25. Po moim trupie
Na ślubie było jeszcze łapanie bukietu, dziwnym trafem złapała go Scarlett. Cieszyła się jak wtedy, gdy wyzdrowiała.
Kolejny raz tego dnia nie mogłem jej znaleźć, kiedy dziewczyna wchodziła na parkiet była dosłownie wszędzie. Dlatego ja tańczyłem z różnymi osobami, akurat teraz przyszło mi tańczyć z Perrie.
-I jak się bawisz? - zapytała.
-Genialnie. Cieszę się, że tak wam się układa.
-Ja tak samo. - stwierdziła. - A ty nie myślałeś o ślubie? - zapytała.
-Już teraz? - zapytałem głupio. - Mam dwadzieścia cztery lata.
-No właśnie, teraz powinieneś już wiedzieć, że Scarlett jest tą jedyną i chcesz z nią ślubu.
-No bo chcę, ale nie myślałem, że teraz. - westchnąłem.
-Lepiej o tym pomyśł. - powiedziała i odeszła w stronę Zayn'a.
Możliwe, że Perrie ma rację. Scarlett jest jedyną kobietą, której pragnę. Nikogo innego nie chcę mieć.
Moja królowa: Nie woem gdżie jestes!!1!!
Ja: Scarlett czy ty się nachlałaś?!
Moja królowa: Nie, tyko troske.. Zadzwonisz do mnje??
Ja: Okej
Wybrałem jej numer i przyłożyłem urządzenie do ucha. Dziewczyna odebrała po trzecim sygnale.
-Harold - zachichotała - Chodź tutaj do mnie. Jestem w ciemnym miejscu. Pewnie to piwnica.. - dumała dziewczyna.
-Scarlett, jesteś w domu?
-Chyba tak. Tak, byłam u góry iii no i tu chyba jestem. - westchnęła, a ja się rozłączyłem.
Od razu udałem się w stronę domu. Wbiegłem po schodach i wchodziłem do każdego pokoju po kolei, jednak Scarlett nigdzie nie było. Dopiero po chwili zauważyłem otwartre drzwiczki na strych. Natychmiast się tam udałem.
Scarlett siedziała i wyglądała przez okno. Po cichu się do niej dosiadłem i objąłem ją ramieniem. Dziewczyna od razu się do mnie przytuliła i uśmiechnęła w moją stronę.
-Nie jesteś pijana, prawda? - zapytałem z grymasem, wiedząc, że dałem się nabrać.
-Nie do końca, może troszeczkę, ale jeszcze kontaktuję. - zaśmiała się, a ja wywróciłem oczami.
-Ty i te twoje umiejętności aktorskie. - dziewczyna zachichotała.
-Patrz tam. - wskazała palcem na gości. - Świetnie się bawią. - stwierdziła.
-A ty, nie bawisz się świetnie? - spytałem.
-Oczywiście, że dobrze się bawię. - oburzyła się. - Chodzi o to, że naprawdę mi się to podoba. Wiesz ślub i te całe wesele oraz goście, ozdoby, a co najważniejsze osoba, z którą ten ślub bierzesz. - westchnęła.
Teraz myślę, że Perrie ma rację. Może naprawdę powinniśmy zacząć przygotowania, do naszej uroczystości. Jeżeli to sprawi, że Scarlett będzie szczęśliwa to nic bardziej mnie nie ucieszy, niż jej uśmiech.
-Ja chcę wziąć ślub z tobą. - nawiązałem do jej poprzedniej wypowiedzi.
-Wiem głuptasie. - pogłaskała dłonią mój policzek, a ja zamknąłem oczy i rozkoszowałem się daną chwilą.
-Jedziemy do hotelu? - zapytałem.
-Ah no tak. Zapomniałam, że coś ci obiecałam. - zachichotała poraz kolejny tego wieczoru.
-Nie chcę dzisiaj seksu, mam ochotę poprzytulać moją kobietę. - stwierdziłem, a Scar zamknęła nasze usta w cudownym pocałunku.
-Kocham cię. - zaczęła. - Tak sobie myślę, że to wszystko stało się dzięki Aaron'owi i mojej gapowatości. - spojrzałem na nią nie rozumiejąc o co jej chodzi.
-No wiesz. Napisałam do ciebie, bo Aaron chciał, żebym posprzątała po nim popcorn, bo mama nie wiedziała, że to on i myślała, że to moja sprawka. Jednak wszystko się pokomplikowało i napisałam do ciebie.
-Tak, trzeba mu za to podziękować. - zaśmiałem się.
-Racja. - przyznała. - Chodź wracajmy. - dodała i razem wstaliśmy.
Jednak zanim wyszliśmy musiałem powiedzieć to, co przed chwilą mi się przypomniało.
-No i nie zapomniałem, że mamy razem pooglądać porno. - wyszczerzyłem się, a piąstka dziewczyny spotkała się z moim ramieniem.
-Po moim trupie. - powiedziała, a ja się zaśmiałem.
×
×
×
Jak się podoba? Jak na razie nie ma dramy, ale w każdej chwili to może się zmienić. Tak w ogóle jeszcze 6, no prawie 5 dni i rok szkolny! Boże, tak mi się nie chce do szkoły, tym bardziej, że w szkole średniej jest więcej nauki ;-;. Mimo wszystko cieszycie się, że jest szkoła czy wolelibyście jeszcze wakacje? Piszcie co uważacie i jak podoba się rozdział!
All the love, Agata xx
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro