34. Ciąża to życie
Następnego dnia, musiałem razem ze Scarlett wstać o wczesnej porze. Rano Scarlett miała pratycznie pierwszą wizytę u lekarza. Miał on bowiem zrobić naszemu dziecku pierwsze USG.
-Scarlett jesteś gotowa? - krzyknąłem w głąb domu.
-Jeszcze minutkę. - odkrzyknęła, a ja westchnąłem. Ta kobieta nigdy nie potrafi wyszykować się na czas.
-Scar, jeśli nie zejdziesz na dół, właśnie w tym momencie, to na pewno się spóźnimy! - krzyknąłem.
-Och, już idę. - powiedziała i chwilę później schodziła już po schodach.
-Następnym razem napiszę ci esemesa, może szybciej skończysz z tym strojeniem. - powiedziałem i dostałem w ucho.
-Ale ci się żacik wyostrzył.. - dziewczyna pokręciła głową i wyszła z domu.
Zamknąłem szybko drzwi i czym prędzej udałem się do pojazdu, po czym wsiadłem za kierownicę.
-Nawet wiem dlaczego się tak wyostrzyły. - wyszczerzyłem zęby w uśmiechu.
-Dlaczego? - zapytała zaciekawiona.
-To po tej wspaniałej nocy z tobą. - uśmiechnąłem się zadziornie. - Mam nadzieję, że nie zrobiłem naszemu dziecku szkody poprzez swojego..
-Nie kończ Hazz, proszę cię. Naprawdę jesteś głupi.
-A w nocy było "Och Hazza". - dalej się z nią droczyłem.
-Bo my dawno nie ten.. - zaczerwieniła się.
-Ale podobało ci się. - uciąłem.
-Oczywiście, że mi się podobało. - uśmiechnęła się zadziornie.
-Dziwnie będę się czuł w związku z tym, że moje przyrodzenie było jeszcze w nocy w środku ciebie, a dzisiaj jakiś gościu będzie cię tam badał. - zmarszczyłem czoło, a dziewczyna wybuchła śmiechem.
-Powiedz to jemu. - dobra w tym momencie mnie zgasiła.
-Jesteśmy, moje drogie skarby. - powiedziałem kiedy dojechaliśmy na miejsce.
-Mówisz o mnie i o dziecku? Ale to było słodkie, Hazz.
-Mówiłem o cyckach, które ci trochę urosły. - dziewczyna spiorunowała mnie wzrokiem, a ja zacisnąłem szczękę, żeby nie wybuchnąć śmiechem.
-A wiesz, że będą jeszcze większe. - puściła mi oczko.
-O mój boże, kiedy jesteś w ciąży kocham cię jeszcze bardziej. - podeszłem i ją przytuliłem po czym cmoknąłem w usta. - Chodź, im prędzej cię zmaca, tym szybciej będzie po sprawie. - powiedziałem, a dziewczyna się zaśmiała.
***
Wyszliśmy od lekarza, a ja nadal nie mogłem się napatrzeć na pierwsze zdjęcie naszego dziecka.
-Czyli ta mała kuleczka tutaj - wskazałem palcem - to nasze dziecko? - zapytałem.
-Harold pytasz o to z dziesiąty raz.
-No bo po prostu nie mogę uwierzyć, że to jest człowiek, który za parę miesięcy wyjdzie z twojej myszki.
-Boże Harry zachowujesz się tak, jakbyś nie wiedział skąd biorą się dzieci.
-Wiem, ale po prostu.. to nie jest możliwe, no bo jak..?
-Normalnie Harold, normalnie.
-A z resztą - westchnąłem.
-A dzwoniła dzisiaj twoja mama. Powiedziałam, że wpadniemy do niej niedługo na obiad. - Scar uśmiechnęła się do mnie.
-To dobrze, bo ona już sama nie może się doczekać kiedy ciebie zobaczy.
-Wiem, co chwilę pytała mnie o to czy się mną opiekujesz. - zaśmiała się.
-A co jej odpowiedziałaś?
-Prawdę, pogodziliśmy się wczoraj, a ty praktycznie ciągle pytasz jak się czuję, a w łóżku na początku byłeś taki ostrożny, że miałam wrażenie jakbyś robił to pierwszy raz. - zaśmiała się, a ja jej otworzyłem drzwi i sam obszedłem samochód.
-Bardzo śmieszne. - przedrzeźniłem ją. - Przypominam ci, że to ty miałaś ze mną swój pierwszy raz.
-Wtedy to byliśmy głupi, bo zrobiliśmy to bez zabezpieczenia. - dziewczyna zrobiła wielkie oczy.
-Prawda, ale wiesz teraz przez praktycznie trzy albo cztery miesiące będziemy mogli robić to ciągle i to bez gumek, boże, naprawdę w ciąży jesteś lepsza. Ciąża to życie. Wygryw jakiego nikt nie widział.
-Weź już nie marudź! Będziemy to robić jak będę miała dobre humory.
-Obyś ciągle miała dobre humory. - powiedziałem i się zażegnałem, co spotkało się z uderzeniem mnie w ucho.
Cmoknąłem ją jeszcze w policzek, po czym włączyłęm silnik i ruszyłem w stronę domu.
×××
Witam wszystkich bardzo serdecznie! Mam nadzieję, że rozdział się spodoba! Troszkę mnie tutaj nie było, ale powróciłam.
All the love, Agata xx
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro