpadli.
Pokiwaliśmy entuzjastycznie głowami. Nagle usłyszeliśmy trzask drzwi i głośne śmiechy reszty chłopaków.
*Luke's POV *
Wszedłem do pokoju i spojrzałem na trzy osoby siedzące na kanapie w pokoju.
- Cholera...
Od lodu w twojej duszy
Więc nie wracaj po mnie
Nie wracaj wcale
I myślisz, że niby kim jesteś?
I myślisz, że niby kim jesteś?
I myślisz, że niby kim jesteś?*
*Christina Perri - Jar of Heart (tł.pl.)
------------------------------------------------------
Niestety dziś tak na krótko :/ Coś mnie wena opuszcza, ale dzięki wam i waszym komentarzom coś piszę xD
Dalej nie lubicie Tori?
Ok teraz mówię serio. Jesteśmy już bardzo blisko 100tyś i sreiro chcę wiedzieć CZY CHCECIE STRONKĘ NA FB?! bez waszego zdania nie zakładam :/
Kocham was Sinfull
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro