Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

13

- Kuźwa! – krzyknął Zayn.

Ludzie zaczęli się rozbiegać w różne strony, wskakiwać na paki samochodów i odjeżdżając z plaży.

- Idziesz ze mną – powiedział dobitnie Zayn, chwytając moje ciało w jednym momencie i przerzucił przez ramię niczym worek ziemniaków.

- Idioto, postaw mnie na ziemi! – wrzasnęłam.

- Chcesz być aresztowana i spędzić czterdzieści osiem godzin w pace? Bo ja kurwa nie – odparł i puścił się biegiem przed siebie. Próbowałam trzymać równowagę, aby z niego z nie spaść i przy okazji nie zwymiotować pizzy, którą zjadłam przed wyjściem w domu.

- Dla Ciebie to pewnie nie nowość – zaszydziłam, gdy on biegł dalej, a ja tylko widziałam żwir, po którym się poruszał.

- Mam dosyć bycia za kratami za takie gówna – prychnął.

- Zdolny z Ciebie chłopak po prostu.

- Jeszcze jeden taki tekst i Cię wrzucę do morza.

- Ale...

- Jedno słowo – uciszył mnie stanowczym głosem. Odpuściłam sobie dalsze kłótnie z nim. Ten dzień i tak nie mógł się skończyć gorzej.

Chociaż z Zayn'em Malikiem wszystko było możliwe.

***

- Gdzie my jesteśmy? – zapytałam, gdy po piętnastominutowym biegu Zayn się w końcu zatrzymał i postawił mnie twardo na ziemi. Owszem, byliśmy niedaleko plaży, na której jeszcze pół godziny temu wszyscy chlali w najlepsze, lecz przenigdy nie byłam w tym miejscu. Było one... odludnione, nie wliczając jednego, sporawego domu.

- W moim domku letniskowym – oznajmił.

- I po co my tu? – spytałam po raz kolejny.

- Zostaniemy tu na noc.

- No chyba kurwa nie – spojrzałam na niego zdziwiona, a jego usta wykrzywiły się w dużym uśmiechu.

- Nie musisz się bać, ja nie gryzę – odparł. – Przynamniej niespecjalnie.

- Palant – mruknęłam.

- Udam, że tego nie słyszałem – powiedział. – Musimy tu zostać, bo policja będzie szukała wszystkich, co byli na imprezie.

- A myślisz, że do tego domu nie wejdą?

- Uwierz mi, że nie – spojrzał na mnie z lekka rozbawiony i ruszył w kierunku domu. Podążyłam niechętnie za nim. Minęła dobra chwila, nim do niego doszliśmy. – Pewnie w nocy przyjdzie reszta.

- Reszta, czyli?

- Koło dziesięciu osób – rzucił wymijająco i otworzył drzwi kluczami, które wcześniej wyjął z tylnej kieszeni. – Proszę bardzo – Zayn ustąpił mi miejsca, abym mogła przejść pierwsza.

- Wow, cóż za wrodzone dobre wychowanie – wywróciłam oczami i weszłam do środka. Panował tam lekki półmrok, przez co mało co widziałam, gdyż powoli zaczynało robić się ciemno. Dostrzegłam tylko duży kominek, dwie skórzane średniej wielkości kanapy i niektóre sprzęty kuchenne, które stały w kuchni.

- Idź na górę – wykonałam jego polecenie i powoli zaczęłam wchodzić po schodach na piętro.

- Nie gap się na moją dupę – powiedziałam, gdy poczułam na niej jego zachłanny wzrok.

- Nawet patrzeć mi zabrania, jesteś bezduszna – jęknął zdegustowany.

- Po prostu mam klasę.

- Tsa – parsknął śmiechem.

- Wątpisz w to Malik?

- Oho, już przeszłaś na nazwisko, serio musisz mnie nie lubić.

- Chociaż raz masz rację – fuknęłam.

- Ajaj, Claudia Claudia.

- Nie używaj mojego imiennie, ono jest zbyt wyjątkowe, byś mógł je wymówić.

- I to ja jestem zakochany w sobie? – zadrwił. – Idź do tych pierwszych drzwi na lewo – poinstruował mnie. Niepewnie pchnęłam drzwi do pomieszczenia, które okazało się być małą sypialną z dużym łóżkiem, szafą i tarasem z widokiem na morze.

- Masz jakieś ubrania? – zapytałam go.

- Po co Ci? Preferuję spanie nago – uśmiechnął się głupkowato.

- Nie należę do nudystów. Masz pożyczyć jakąś koszulkę?

- Może magiczne słowo?

- Jebnąć Cię? – warknęłam.

- Nie gryź maleńka – zaśmiał się i podszedł do szafy. Otworzył jedną z trzech dolnych szuflad i wyjął czarny materiał. – Łap – Zayn rzucił we mnie koszulką, którą niezdarnie złapałam. – Po której stronie chcesz spać?

- Obojętne – mruknęłam narzucając na siebie jego koszulkę, która sięgała mi na szczęście do kolan, po czym zdjęłam górę od stroju kąpielowego i rzuciłam na podłogę.

- Nie boisz się tak spać? – zapytał, rozpinając spodnie i zdjął je bez skrępowania.

Cholera jasna, miał męskie V.

- Nie – odparłam i położyłam się po lewej stronie łóżka, mając bezpośrednio widok na taras. Niemal od razu zakryłam się kołdrą.

- Jaka wstydliwa – skwitował.

- Możesz kończysz tak głupio komentować? – rzuciłam ostro w jego stronę.

- Ty możesz komentować wszystko co powiem, ale ja już nie?

- Tak, miałam zjebany tydzień, a ten dzień to jakaś masakra, więc proszę, odpuść sobie i się po prostu zamknij – odparłam niskim głosem zagarniając część swojej kołdry i odwróciłam się do niego plecami. Spodziewałam się, że Zayn rzuci w moją stroną jakąś chamską odzywkę, lecz nie zrobił tego i tylko położył się tuż obok mnie na łóżku. Przez chwilę między nami zapanowała niezręczna, grobowa cisza. Mimo, że nie miałam najmniejszej ochoty gadać z Zayn'em, to czułam się naprawdę dziwnie.

- Naprawdę Cię przepraszam, Claudia – szepnął do mnie. Nie spojrzałam na niego, ale słuchałam go. – Nie wiem co we mnie wstąpiło wtedy na stołówce... Nie chciałem tego. Nigdy bym Cię nie skrzywdził, ani naraził Twojej reputacji. Jestem cienki w mówieniu takich rzeczy, ale być może to zrobiłem, bo w jakiś sposób mi na Tobie zależy. Chciałem abyś to wiedziała.

O rzesz kurwa mać.

- Dobranoc Zayn – mruknęłam cicho, zamykając oczy.

- Dobranoc Claudia – odpowiedział.

Nie minęła chwila, a odleciałam, kończąc ten fatalny dzień.

*****

Kochani, gwiazdkujemy, pokażcie mi się ile was jest! :D 

Tyle na dziś, buziaaki! xoxo.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro