31. Mamusia
Wstałem rano niewyspany. Nic dziwnego skoro przez całą noc jedna myśl nie dawała mi spokoju - będę miał własnego potomka. Jestem cholernie szczęśliwy, ale kiedy przypominam sobie, że moja narzeczona jest tak daleko ode mnie i to jeszcze ze złamanym sercem, to sam mam ochotę zrzucić siebie ze schodów.
Dzisiejszego poranka zadzwoniłem już do Scarlett dwa razy. Za każdym razem moje połączenie, po niespełna czterech sekundach, przekierowywane było na pocztę głosową. Dziewczyna po prostu odrzucała moje telefony.
Ja: Scarlett wiem, że jestem dupkiem
Ja: Ale proszę cię odbierz
Ja: Mimo wszystko martwię się o ciebie
Ja: Kocham cię, Scar. Pamiętaj o tym xx
Sam nie wiedziałem co mam już ze sobą zrobić. Potrzebowałem pomocy. Nie tylko w życiu miłosnym, ale ogólnie w całym swoim żywocie. Jest tylko jedna osoba, która zawsze udzieli mi pomocy, doradzi, a nawet pouczy. Wybrałem więc jej numer i czekałem, aż odbierze.
-Harry skarbie, co się dzieje, że dzwonisz?
-Mamo, potrzebuję twojej pomocy. - słychać było głośne westchnienie kobiety i głos w tle.
-Oczywiście, wiesz przecież, że do nas zawsze możesz przyjechać. Robin też się za tobą stęsknił! - powiedziała z entuzjazmem o moim ojczymie, a ja uśmiechnąłem się.
-W takim razie będę niedługo. Nic nie mów Gemmie, zrobimy jej niespodziankę.
-W porządku, w takim razie czekamy. - powiedziała i cmoknęła do słuchawki, a ja od razu zabrałem się za pakowanie.
***
Do mojego rodzinnego domu dojechałem po jakiejś godzinie. Drzwi otworzyła mi Gemma i kiedy mnie ujrzała, od razu rzuciła mi się na szyję.
-Co ty tutaj robisz? - zapytała zdezorientowana.
-Musiałem przyjechać. - uśmiechnąłem się.
-A gdzie Scarlett? - dziewczyna spojrzała w stronę samochodu.
-Nie ma jej ze mną. - oznajmiłem. - Potrzebuję pomocy. - stwierdziłem, a Gemma uśmiechnęła się ciepło.
-Chodź. - powiedziała i złapała moją dłoń, po czym zaciągnęła mnie do ciepłego salonu.
Mimo kończącej się zimy, na dworze dalej było zimno. Wszedłem do salonu, a moim oczom ukazał się widok Robina czytającego gazetę i mamy oglądającej telewizję.
-Cześć. - przywitałem się.
-Harry! - powiedział z entuzjazmem Robin. - Witaj! - wstał i mnie przytulił. Po chwili w jego ślady poszła również mama. Tego mi brakowało.
-A co cię do nas sprowadza, Haroldzie? - zapytał ojczym, a mama spojrzała w moją stronę i uniosła jedną brew.
-Harry musi porozmawiać z wami, bo jak widzicie ma kryzys w swoim związku. Scarlett z nim nie przyjechała. - powiedziała Gemma.
-W takim razie, chyba chciałbyś porozmawiać z matką, prawda? - zapytał Robin, a ja skinąłem głową.
Po chwili siedziałem sam na sam w pokoju z moją rodzicielką. Kobieta jednak chyba nad czymś rozmyślała, ponieważ o nic jeszcze nie zapytała.
-Jak mniemam.. - zaczęła - Nabroiłeś. - dokończyła, a ja skinąłem głową. - Więc słucham. Co zrobiłeś? - spytała.
-Nie byłem za dobry dla Scarlett, mamo. - kobieta ruchem dłoni, zachęciła mnie do dalszego opowiadania. - Przez praktycznie dwa tygodnie nie było mnie w domu, ciągle miałem coś ważnego na głowie.. - powiedziałem jednak rodzicielka mi przerwała.
-I jeśli dobrze myślę, to było ważniejsze od twojej narzeczonej. - dała nacisk na ostatnie dwa słowa.
-Nie. - westchnąłem. - Wychodziłem, nic jej nie mówiłem, bawiłem się, kiedy ona cierpiała. Chyba wszystko przez to, że przez pewien czas mogłem być jak normalny nastolatek. Niczym się nie przejmować, żyć i bawić się.
-Rozumiem Harry, że kariera odebrała ci to wszystko, ale ty już dawno przeszedłeś ten wiek. Masz dwadzieścia cztery lata Haroldzie. Powinieneś trochę myśleć, a później robić.
-Tak, zrozumiałem to. Scarlett się do mnie nie odzywa. Ostatnio jak byłem z chłopakami w klubie i chciała, żebym wrócił, bo miała mi coś ważnego do powiedzenia, to się wkurzyłem i bardzo na nią krzyczałem, chyba pierwszy raz podniosłem na nią głos, mamo. - mój głos się załamał.
-A co było dalej? - zapytała rodzicielka.
-Naprawdę okropnie na nią nawrzeszczałem, chyba nawet się mnie bała. Jednak byłem taki zdenerwowany, że nie zwracałem na to uwagi i chciałem już wychodzić, kiedy powiedziała mi coś bardzo ważnego, coś co mnie praktycznie uspokoiło.
-Co takiego? - zapytała mama, a ja spojrzałem jej w oczy.
-Że będę tatą. - oznajmiłem, a kobieta zapiszczała.
-Naprawdę?! - spytała, a ja skinąłem głową. - W takim razie, serio potrzebujesz pomocy swojej mamusi. - powiedziała poważnie, a ja przytaknąłem na jej słowa.
×
×
×
Przepraszam, że rozdział jest tak późno, miał być po południu, ale po prostu tak wczytałam się w fanfiction o Irwinie, że sama nie mogłam uwierzyć! "Cień" nie wiem czy ktoś z was czytał, jednak to tak pochłaniające, że sama się zdziwiłam. W końcu zaczęłam czytać o 11 rano, a skończyłam praktycznie niedawno. Z początku byłam uprzedzona do tego opowiadania, ale spróbowałam i naprawdę mi się spodobało. Genialne opowiadanie, genialna pisarka, nic dodać nic ująć, naprawdę polecam! Do jutra!
Btw naprawdę podoba mi się zdjęcie, które wstawiłam. Uwielbiam je!
All the love, Agata xx
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro