44. Tatusiek
Rozmowa z Oliverem pomieszała mi w głowie. Nie wiem już co mam myśleć. Dlatego postanowiłam wrócić do domu rodziców i z którymś z nich porozmawiać. Chociaż nie wiedziałam które z nich lepiej mi doradzi, to miałam świadomość tego, do którego rodzica powinnam się udać. W oczy rzucił mi się tata siedzący w garażu. To z nim porozmawiam o sytuacji, która dzisiaj mi się przytrafiła.
-Hej - powiedziałam z lekkim uśmiechem.
-O cześć - powiedział z pełną buzią. - Może skusisz się na oliwki ze słoika, skarbie?
-Nie, dziękuję. - skrzywiłam się, moja nienawiść do oliwek przez całe życie pozostanie taka sama. - Mam do ciebie sprawę, tato.
-W takim razie słucham, coś się stało? W sumie jeśli nic by się nie stało to raczej byś nie przyszła. - dumał.
-Nie żartuj i nie nic się nie stało, chociaż tak, stało się. Eh, w sumie sama nie wiem. - powiedziałam zmieszana.
-Spokojnie, mów wolno, ale z rezultatem. - uśmiechnął się.
-Spotkałam się dzisiaj z Oliverem i nie wiem, co mam myśleć o naszej rozmowie. Bardziej o tym co mi powiedział.
-O czym takim dokładniej mówisz? - zapytał zaciekawiony.
-Oliver wyznał mi miłość, tato. - ojciec jedynie westchnął.
-I w czym tutaj problem? Bo ja nie widzę żadnego. - zmarszczyłam brwi.
-No, ale jak to? Chcę, żebyś mi jakoś doradził czy pomógł w tej sprawie.
-Kochanie, nie mogę ingerować w twoje sprawy. Jeśli jednak chcesz wiedzieć co o tym sądzę, to mogę ci powiedzieć jaka jest moja opinia na ten temat. - powiedział bardzo poważnie.
-I tego właśnie chcę. Twoja opinia jest dla mnie bardzo ważna.
-Dobrze, w takim razie uważam, że Oliver zrobił dobrze, bo w końcu ci to powiedział. Co prawda za późno, ale przynajmniej wiesz. Jednak to nie powinno w żaden sposób wpłynąć na twój związek z Harrym. Powinien wpłynąć tylko na twoją znajomość z Oliverem. Uważam, że nie powinnaś się tym przejmować. Wie, że jesteś szczęśliwa z Harrym i boi się, że już nie ma szans. Dlatego powiedział ci to w ostatniej chwili mimo, że i tak było już za późno.
-Masz rację. - opuściłam głowę.
-Spójrz na to w ten sposób, że masz w sobie dzieci Harrego. Nie jedno, a dwoje. Nie sądzę, że byłoby ci łatwo samej z jednym, a co dopiero z dwoma. Poza tym, na pewno chciałabyś wychowywać dzieci z ich biologicznym ojcem, niż z jakimś innym mężczyzną.
-Tak, to prawda. - przełknęłam gulę w gardle.
-Spójrz na mnie. - powiedział i po chwili nasze oczy się spotkały. - Kochasz Harrego?
-Oczywiście, że go kocham. Jest miłością mojego życia. - powiedziałam oburzona.
-Dobrze, a kochasz Olivera?
-Tak, jego też kocham. - westchnęłam.
-Jednak nie tak bardzo jak Harrego. - próbowałam zrozumieć co ma dokładnie na myśli. - Może znasz Olivera całe życie, a Harrego tylko parę lat, ale uważam, że Oliver nigdy nie był facetem stworzonym akurat dla ciebie. Sam fakt w jaki sposób ty i Harry się poznaliście jest śmieszny. Jak z jakiejś internetowej historyjki. Bo kto by się spodziewał, że napiszesz akurat do bardzo sławnego muzyka? A niemal rok czy półtorej później sama staniesz się sławną i cenioną aktorką?
-Masz rację. To Harry był wtedy przy mnie. Jak zaczynałam z pierwszym filmem, jak się przeprowadzałam, był przy mnie nawet przez skype, kiedy nie mógł być obok mnie. To on o mnie dba, to on się o mnie troszczy. On stara się jak może by wszystko było najlepiej, to on jest przy mnie podczas ciąży i to on kocha mnie prawdziwie tak jak powinien, mimo tych wszystkich naszych upadków.
-Tak, Scarlett. Tak właśnie jest. Leć do Harrego i powiedz Oliverowi, co o tym sądzisz. A Harremu przekaż to spokojnie i powiedz, jak bardzo go kochasz.
-Dziękuję tato! - rzuciłam się na staruszka.
-Napisz mi później jak było! I uważaj na siebie oraz dzieci kochana. - powiedział, a ja ruszyłam w drogę do domu.
× × ×
Trochę taki poważny rozdział. W następnym będzie jak Scarlett rozmawia z Oliverem i Harrym. Mam nadzieję, że się spodoba. To taki mały spojler :p
Pozdrawiam,
AB.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro