Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2. Nineteen

*Nina's POV *

- Miłego weekendu, moi drodzy - pożegnał nas profesor, a ja i Troye wybiegliśmy z sali.

- Wolneeee! - Wrzasnął chłopak, a ludzie dziwnie na niego spojrzeli.

- Szkoła zaczęła się tydzień temu, a ja już czuję się jakby był koniec drugiego. - Obok nas pojawiła się Zoe.

- Idziesz z Luke'm na wernisaż Tori - zapytał Troye. Pokiwałam głową i właśnie w tym momencie dostałam sms-a od Hemmings'a.

Lukey: Kochanie, w portierni w akademiku jest paczka dla ciebie. Od razu mówię, że nie przyjmuję odmowy. Mam już krawat. Kocham cię xx

Uśmiechnęłam się do siebie i pobiegłam za Troyem i Zoe. Niestety wpadłam na kogoś, przez co oboje odbyliśmy się od siebie. Upadłam na tyłek, a w około rozsypały się moje jak i osoby z którą się zdarzyłam, książki.

- Przepraszam - usłyszałam męski, może odrobinę chłopięcy głos. Uniosłam głowę i zobaczyłam przed sobą chłopaka w moim wieku.

Krótkie włosy w odcieniu ciemnego blondu, roztrzepane na wszystkie strony jak i oczy w podobnym kolorze dodawały mu uroku. Szybko podniósł się z ziemi i otrzepał się z niewidzialnego kurzu. Podał mi rękę i pomógł wstać. Dopiero teraz zauważyłam, że jest ode mnie wyższy o głowę, a przez białą koszulkę było widać jego mięśnie.

- Nic się nie stało. To tez moja wina. Zagapiłam się - uśmiechnęłam się do chłopaka, co odwzajemnił.

- Ja też. - Zaśmiał się i podrapał po karku, zerkając w stronę Zoe i Troye'a. Moi przyjaciele również patrzyli w nasza stronę. Troye oczywiście patrzył na blondyna jak w obrazek, ale chyba starał się udawać, że wcale tego nie robi, jednak chyba mu nie wychodziło. - Jestem George. - Przedstawił się zbierając książki z trawy.

- Nina - odparłam i odebrałam od chętne chłopaka podręczniki.

- Ta Nina? Nina Moon? - przewróciłam oczami, ale skinęłam na potwierdzenie jego słów. - Miło cię poznać.

- Ciebie również. Przepraszam, ale muszę już iść. - Wskazałam na przyjaciół, którzy dalej czekali.

- Oczywiście. To do zobaczenia.

- Do zobaczenia! - Krzyknęłam przez ramię i podeszłam do Zoe i Troye'a. - Wpadł ci w oko? - Zagadnęłam do Sivana, który chwilę później był już czerwony.

- Co? - Oderwał wzrok od George'a i spojrzał na mnie. - Nie! No coś ty? Jeden z najbardziej smakowitych ciasteczek na naszym roku mi się podoba? Czyś ty zgłupiała? - Zapytał z sarkazmem, a ja zaśmiałam się pod nosem.

Kilka minut później wchodziłam już z paczką od Hemmings'a. Po chwili w moich rękach spoczywała śliczna, uszyta w całości z czerwonej koronki, sukienka. Dekolt przechodził przez ukos, zakrywając jedynie jedno ramię. Jeden rękaw był przyszyty do sukienki, drugi zaś był luźno ułożony na dnie. Suknia była aż do ziemi i na oko zakrtwała by nawet moje dwunasto centymetrowe szpilki. Przy samym dole jedynie delikatnie się rozkloszowywała, co dawało piękny efekt.

- Skąd Luke zna mój rozmiar? - Zapytałam przyjaciół. Zoe wpatrywała się w sukienkę jak zaczarowana, za to Sivan uśmiechał się do czerwonego materiału.

- Wy w końcu badaliście swoją anatomię, kształty i tak dalej. Może ma w palcach metrówkę? - Zakpił chłopak za co dostał poduszką w głowę.

*3 godziny później*

Luke stanął w drzwiach mojej łazienki i przyglądał się mi kiedy upinałam ostatni kosmyk włosów.

Uśmiechnęłqm się do chłopaka, ale kiedy zobaczyłam jego ubrania, załamałam się.

- Luke! W co ty się ubrałeś? - Zapytałam, a chłopak jedynie się wyszczerzył.

Biała koszula, czerwony pasujący pod kolor sukienki krawat, czarna, bardziej przypominająca sportową, marynarkę, czarne jeansy i lakierki.

Szczerze? Wyglądał bardzo dobrze, jednak raczej nie na zamknięty bankiet z wystawą jego przyjaciółki.

- Moja stylistka powiedziała, że będę dobrze wyglądać. - Odparł, a ja zaśmiałam się cicho.

- Podejrzewam, że dziś twoją stylistyką, był Calum.

- Zdziwisz się, bo Ashton.

Podeszłam do chłopaka i pocałowałam w policzek, zostawiając na nim odcisk czerwonej szminki.

Wybiegłam do holu i założyłam moje czarne szpilki.

.
.
.

Obrazy Tori, były piękne. Niektóre poświęcone jedynie przyrodzie inne życiu codziennemu. Na niektórych były plamy farby, a na innych idealnie wykonturowana rzeźba.

Stałam właśnie, z kieliszkiem szampana w dłoni, wpatrując się w obraz Tori. Był to mały domek z czerwonej cegły. Sprawiał wrażenie jakby był bardzo stary, jednak było w nim coś urzekającego. W około rozsypane były kwiaty, sprawiając wrażenie dywanu.

- Piękny prawda? - Usłyszałam za sobą. Odwróciłam się w stronę z której dochodził głos Luke'a.

- Tak... - westchnął i przytulił mnie do siebie. - To był dom dziadków Tori. Kiedy byliśmy mali zawsze tam razem przebywaliśmy.

- Dlaczego był?

- Kilka tygodni po tym jak Tori wyjechała dom stanął w płomieniach. Zostały tylko spalone drewniane kolumny. - Przyciągnął mnie do siebie w jeszcze silniejszym uścisku i wypił do końca zawartość swojego kieliszka. - Zauważyłaś, że większość obrazów z natury tyczy się lasu? - Kiwnęłam głową - To las dookoła tego domu.

- Dużo wiesz o Tori... - szepnęłam, a chłopak skinął.

- Tyle co ludzie wiedzą o sobie od kołyski.

- Nina mogę cię prosić na chwilę? - Usłyszałam krzyk Caluma przez co odwróciłam się w jego stronę.

- Zaraz wracam - powiedziałam do Luke'a, który tylko kiwnął głową i wziął kolejny kieliszek. - O co chodzi?

- Proszę cię, Nina. Pilnuj go. - Odparł Cal wskazując na Hemmings'a.

- Czemu?

- Pamiętasz jak mówiłem Ci, że przestał pić? Teraz nawet po dwóch kieliszkach może mu lekko zaszumieć. Nie pozwól mu, bo wszyscy będziemy cierpieć.

Rozejrzałam się ale nigdzie nie zobaczyłam Luke'a.

Ruszyłam żeby go poszukać, jednak zniknął, a ja jak głupia po raz kolejny przechodziłam obok tego samego obrazu.

Nagle usłyszałam głos Tori.

- Luke... nic między nami nie będzie. Już to przerabialiśmy. Ja mam narzeczonego, ty masz Ninę i niech tak zostanie. Poza tym jesteś pijany.

- Tori, nie rozumiesz? - Cicho weszłam do pomieszczenia. Luke stał przed Tori, która była przyciśnięta do ściany. Oboje nie wiedzieli, że ich obserwuję.

- Nie, Luke. Nic między nami nie ma rozumiesz?! - Krzyknęła, a Luke chwilę później przyłożył swoje usta do jej.

Wstrzymałam oddech, kiedy Tori odepchnęła go od siebie i po chwili rozległ się plask. Luke pod wpływem uderzenia jakby otrząsnął się z amoku. Tori wyrwała się z jego uścisku i wtedy zauważyła mnie.

- Nie mów Ninie - szepnął i uderzył pięścią w ścianę.

- Sam jej powiesz - powiedziała sucho i skierowała się w moją stronę. - Przepraszam...

Luke odwrócił się w moją stronę i zamarł.

Odwróciłam się i powolnym krokiem wyszłam z pomieszczenia. Nie szedł za mną, a ja o dziwo nie płakałam. Po prostu wyszłam nie oglądając się za siebie.

Moglibyśmy stworzyć Wszechświat właśnie tutaj,
Cały świat mógłby zniknąć,
Nie zauważyłabym, nie przejmowałabym się
Moglibyśmy stworzyć Wszechświat właśnie tutaj,
Świat mógłby zniknąć,
Ja tylko potrzebuję Cię blisko.*


*Zara Larsson - Uncover (tł.pl.)
___________________

Przepraszam was tak bardzo mocno za dwu tygodniową nieobecność, ale cierpiałam na mega brak weny. Ale w ramach przeprosin długi rozdział.

W mediach sukienka Niny. :)

Tak zaległe wszystkiego najlepszego z okazji 2016 roku!!!

Dziękuję również za prawie 300 tyś wyświetleń!

Rozdział dedykuję @Moniaq, która bardzo pomogła mi z doborem sukienki i przesłała tekst piosenki kiedy ja nie miałam neta XD.

Kocham was!!!

Ps. Mam nadzieję, że mnie nie zostawiliscie!!!!!!

Ps2. Dziś pojawi się jeszcze Libster Award, a jutro, lub w sobotę Wywiad z bohaterami! Pasuje? ;P


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro