Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

49. Louis

-Cześć, tutaj Louis. Jeśli dodzwoniłeś się do mojej sekretarki to znak, że naprawdę nie mogę odebrać. Proszę, zostaw wiadomość po sygnale.

-Cześć Louis z tej strony Harry. Próbuję się do ciebie dodzwonić kolejny raz i niestety znowu nie odbierasz. Louis to już pięć dni. Odezwij się do kogoś z nas, do kogokolwiek, bo wszyscy się o ciebie martwimy. Do zobaczenia.

-Wróciłam! - krzyknęła Scarlett, po chwili wchodząc do kuchni. - Dalej nie odbiera?

-Nie. Nie wiem co się z nim dzieje, Scarlett martwię się coraz bardziej. - westchnąłem bezradnie.

-Rozumiem Harry, ale Louis to dorosły mężczyzna. Może chciał się na moment odizolować i przemyśleć sobie wszystko. Wiem, że nie musi się przed nikim z nas ukrywać, ale nikt z nas nie wie co on teraz czuje. Może boi się, że zostanie odrzucony.

-Oby niedługo się odezwał. - powiedziałem zmęczony.

-O której dzisiaj wstałeś? - zapytała narzeczona.

-O ósmej. Chwilę po twoim wyjeździe do lekarza.

-I założę się, że od razu po wstaniu dzwoniłeś do niego? - zapytała z grymasem, a ja jedynie skinąłem głową.

-Dobra odłóżmy tę sprawę na bok. Opowiedz jak było u lekarza.

-No, a jak ma być? Dzieci jest coraz większe. Lekarz powiedział, że widzi jakieś powikłania na usg i coś mu się nie zgadza, dlatego mamy być przygotowani na każdą możliwość, co do dzieci. - znów skinąłem głową.

Scarlett Pov

Alice: Cześć masz już jakieś wieści odnośnie Louisa? Odebra może od Ciebie telefon?

Ja: NIestety nie.

Alice: A nie chciałabyś się może spotkać? Pogadać na kawie i tak dalej?

Ja: Alice, to że nosisz w sobie dziecko Louisa, nie oznacza, że na nowo zostaniemy przyjaciółkami. Przepraszam, ale nie mam ochoty na takie spotkania.

Poszłam do salonu zobaczyć co robi Harold. Kiedy weszłam do salonu ujrzałam go śpiącego na kanapie. Przykryłam go kocykiem i poszłam do toalety podrodze zabierając telefon Harrego. Chłopak na pewno jest już zmęczony tymi ciągłymi telefonami do Louisa.

Usiadłam na podłodze w toalecie i przejrzałam jego historię rozmów. W ciągu ostatnich dwóch godzin Harry dzwonił do Louisa siedemnaście razy. Westchnęłam na samą myśl, jak może czuć się teraz Harry. Postanowiłam jeszcze parę razy spróbować do niego zadzwonić.

Niestety sześć razy z rzędu usłyszałam to samo. Słowa, które Harold słyszy od pięciu dni niemalże sto razy na dzień. "Cześć, tutaj Louis. Jeśli dodzwoniłeś się do mojej sekretarki to znak, że naprawdę nie mogę odebrać. Proszę, zostaw wiadomość po sygnale."

Przesiedziałam tak bezradnie kolejne piętnaście minut. Naprawdę nie wiedziałam jak mam pomóc Harremu. Jego najlepszy przyjaciel zniknął bez słowa, z dnia na dzień i nie wiadomo co się z nim dzieje. Po chwili telefon Harrego się rozdzwonił, a na wyświetlaczu wyświetliło się imię "Louis". Czym prędzej odebrałam telefon.

-Halo? Louis?

-Cześć Harry, musimy się koniecznie spotkać. Przyjedź po mnie jestem kompletnie zalany i nie wiem co się dzieje. Jestem koło naszego ulubionego pubu - czknął - proszę - odczekał dłuższy moment zanim coś powiedział - wpadnij po mn - urwał przy końcu zdania.

-Louis?! Louis?! - wybiegłam szybko z toalety i pobiegłam do Harrego, zaczęłam nim trząść jak tylko mogłam. -Harry wstawaj, proszę. - on tylko mruknął.

-Scarlett daj mi pospać. Jestem zmęczony. - stęknął.

-Harry tutaj chodzi o Louisa! Zadzwonił, a ja odebrałam, Harold!

Jak na zawołanie chłopak wstał. Po chwili jednak usiedliśmy sobie i na spokojnie przekazałam mu co chłopak powiedział mi przez telefon. Następnie Harry szybko się ubrał i ruszył do samochodu.

-Uważaj na siebie jak będziesz jechał! - krzyknęłam - I nie zabij Louisa!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro