10
- Jesteś gotowy na starcie z moim ojcem czy spierdolisz przez balkon? - zapytałam Zayn'a, w pośpiechu się ubierając.
- Już nie raz miałem do czynienia ze strasznymi tatusiami - odparł, wzdychając teatralnie.
- Wiesz co, to jeszcze nie widziałeś mojego.
- Nie może być aż taki straszny.
- Czyżby?
Nie przesadzałam. Mój tata, Jeff, spokojnie mógł być bratem Schwarzenegera.
Ale tego już mu nie powiedziałam. Niech sie chłopak zdziwi.
- Claudia?! - ponownie usłyszałam krzyk ojca, który po chwili wparował do mojego pokoju. Dosłownie, na moment zatrzymało mi się serce, gdy wzrok ojca spoczął na Zayn'ie. - Nie wiedziałem, że masz gościa - w jednej chwili mięśnie ojca napięły się.
Typowy tata - paker.
- Zayn Malik - mulat siedzący obok mnie podniósł się i wyciągnął rękę w stronę mojego ojca.
- Jeff - rzekł, lecz nie ujął jego dłoni w geście powitania. Nigdy tego nie robił, zwłaszcza gdy to byli moi "koledzy". On po prostu nie lubił głupich kutasów kręcących się wokół jego córki. - Rozumiem, wizyta wizytą, ale czemu tak późno?
- Nagła sprawa - powiedział miękko Zayn, nim ja zdążyłam się odezwać.
- Nagła? Co może być nagłego po dziesiątej wieczorem?
- Tato - westchnęłam.
- Po prostu byłem w pobliżu i chciałem zaprosić pańską córkę na obiad jutro. Moja mama ma restaurację i chętnie bym ją ze sobą. - odparł. Spojrzałam na niego zaskoczona.
- Co? - zapytałam cicho.
- Oczywiście za Pana zgodą - dodał Zayn, uśmiechając się lekko.
Czy on naprawdę normalnie gadał z moim ojcem?
- To chyba zależy od niej, nie ode mnie - rzekł. - Może zostawię was samych.
Genialny pomysł kurwa.
Tata wyszedł z pokoju posyłając Zayn'owi ostrzegawcze spojrzenie. Nie powiem, kamień spadł mi z serca.
- Co to miało kurwa być? - spytałam Zayn'a oburzona. - Restauracja? Dobre sobie.
- Nie kłamałem - zaprzeczył. - Moja mama ma tu restaurację, poniekąd dla niej tu przyjechaliśmy.
- Niech Ci będzie - westchnęłam.
- I może jutro serio miałabyś ochotę na obiad?
Czy serio Zayn Malik zaprosił mnie na randkę? Dzień zjawisk paranormalnych.
- Bawisz się w takie coś? - zdziwiłam się. - Czy wyznajesz zasadę od żołądka do serca?
Choć tu bardziej pasowało od żołądka do bzykania.
- Serio wyglądam na takiego złego? - zaśmiał się, lecz w tym śmiechu było coś... ponurego?
- Życie chuja zobowiązuje, czyż nie?
- Ale z Ciebie suka - parsknął śmiechem.
- Cała ja.
***
- Jak to Zayn Malik był u Ciebie w domu?! - wykrzyknęła Alex do telefonu, gdy zadzwoniłam do niej od razu po tym, jak Zayn pojechał do domu. - Skąd wie gdzie ty mieszkasz?!
- Sama się nad tym zastanawiam - odparłam.
- Opowiadaj! Jak było? - dopytywała.
- No wiesz...
- O nie, znam ten ton. Ostatni raz tak mówiłaś, gdy straciłaś dziewictwo z tym chujem Dwaynem.
- Alex...
- Proszę, tylko nie mów, że poszłaś z nim do łóżka, bo sama Ci nogi z dupy powyrywam.
- Sama kilka godzin temu mówiłaś, że powinnam złamać swoje zasady! - zaśmiałam się drwiąco.
- Kobieta zmienną jest, kochanie.
Przypomnijcie mi, czemu się z nią przyjaźnie?
***
Nieznajomy : Jak Ci minął dzień, skarbie?
Ja : O Boże, to znowu ty.
Nieznajomy : Wiem, że jestem cudowny, ale żeby od razu Bóg?
Ja : Czego ty chcesz?
Nieznajomy : Pogadać, jestem samotny.
Ja : Bardzo mnie ten fakt smuci.
Nieznajomy : Ale zajebało ironią.
Ja : Bo tak właśnie miało być, hehe.
Nieznajomy : Oj, bo zaraz przestanę być miły.
Ja : I co mi zrobisz? Pobijesz?
Nieznajomy : Przyjadę i wypieprzę tak, że będziesz błagała, abym przestał.
O kurwa.
************
Kochani, wiem, że mnie zabijecie za takie dodawanie rozdziałów, ale zajecia, szkoła i inne sprawy nie dają mi spokoju 😔😔
Miłej lektury! ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro