3. Gdzie Scarlett?
W mediach zdjęcie przyjaciela Scarlett, Max'a.
Odkąd wróciłam do towarzystwa nie odezwałam się ani razu słowem. Wciąż myślałam o moich wiadomościach z Danielem. Może chłopak naprawdę chce odzyskać moje zaufanie i naprawić naszą przyjaźń? Oby było tak jak mi się wydaje.
Po chwili w salonie zostałam tylko ja. Zayn i Oliver poszli na taras, a Max poszedł razem z Perrie zamówić chińszczyznę. Postanowiłam pójść posiedzieć z nimi w kuchni, jednak kiedy usłyszałam, że mówią o mnie to zatrzymałam się przed wejściem.
-Jak ona się trzyma? - zapytała Perrie.
-Wiesz jak każda chora osoba. Udaje, że trzyma się świetnie, a tak naprawdę wszystko ją rozpierdziela. Jeszcze ta sprawa z Harry'm ona naprawdę go kocha Perrie.
-Wiem zawsze powtarzałam Harry'emu, że to jedyna normalna dziewczyna jaką miał.
-Do tego Scarlett jest bardzo wrażliwa, mimo że próbuje udawać naprawdę twardą dziewczynę to w środku jest naprawdę źle. Do tego czasami po tej chemii ma takie dziwne zwiechy.
-Zwiechy? - zapytała
-Tak, wiesz zawiesza się, potrafi patrzeć przez pół godziny w jeden przedmiot rozmyślając. A czasami bredzi, gada głupie rzeczy. Kevin powiedział, że to normlne po chemii i w jej stanie. Nie dziwię się, tyle osób nagle od niej odeszło, bo niby Kevin jest jej kochankiem. Ale tak naprawdę oni nic nie wiedzą! - krzyknął - On jest jej lekarzem do cholery! Scarlett nigdy by nie zdradziła Harry'ego. Przepraszam, że krzyczę, ale przez to wszystko sam jestem zły. Kocham ją i nienawidzę tego jak traktują takiego dobrego człowieka.
-Rozumiem. Na pewno jej trudno, w końcu miłość jej życia od niej odeszła. - w tym momencie postanowiłam wejść, żeby przypadkiem się nie rozkleić.
-O czym rozmawiacie? - zapytałam, w tym momencie dziękuję ci boże za moje umiejętności aktorskie.
-A o niczym. - powiedziała Perrie. - Nie jesteś zmęczona? - zapytała.
-A wiesz, że jestem? A przecież spałam prawie trzy godziny. - po moim policzku spłynęła łza.
-Scarlett dlaczego płaczesz? - zapytała dziewczyna.
-Bo mam już tego wszystkiego dosyć. - wychlipałam - Nie mogę nic zrobić, po chemii wymiotuję przez parę dni, nie mam na nic siły, do tego ciągle śpię. Co jeśli nadejdzie taki dzień, że będę ciągle spała i nie będę mogła już nic robić? Ja tak nie chcę. Mam dopiero dwadzieścia jeden lat do cholery! - krzyknęłam.
-Płacz tu w niczym nie pomoże. - powiedziała. - Ja wiem, że to wytrwasz jesteś silną dziewczyną i zawsze byłaś.
-A co jeśli umrę? Co wtedy? To tylko rak tarczycy i niby tak łatwo wyleczalny. To dlaczego aż piętnaście procent osób z tego nie wychodzi? - zapytałam cała zapłakana, Max podszedł i mnie przytulił.
-Scarlett skarbie, chodź się połóż, jesteś zmęczona i znowu bredzisz. Idź do łóżka, a ja do ciebie później przyjdę. - skinęłam głową i podążyłam do swojej sypialni.
Perrie Pov
- Czy ona tak często? - zapytałam Max'a.
-Co byś zrobiła na jej miejscu? Ja to bym nie mógł przestać płakać. Wolałbym nawet ja mieć tą chorobę niż żeby ona się tak męczyła. - powiedział. - Teraz ja ją przytulam, całuję w nos, policzki, czoło, ale wiesz, że nie dam jej tego co dał jej Harry, tym bardziej, że jestem gejem. - westchnął, a ja skinęłam głową.
Wróciliśmy z Max'em do salonu i rozsiedliśmy się wygodnie na kanapie. Po chwili do nas dołączyli chłopcy.
-Gdzie Scarlett? - zapytał wyraźnie zmartwiony Oliver.
-Spokojnie, śpi. - odpowiedział Max.
-To dobrze, przyda jej się odpoczynek, tym bardziej, że chce jutro wyjść.
-Gdzie idzie? - zapytał Zayn.
-Z Danielem. Zapytał czy mogą porozmawiać.
-Naprawdę? - zapytałam.
-Tak, wiesz pisał do niej dzisiaj. Fajnie się zachował, że postanowił napisać, tym bardziej, że Scarlett potrzebuje teraz dużo osób, które uświadomią jej, że naprawdę warto walczyć.
-Racja, jest bardzo fajną dziewczyną. - powiedział Zayn.
-A zapomniałem powiedzieć. - zaczął Max. - W sobotę przyjadą jej rodzice. Chcą ją zabrać do siebie. Najpierw pojadą z nią na chemię, a później wezmą do domu. Wiesz Aaron z Lily i Sam przyjechał. Chcą z nią spędzić trochę czasu.
-To dobrze, ona naprawdę ich potrzebuje. - powiedział Oliver, a ja wtuliłam się w Zayn'a.
-Wiecie może zróbmy coś dla Scarlett.. - zaczął Zayn.
-Niby co? - zapytał Oliver.
-Porozmawiajmy z Harry'm.
-Przecież ona nie chciała mu mówić o swojej chorobie. - powiedział Max.
-Ale patrzcie, ona potrzebuje kogoś takiego jak on. Kochają się i oboje są załamani stratą drugiej osoby. - powiedziałam.
-Możliwe, ja jednak uważam, że nie powinniśmy się wtrącać. - westchnął Oliver.
-Ona i tak sama tego nie powie, a będą tylko cierpieć. - powiedział Zayn. - Spotkam się z nim jak przyjadą po nią rodzice, co wy na to?
-Jasne, jeśli w ogóle zgodzi się na spotkanie. - powiedział Max.
×
×
×
Myślicie, że Malik dobrze zrobi mówiąc Harry'emu o jej chorobie? Powinien tak zrobić czy ma się nie wtrącać w nie swoje sporawy? Piszcie co o tym sądzicie!
Lubi ktoś z was bromance? Jak tak to jakie? Bo nie wiem czy nie zacząć jednego pisać. :)
All the love, Agata xx
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro