4. Kocham xx
Rano po cichu wymknęłam się z pokoju, tak aby nie obudzić Max'a. Poszłam do toalety i trochę się ogarnęłam. Była godzina jedenasta, a o wpół do drugiej powinnam wyjść. Uczesałam włosy, umyłam zęby i lekko się pomalowałam, po czym wyszłam z toalety i skierowałam się do kuchni.
-Cześć. - powiedziałam do Perrie. - Przepraszam cię za wczoraj, no wiesz, za ten mój wybuch.
-Nic się nie stało, spokojnie. Chcesz kanapki? Zrobiłam więcej niż zamierzałam.
-Jasne, dziękuję.
Zjadłam w ciszy, a Perrie stukała coś na swoim telefonie. Posprzątałam po sobie i poszłam do salonu na balkon. Jak zawsze rano, usiadłam i zaczęłam obserwować otoczenie. Nic takiego się nie działo, a ja po paru minutach siedziałam znudzona. Wróciłam więc do salonu i włączyłam pierwszy lepszy kanał w telewizorze. Leciał jakiś film dokumentalny o rekinach.
-Cześć. - powiedział nagle Max.
-Nareszcie wstałeś. - westchnęłam. - Idę do pokoju. - i zrobiłam tak jak powiedziałam.
Położyłam się na łóżku i zaczęłam wpatrywać się w sufit. Tak teraz wygląda moje życie. Czysta rutyna, zero jakiejkolwiek roboty. Jeśli teraz zaczęłabym coś robić to za dziesięć minut bym się zmęczyła i nie miałabym sił na nic. Rozmyślałam tak dłuższy czas, aż ktoś nie wtargnął do mojego pokoju.
-Scarlett radziłbym ci się szykować, za niecałe pół godziny powinnaś wychodzić. - powiedział Oliver.
-Naprawdę? To tak szybko zleciało? - chłopak skinął głową.
Wstałam i powędrowałam do szafy, tylko po to, aby zastanowić się nad swoim ubiorem. Pogoda jako tako za ciepła nie była, więc pojadę w płaszczu. Do tego ubiorę czarne rurki i sweter. Po skończeniu wzięłam jeszcze swoją torebkę i wyszłam z pokoju.
-Oliver jestem gotowa! - krzyknęłam.
-Już idę. - powiedział i po chwili stanął obok mnie. Ubrał buty i był gotowy.
-Do zobaczenia! - krzyknęłam i wyszliśmy.
Zjechaliśmy windą na sam dół, zeszliśmy po schodach i skierowaliśmy się do samochodu. Wsiedliśmy i ruszyliśmy w drogę. Ustawiłam radio na moją ulubioną stację, a mimo że Oliver nigdy nie miał nic przeciwko to podgłośniłam.
-A ty nie miałeś dzisiaj żadnych klientek? - zapytałam.
-Nie, dopiero jutro mam dziewczynę na robienie ślubnego uczesania i jakiegoś mężczyznę do ścięcia.
-Och, to fajnie.
Reszta droga minęła nam w ciszy. Kiedy dojechaliśmy na miejsce, Oliver powiedział, że poczeka aż spotkam się w środku z Danielem i napiszę mu sms-a, że wszystko w porządku. Do tego poprosił, żebym na siebie uważała. Wyszłam z samochodu i poszłam do kawiarni. Szybko odnalazłam Daniela i do niego podeszłam.
-Cześć. - powiedział i wstał tylko po to, aby zamknąć mnie w mocnym uścisku.
-Witaj Daniel. - zaśmiałam się.
-Tęskniłem za tobą. - powiedział odsuwając mnie od siebie i lustrując moją twarz. - Jesteś przeziębiona? - zapytał dokładnie mi się przyglądając.
Ja: Oliver jestem bezpieczna, wszystko w porządku. Kocham xx
-Nie, ale jestem chora. - westchnęłam.
-Tak? A na co? - zapytał ciągle na mnie patrząc.
-Mam raka tarczycy.
-Masz co? - odezwał się głos za mną. Odwróciłam się i ujrzałam zszokowanego Niall'a.
-Niall? Co ty tu robisz? - zapytałam zdziwiona.
-Zauważyłem cię kiedy piłem tutaj kawę i postanowiłem do ciebie podejść, jednak nie spodziewałem się, że na wejściu dowiem się czegoś tak ważnego. Mogę z wami usiąść? - zapytał, a Daniel skinął głową.
-Możesz nam opowiedzieć wszystko od początku? - zapytał Daniel.
-Jasne, tylko proszę dajcie mi zamówić wodę, bo nie wytrzymam tutaj.
Zamówiłam sobie upragniony napój i zabrałam się do opowiadania. Powiedziałam chłopakom o dniu, w którym dowiedziałam się o raku, o pierwszej chemii, o moim zerwaniu z Harry'm i o przeprowadzce. Oboje byli bardzo zdziwieni jak i zszokowani.
-Czekaj, czyli Harry zerwał z tobą, bo jesteś chora? - zapytał Daniel.
-Nie, broń boże. On myślał, że ja go zdradzam z moim lekarzem Kevin'em.
-To wszystko wyjaśnia. - powiedział Niall. - Powinnaś z nim o tym porozmawiać.
-Sama nie wiem Niall. Wydaje mi się, że jak na razie to dla niego lepiej. W końcu zaraz wracacie w trasę.
-Mimo wszystko powinnaś mu to powiedzieć.
-Jak na razie chcę jeszcze zaczekać.
-Chodź odwieziemy cię do domu. - zaoferował Niall, a ja skinęłam głową.
Zayn Pov
-Co dzisiaj jest? - zapytałem.
- Czwartek. - odpowiedziała Perrie.
-Wspaniale, czyli Scarlett za dwa dni jedzie, bo jej rodzice ją zabierają, a ja umówię się z Harry'm.
Wybrałem numer lokowatego i czekałem aż odbierze. Jednak chłopak nie odbierał. Ponawiałem połączenie jeszcze parę razy, aż w końcu ktoś nie odebrał.
-Czego? - warknął mój rozmówca.
-Cześć Harry, tutaj Zayn. Wiem, że nie masz ochoty na rozmowy ze mną, ale proszę wysłuchaj mnie na chwilę.
-Mów, ale szybko, bo nie mam czasu.
-Czy po prostu nie chcesz rozmawiać? - zapytałem.
-To też, ale przejdź do sedna sprawy. - ponaglił mnie.
-Nie będę owijał w bawełnę. Chodzi o Scarlett.
-Coś się jej stało? O co dokładnie chodzi? Malik mów co się stało! - krzyknął niemalże.
-Spokojnie Styles. Usiądź tam gdzie siedziałeś. Musimy porozmawiać na jej temat, to nie jest rozmowa na telefon. Wiem, że da się uratować wasz związek, bo to o czym myślisz się nie zdarzyło. Scarlett cię nie zdradziła, ale jeśli chcesz o tym porozmawiać to musimy się spotkać.
-Dobrze. Kiedy możemy się spotkać? - zapytał jakby podekscytowany.
-Może sobota? Scarlett nie ma wtedy w domu. - powiedziałem.
-Jesteś u niej? - zapytał zdziwiony.
-Tak, jako jedyna się do nas odzywa, po moim odejściu z zespołu. - westchnąłem.
-Och. - sapnął. - Dobrze w takim razie sobota. O której mam być?
-Po Scarlett o dwunastej przyjeżdżają rodzice, a o piętnastej ma, ym jakąś sprawę, więc może szesnasta?
-Okej. Będę o szesnastej. Mam nadzieję, że mi to wytłumaczysz chociaż trochę. Dzięki Malik. Do zobaczenia. - powiedział i się rozłączył.
No to wpakowałem się w niezłe gówno. Scarlett mnie zabije.
×
×
×
Rozdział nudny, ale w kolejnych będzie się dziać więcej. Piszcie co o tym wszystkim sądzicie! Do tego przepraszam, że rozdział jest tak późno, ale mój wattpad płata mi figle i przestawał w ogóle funkcjonować. Ale zainstalowałam go jeszcze raz na nowo i działa. Dlatego rozdział będzie normalnie jutro w południe.
All the love, Agata xx
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro