8. Czeka na ciebie
Po godzinie siedzenia w pokoju Scarlett, kiedy na dyżur przyszedł nowy lekarz, kazał wyjść mi z pomieszczenia i czekać z resztą w holu. Umówiłem się z rodzicami Scarlett, że napiszę do nich od razu, jak dziewczyna się obudzi.
-Możesz już iść. - powiedział Oliver.
-Nie chcę, nie zostawię jej samej. Nie mógłbym znowu jej tego zrobić.
-Dobrze. - przetarł oczy i ziewnął.
-Ale ty możesz iść, jakby co jako pierwszy dostaniesz wiadomość, że Scarlett się obudziła.
-Okej, dzięki Harry. Tak naprawdę jesteś dobry dla niej. Ona cię kocha i robił wszystko tylko dlatego, żebyś mógł się rozwijać.
-Wiem, a też ją kocham, muszę jej to teraz pokazać. Nie odejdę od zespołu, bo mamy długą przerwę. Zostanę w nim, żeby ona się o nic nie obwiniała. A kiedy wrócę w trasę, to będę przyjeżdżał jak tylko często będę mógł.
-Rozumiem cię Harry i ona też to zrozumie. - powiedział i skierował się do wyjścia.
Dochodziła siódma rano, a ja nadal siedziałem w holu szpitala i czekałem, aż Scarlett się obudzi. Nikt mnie o niczym nie informował, dopiero kiedy Kevin wrócił na poranną zmianę, to przyszedł ze mną porozmawiać.
-Cześć Harry. - powiedział. - Siedziałeś tutaj całą noc? - zapytał zdziwiony, a ja skinąłem głową.
-Kevin przepraszam cię za to wszystko, za tą sprawę ze Scarlett i..
-A weź przestań to już poszło w niepamięć. Stało się trudno, nawet się nie przejąłem, mam żonę i dzieci, więc wiesz. - uśmiechnął się.
W pewnym sensie zazdrościłem mu. Ożenił się, ma dom, dzieci. To czego ja zawsze pragnąłem. Pragnąłem tego ze Scarlett, ale co jeśli nam się nie uda? Co jeśli Scarlett odejdzie? Zostanę sam, bez niej. Odgoniłem od siebie te myśli. Tak nie może się po prostu stać.
-Harry, Scarlett zaraz się obudzi, chcesz iść do niej? - zapytał Kev.
-Jasne. - wstałem i od razu udałem się za lekarzem.
Weszliśmy do sali i wyczekiwaliśmy momentu jej pobudki. Po chwili dziewczyna zaczęła się wybudzać. Otworzyła oczy spojrzała na nas i szybko usiadła. Zaczęła mieć odruch wymiotny. Kevin podbiegł do niej z jakąś tacką i przyłożył do buzi, a Scarlett wypróżniła do końca swój żołądek.
Spojrzała na mnie i się zdziwiła. Skakała wzrokiem po mnie i po Kevin'ie.
-Co on tutaj robi?! - niemalże krzyknęła. - Nie chcę, żeby widział mnie w takim stanie. - załkała. - Kevin weź go stąd. - powiedziała nieco ciszej.
Mężczyzna podszedł i powiedział, żebym poszedł z nim na chwilę przed salę. Tak, też zrobiłem, kiedy przekroczyliśmy próg drzwi i zamknęły się one za nami, od razu zapytałem o co chodzi.
-Dlaczego ona chciała, żebym wyszedł?
-Spokojnie Harry, to nie ma nic wspólnego z tobą. Oliver jak był z nią tutaj pierwszy raz, to miał tak samo. Odczekaj godzinkę i pójdź z nią porozmawiać. Ona musi się przyzwyczaić do tego, że jesteś z nią teraz i musisz jej pokazać, że nie odejdziesz.
-Dobrze, w takim razie zaczekam tutaj. - mężczyzna skinął głową i wrócił do Scarlett. Ja natomiast wróciłem do holu i zamówiłem sobie kawę z automatu oraz napisałem sms-y, że Scarlett się obudziła.
Ja: Tak jak obiecałem dowiadujesz się pierwszy. Scarlett się już obudziła:)
Ja: Dzień dobry pani Harris. Scarlett się już obudziła:)
Oliver: Za niedługo będę! Zayn przyjedzie ze mną:p
Mama Scar: Dziękuję Harry. Razem z mężem i resztą ferajny przyjedziemy niedługo:)
Po pół godzinnym czekaniu w holu pojawił się Oliver z Zayn'em, a już dziesięć minut później rodzice Scarlett, wraz z jej bratem, bratową i siostrzenicą.
-Wujek Hally! - zawołała mała dziewczynka i podbiegła do mnie, a ja podniosłem ją na ręce.
-Cześć pannico. - uśmiechnąłem się. - Ale już urosłaś. - zmierzwiłem jej włoski.
-No! A wies, ze wcolaj dostałam nowom lale?
-Tak? To super!
-My idziemy do Scar, posiedzisz tutaj z nią chwilkę? - zapytał Aaron.
-Jasne. - odpowiedziałem.
-Nie! Ja ce ić do cioci!
-Dobrze, Harry idziesz z nami? - zapytał.
-Nie, ja poczekam. - chłopak w odpowiedzi skinął głową i ruszył w stronę sali.
Obserwowałem przez szybę co się dzieje. Scarlett siedziała na łóżku obejmując malutką Sam i uśmiechała się do wszystkich promiennie. Po chwili dziewczynka szepnęła jej coś na ucho, a ta spojrzała na mnie. Powiedziała coś do reszty i nagle wszyscy zaczęli wstawać. Wyszli z pomieszczenia, a Aaron do mnie podszedł.
-Czeka na ciebie. - powiedział, a ja po tych słowach zestrosowałem się dwa razy bardziej niż powinienem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro